Ja się w dużym stopniu nie zgodzę z tym co pisał autor wątku. Choć przyznam mu rację w tym że czasem ucznia trzeba po prostu przepuścić z danego przedmiotu z którego naprawdę jest kiepski.
To tak jak z moją nauką J.Niemieckiego. Po prostu ja nie umiem się go uczyć, tak bardzo, że nawet jak się staram to nadal nic mi nie wchodzi. To była druga jedynka która przyczyniła się do oblania przeze mnie roku. Na tą zasłużyłem. Drugą dostawiła mi wychowawczyni, mimo, iż zaliczyłem wszystkie prace (uznała że przepuszczenie mnie będzie nie fer w stosunku do innych uczniów, a przepuściła ludzi którzy naprawdę mieli ją za przeproszeniem "w dupie" i zaliczali te prace razem ze mną), a potem odmówiła poprawki i powiem prosto: Zdarzają się po prostu takie za przeproszeniem "rury" które według swojego kaprysu potrafią człowiekowi uprzykrzyć życie. Ta nauczycielka wyleciała po tym jak mnie oblała za szkoły, ale to inna historia. Nie zgodzę się, że wszyscy tacy są. Z Panią od niemieckiego która jest naprawdę miłą kobietą, u której zasłużyłem na tą jedynkę, dogaduję się w tej chwili świetnie i to ona żałuje że tą jedynkę mi postawiła.
Kiedyś prywatnie z nią rozmawiałem i stwierdziłem: "Pani profesor, ja po prostu tego niemieckiego się nie nauczę, choćbym bardzo chciał, ale ja chcę zostać technikiem a nie tłumaczem"
W tej chwili sprowadza sie to do tego że stawia mi tą dwójkę i podciąga trochę oceny, a ja staram się łapać oceny dobre z kartkówek gdzie moge się po prostu wykuć na pamięć kilku formułek, które po niej szybko zapominam.
Kolejnym przykładem, jest polonistka która w tej samej klasie, w której oblałem i poprawiałem u niej jedynkę na dwójkę, na zaliczeniu nawet mi podpowiadała, oczywiście nie w sensie podawania odpowiedzi a wskazaniu że to nie tak, żebym pomyślał i naprowadzała mnie, dzięki czemu zaliczyłem tą pracę. Może nauczyciele uznają że nauczycielka tak robić nie powinna, ale czasem oceny nie przekładają się na to co dana osoba umie i jak potrafi się wypowiadać na dany temat, a trzymanie się sztywno programu nauczania nie zawsze dla ucznia jest dobre.
Znowu się rozpisałem ale to jeszcze nie koniec
Podsumowując, drogi autorze, są "ludzie i taborety" w każdej możliwej dziedzinie, czy to nauczyciel, czy policjant... Tak samo w śród uczniów są takie "taborety", które przychodzą na lekcję nie dość że przeszkadzają nauczycielowi, to przeszkadzają i uczniom którzy z tej lekcji chcą coś wynieść. Przepraszam, ale jeżeli jesteś uczniem szkoły średniej i masz ukończone 18 lat, rób co chcesz, nie podoba Ci się, nikt Cię nie zmusza.
Z takich śmieszniejszych sytuacji odnośnie cyborgów, najbardziej podobał mi się ostatni okres świąteczny. Polonistka stwierdziła, że skoro mamy wolne, to możemy przeczytać lekturę, zrobić plany, charakterystyki itd. Matematyczka stwierdziła że możemy porobić sobie zadania z książki dodatkowej z której uczymy się do matury i z której działami po kolei mamy klasówki i pytania (jest to poza programem, ale bardzo pomaga). Pani Wychowawczyni która uczy nas WoSu stwiedziła że wykonamy prace na konkurs. Pani która uczy Programowania, zadała nam napisanie programu... itd. W każdym razie święta przy zeszytach
