problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

tu możesz porozmawiać z kolegami, zadać pytanie nauczycielom

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

konrad86
Posty: 205
Rejestracja: 2009-01-06, 18:18
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: konrad86 » 2009-10-19, 22:03

omnibuska pisze:1.nie uczą się, więc nauczyciel sprawdzając wieczorem klasówki musi się denerwować zamiast relaksować.
2.nie uczą się, więc wychowawca musi wysłuchiwać od innych nauczycieli aby przytemperował swoją klasę
3.wagarują
4.uciekają z lekcji
5.w szkole rżną cwaniaków, pyskują, są aroganccy i bezczelni a w domu nagle biedne niewiniątko "bo ta straszna jędza w szkole się na mnie uwzięła"
6.bo bezstresowe wychowanie najlepiej widać w szkolnej społeczności
7.BO UCZEŃ MOŻE ZROBIĆ NAUCZYCIELOWI WIĘCEJ NIŻ NAUCZYCIEL UCZNIOWI....

Odpowiedzialnością za ten stan rzeczy obarczam generalnie rodziców.

Piękne wartości które winna kształtować rodzina się zatracają, rodzic przestaje być autorytetem przewodnikiem, a jest kolegą, koleżanką; dom już nie jest przyjaznym miejscem gdzie panuje przyjazna i wspierająca atmosfera miłości, jest hotelem, przystankiem dla dzieci i rodziców; wychowanie nie zawsze oznacza nazywanie dobra – dobrem, a zła – złem.

To zjawisko bezpośrednio przenosi się na szkołę gdzie nauczyciel przestaje być osobą znaczącą dla uczniów, jest często "frajerem" albo "kozakiem"; szkoła nie zawsze jest placówką edukacyjną i wychowawczą, a "szkołą przetrwania" gdzie wygrywa silniejszy, cwańszy; zachowania, które dzisiaj są normą w szkole, kiedyś były nie do pomyślenia.

Pełen dobrego nastawienia i wiary w ludzi zastanawiam się czasami do czego "to" wszystko zmierza.

Co będzie nie wiem, czas pokaże... wiem natomiast, że trzeba podkreślić wartości uniwersalne, bo w nich nadzieja dla sytemu edukacyjnego i całego społeczeństwa.

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: koma » 2009-10-19, 22:11

miwues pisze:No widzisz, jak Ci w głowie namieszali.

Ja jestem od uczenia i nie muszę chodzić z przepisami pod pachą. Po to idę na szkolenie, aby czegoś się dowiedzieć. Po to są!
miwues pisze:Nie buduj swojej znajomości prawa na medialnych doniesieniach, lecz na lekturze przepisów.
Jak wyżej.
miwues pisze:Zresztą sąd bodajże odstąpił od wymierzenia kary.
Zmądrzał nagle? Czyli jednak popełnił błąd. Mało to takich lapsusów robi??
Owszem, też teraz wiem, co nauczycielka powinna w takim przypadku zrobić. Chodzi jednak o cos innego: o to mianowicie, że takie skazanie jest możliwe i to nie ucznia za obrazę, ale nauczycielki za to, że zabrała zeszyt, aby chłopak nie szpanował tym, co może jej zrobić.
miwues pisze:Rodzic ma większy interes do mnie niż ja do rodzica. Z czasem zrozumie, że współpraca ze mną się opłaci

Wątpię...Nie pojawił sie wcale, a dziewczyna nadal chodzi co trzeci dzień, choć już 2 lata kiblowała.

omnibuska
Posty: 22
Rejestracja: 2009-04-13, 19:19
Przedmiot: Język rosyjski
Lokalizacja: śląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: omnibuska » 2009-10-19, 22:39

Tak,faktycznie-przepraszam,mój błąd. Nie chce nikogo szufladkować. I nie wiem wszystkiego najlepiej. To tylko moje zdanie. Z własnych doświadczeń czy opowiadań znajomych nauczycieli bądź pracowników szkoły.

A dlaczego cały czas mówiąc potocznie " jadę" po uczniach nie zauważając, że wina może leżeć po stronie nauczyciela? Może dlatego, że w moim życiu poznałam wielu wspaniałych pedagogów z którymi do dziś dzień utrzymuję kontakt i mam do nich przeogromny szacunek i sympatię. Po prostu są nauczycielami z powołania.

A, do co Twojego dążenia,dlaczego tak potocznie mówiąc "jadę" po biednych uczniach, to proszę powiedz mi jak inaczej niż "młodociany gestapo" nazwać dziecko które w sklepie: tupie,płacze a raczej wyje,ucieka bo mama nie chce mu kupić tego czy tamtego? Po prostu widząc takie dziecko mam przed oczami wyobrażenie jego osoby za 10lat....

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: koma » 2009-10-19, 22:53

miwues pisze:Ciekaw jestem, czy szkoła w ogóle dołożyła starań, aby chłopak został ukarany
Nie wydaje mi się...skoro był wyrok skazujący nauczycielkę, to chyba uczniowi dano spokój;)
miwues pisze:Nie ma obowiązku promowania po raz trzeci.
Oczywiście, że nie ma - lata lecą, najwyżej nie skończy podstawówki:)

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: Witold Telus » 2009-10-20, 16:30

koma pisze:Oczywiście, że nie ma - lata lecą, najwyżej nie skończy podstawówki:)


Czasami mam nieodparte wrażenie, że niektórym wyszłoby to na zdrowie. Vide: Thomas Alva Edison, wyrzucony ze szkoły za złośliwości i lenistwo. Odciążony od obowiązków jął się konstruktywnych zajęć i wynalazł masę fajnych rzeczy. Po czym zarobił na nich sporo gotówki.

Jeżeli uczeń (bądź jego rodzice) z uporem godnym lepszej sprawy unikają obowiązków szkolnych lub sabotują pracę innych tamże to może dobrze byłoby pokazać palcem drzwi. Takiego życie szybko nauczy pokory. Wróci niebawem jako pokorny słuchacz szkoły dla dorosłych.

Wiem, co piszę bo aktualnie pracuję z takimi renegatami. Cwaniakowali, cwaniakowali, aż wreszcie miarka się przebrała i wywalono ich z macierzystych gimnazjów. Teraz pokornie sami przyszli do szkoły dla "dorosłych", jak się okazało, że nawet najprostsza praca wymaga minimum wykształcenia, a po podstawówce ciężko cokolwiek zarobić. Rodzice poszli po rozum do głowy i sami chyba doszli do wniosku, że coś zrobili źle i trzeba to jakoś naprawić.

Siedzą i pracują. Przychodzą regularnie na zajęcia. Tutaj mamy proste zasady: nie ma cię trzy razy bez usprawiedliwienia - skreślenie. Tracisz szansę na wykształcenie i możliwość odbywania praktyk zawodowych.

Z chęcią bym sflekował tego ktosia, który wymyślił, że taką czy inną szkołę uczeń skończyć musi. Nic nie musi.

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-20, 18:40

miwues pisze:1. Z praw wynikają pewne obowiązki;
2. Korzystanie z praw odbywa się na jednej płaszczyźnie z wypełnianiem obowiązków? :)


No oczywiście! :) Stuprocentowo!

Tylko dorzucić trzeba do tego jeszcze, że niewypełnianie obowiązków, bądź wypełnianie niesumienne nie powoduje zawieszenia praw (ucznia, człowieka, młodego obywatela), ani ich nie znosi, a jedynie rodzi określone granicami praw i obowiązków konsekwencje. :) I mamy chyba w ten sposób komplet. :)

"Zapomnieli" powiedzieć, że zgodnie z art. 304 § 2 kpk masz również obowiązek nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów popełnienia przestępstwa. Co niejednokrotnie łączy się z kontrolą plecaka.


W jakich przypadkach się niby łączy?! Żeby uczeń nie zatarł dowodów ewentualnego przestępstwa wystarczy go do zatrzymać do przyjazdu Policji w jakimś pomieszczeniu i - ewentualnie - odebrać mu ten plecak, żeby go nie zdążył zniszczyć, wyrzucić czy ukryć. I już groźba zatarcia / zniszczenia mija. Nigdzie nie trzeba zaglądać. :)
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-20, 20:06

Nie. Zanim się wezwie policję, trzeba ocenić, czy jest po co. W tym celu zagląda się do plecaka w poszukiwaniu dowodów ewentualnego przestępstwa. Takie działanie wypełnia przesłanki określone w cytowanym przeze mnie przepisie.


Skoro jesteś gotów poświęcić czyjeś elementarne prawa w imię swoich przypuszczeń na podstawie jakichś przesłanek to znaczy, że jesteś na tyle pewny, żeby wzywać policję. :) Jeżeli pojawia się cień wątpliwości, że "nie ma po co" - nie ruszasz tego plecaka, bo możesz skrzywdzić niewinną osobę.

Przypuszczam, że ten slogan rozumiesz źle, i nie sądzę, żebym mógł się zgodzić z takim upraszczającym postawieniem sprawy. Jakie konkretne sytuacje masz na myśli?


Hmm... No pierwszy z brzegu przykład - to, że uczeń ma sporo ndst, i trochę nieusprawiedliwionych godzin (nie wypełnia swojego obowiązku sumiennej nauki) nie oznacza, że nikt nie powinien interweniować w sprawie tego, że / że on sam nie ma prawa zaprotestować przeciwko temu, że w sali w której odbywają się zajęcia panuje temperatura rzędu 5 * - 7 * C (wciąż zachowuje prawo do higienicznych warunków nauki). Tak?
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-20, 21:03

Ale jeżeli ten uczeń mający sporo ndst. i trochę nieusprawiedliwionych godzin zechce fatygować mnie i poprawiać te jedynki, powołując się na swoje rzekome "prawa", to mocno się nad tym zastanowię. I raczej się nie zgodzę.


Nie, to nie jest prawo, to jest przywilej. Podobnie, jak wycieczki, udział w akademiach, i takie tam.

Chyba, że sam osobiście "z góry" ogółowi uczniów jakieś takie prawo przyznałeś, na jasnych i sztywnych zasadach, jak to ma miejsce u mnie w szkole (z tym, że te zasady to między innymi niemożność poprawiania w przypadku notorycznych i/lub nieusprawiedliwionych nieobecności), ale to wszak insza inszość.

Podałem tam nazwiska dwóch wielkiej klasy prawników rozumujących dokładnie odwrotnie niż ty.


Powiem tylko tyle, że są różni, naprawdę różni "wielkiej klasy" prawnicy. ;) I mówią czasem naprawdę spore farmazony, nierzadko potem pokrętnie wycofując się ze swoich tłumaczeń dla zachowania twarzy. Bywali też "wielcy prawnicy" usprawiedliwiający działania totalitarnych reżimów. Wielu "wielkich prawników" pamięta historia...

Już tak abstrahując trochę od kwestii legalności pozbawiania kogoś przez nauczyciela pewnych zdawałoby się podstawowych praw... Nurtuje mnie bardzo jedno.

Jestem ciekaw, co Ty, bądź człowiek Tobie podobny zrobiłby, gdyby się zorientował, że oskarżeniami o przestępstwo obrzucił w sposób, o którym tutaj rozmawiamy (więc nie tylko mową, ale i czynem) kogoś całkiem niewinnego, by rzec - porządnego - młodego człowieka?

Wszak pozory mylą, zwłaszcza, jak podsycone są domysłami, plotkami, wyobrażeniami... a kto, jak kto, ale ludzie (w tym nauczyciele, uczniowie...) nieomylni nie są.

Widząc, że nie masz dość odwagi, by ponieść odpowiedzialność za swe w Twoim mniemaniu STUPROCENTOWO PEWNE domysły i podejrzenia (zakładam, że to dlatego, że obawiasz się zarzutu o nieuzasadnione wezwanie służb) w sytuacji, gdyby jednak okazały się niczym nie popartą bzdurą, ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, w której osoba przez Ciebie skrzywdzona otrzymuje należną rekompensatę z tytułu Twej bezprawnej interwencji przeciwko zacieraniu dowodów przestępstwa, którego nie było.

Pomijam fakt, że nieostrożne otwarcie i przetrzepanie plecaka może spowodować... zatarcie dowodów przestępstwa przez Ciebie. ;) Wyglądałoby więc na to, że widząc, co zamierzasz, w takiej sytuacji powinienem Cię... obezwładnić, odebrać plecak i wezwać policję..? :P
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: Witold Telus » 2009-10-20, 21:31

Podjęcie działań wobec ucznia co do którego mamy uzasadnione(!) podejrzenie popełnienia przestępstwa nie jest naruszeniem jego praw.

Myśląc w ten sposób nie mógłbym np. sprawdzić ucznia w czasie sprawdzianu, czy nie chowa ściągi w rękawie lub w piórniku.

Źle rozumiesz "prawo do prywatności". Będąc w szkole, na stadionie, na lotnisku, w klubie, teatrze czy w kinie podlegasz funkcjonującemu tam regulaminowi. Jednym z elementów takiego regulaminu jest np. niewnoszenie obiektów mogących zagrozić innym osobom lub obiektów, których posiadanie jest sprzeczne z prawem. Ten sam regulamin nakłada na pewne osoby obowiązek dopilnowania, czy inni go stosują. Obowiązek ten daje zatem wskazanej osobie pewne niezbędne uprawnienia.

Nauczyciel w szkole, strażnik na lotnisku, policjant na poboczu drogi, bramkarz w klubie czy gdziekolwiek indziej ma obowiązek w imię bezpieczeństwa zgromadzonych osób podjąć interwencję wobec osoby, co do której powziął podejrzenie naruszenia zasad regulaminowych.
Jak sobie wyobrażasz zachowanie strażnika na lotnisku, który sądząc z zachowania pasażera nabiera przekonania, że gość ma coś w walizce? Czy naprawdę uważasz, że w imię "prawa do poszanowania prywatności" strażnik ma zatrzymać podejrzanego i pozwolić mu spokojnie oczekiwać (w zacisznym miejscu, aby nie wzbudzać paniki) na przyjazd Policji?

Oczywiście nie jest wykluczone, że taka interwencja może być bezzasadna. To się zdarza, bo ludzie są omylni. Niemniej jednak takiemu "interwentowi" należy się wyłącznie podziękowanie i szacunek za czujną służbę. Każdy dorosły i miarę rozgarnięty człowiek mi to przyzna. Musimy być wszyscy ostrożni.

Rzecz jasna mamy jeszcze słynne XI Przykazanie "XI. Nie przesadzaj". No, ale tu już w grę wchodzi doświadczenie i wykształcenie nauczyciela, policjanta, strażnika etc. A każdemu obywatelowi przysługuje prawo skargi na działania ww. osób, jeśli uzna, że noszą znamiona złośliwości czy przekroczenia uprawnień.

A teraz wyobraź sobie odległe lata. Posyłasz syna na stadion, na mecz. Bramkarz nie skontrolował nikogo przed wejściem na stadion, bo się bał, że naruszy "prawa obywatelskie". Podczas meczu jakiś kibol wyjmuje siekierę w wbija ją w plecy Twojego dziecka. Tylko dlatego, że ma szalik w innym kolorze.

OT: Sam kilkukrotnie byłem "ofiarą" takiej interwencji. Zatrzymano mnie na poboczu drogi i kazano wywalić wszystko z bagażnika. Rzecz jasna nic nie miałem, więc oficer jakichś Strasznie Ważnych Służb przeprosił i podziękował za współpracę. Ja mu też podziękowałem, jak dowiedziałem się, że szukają zbiegłego gwałciciela-pedofila. Mam 8-letnią córkę.

Stosując tok rozumowania 676 powinienem teraz założyć pozew przeciw Służbom za nieuzasadnione przeszukanie bez obecności adwokata i nękanie niewinnego obywatela przez agenta kierującego się jakimś śmiesznym "przeczuciem".

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-21, 01:30

Byłoby dobrze, gdyby to, o czym mówicie, nie prowadziło w naturalny sposób do nadużyć.

Byłbym skłonny uznać Wasz punkt widzenia pod warunkiem, że powstałyby procedury chroniące uczniów przed nadużyciami, których mógłby dopuścić się nauczyciel podczas takiego przeszukania. Przyrównujecie Waszą rolę do roli służb mundurowych, takich jak Policja, czy Straż Graniczna. Musicie jednak wziąć pod uwagę, że szerokie uprawnienia tych organów wiążą się również z normalną dla praworządnych państw wzmożoną czujnością wobec osób pełniących te funkcje - mowa tu nie tylko o odpowiednich procedurach przeszukani i absolutnie nienaruszalnych prawach przeszukiwanego, ale także o ścisłej selekcji pracowników takich służb na etapie rekrutacji i później.

Jeżeli miałbym okazywać nauczycielowi zawartość mojego plecaka na okoliczność udowodnienia, że nie jestem wielbłądem, czyli tutaj bandziorem-dilerem, chciałbym mieć pewność, że nauczyciel nic mi nie zniszczy, nie ukradnie, ani nie podrzuci bez poniesienia tego konsekwencji. I proszę - nie wmawiajcie mi, że u władzy (a w roli władzy występuje w tym momencie nauczyciel) nigdy nie zdarzają się nadużycia, przekroczenia uprawnień, a w skrajnych przypadkach - zwykłe przestępstwa. ;) Wszyscy etu wiemy, że byłaby to utopia. Takiej weryfikacji, wstępnej i bieżącej, właśnie ze względu na swoje uprawnienia podlegają wszyscy przedstawiciele uprawnionych służb.

Sporo teorii i sloganów, jak to u mnie. Więc może przejdę do obrazowych przykładów: jeżeli nauczyciel chce na osobności obejrzeć sobie, co trzymam w plecaku - pozwolę mu na to. Oczekuję tylko, że stanie się to przy wybranych przeze mnie wiarygodnych świadkach, będę miał dowolność w audiowizualnym rejestrowaniu poczynań nauczyciela (choć i tak ta dowolność na co dzień istnieje - przynajmniej w teorii), jeżeli nauczycielowi wyda się coś podejrzane i chciałby to zatrzymać - zrobi to po sporządzeniu pisemnego oświadczenia na ten temat.

Dopóki jednak nie ma żadnych uregulowań, żadnej kontroli nad nauczycielami, ani nawet procedur, dopóki kultura prawna w narodzie, a więc i wśród nauczycieli stoi na poziomie średniowiecznym, nie będzie ani społecznego, ani tym bardziej mojego przyzwolenia na to, by dokonywał takich czynności ktoś, komu prawo nie pozwala na to wprost. I takie przypadki traktowane będą przeze mnie jako zwykła napaść.

Chcecie to zmienić? Macie moje poparcie. Osobiście podpiszę się pod obywatelskim projektem ustawy w tej sprawie, kiedy tylko taki zainicjujecie. :) Nie można dopuszczać do sytuacji, by o zawieszeniu podstawowych praw i wolności człowieka decydowały przepisy mgliste, niejasne, i dyskusyjne i by zawieszenia tego dokonywali ludzie, nad którymi nie ma równie bezpośredniej i ścisłej kontroli. Szerokie uprawnienia to także szeroka odpowiedzialność - sami powtarzacie to w kółko, gdy tylko uczniowie żądają zbyt dużej niezalezności!

Lecimy dalej.

Mówicie o powszechności praktyki przeszukań i o tym, że jej sprzeciwianie się nie przystaje do realiów współczesnego świata.

Toleruję ten pogląd. Ale przykłady i analogie podaliście kompletnie chybione.

"Bramkarz na dyskotece", o którym pisze Witold Telus. Otóż nie muszę poddawać się przeszukaniu przez bramkarza na stadionie, bądź w dyskotece. Jeżeli nie chcę, by tępy osiłek dotykał swoimi tłustymi łapskami moich rzeczy - nie przychodzę na mecze.

Policjant na poboczu - to, jak mówiłem, służba, która rządzi się pewnymi zasadami istniejącymi w każdym praworządnym państwie - szerokie uprawnienia i szeroka odpowiedzialność. A strażnik na lotnisku - to również służba taka, jak i policjant.

Nie jesteście ani policjantami, ani strażnikami na lotnisku a przykład ochroniarza na meczu, czy bramkarza w dyskotece nijak nie przystaje do tej dyskusji, bo na mecze, czy na dyskoteki, mogę chodzić, albo nie chodzić, jeżeli mi one nie odpowiadają. Do szkoły nie chodzić się nie da - jest to nasz obowiązek.

Nie mam nic przeciwko Służbom ingerującym w naszą prywatność dla naszego wspólnego bezpieczeństwa. Mało tego - popieram działania tych Służb! Również, tak jak Ty, Witold Telus, współpracuję i ułatwiam pełnienie przedstawicielom tych służb - wyszkolonym i kontrolowanym w zakresie używania swych uprawnień - ich obowiązków!

Kłopot w tym, że nauczyciel nie jest służbą. Nie tego rodzaju służbą. Nie będzie nią, dopóki nie zostanie to jakoś usankcjonowane i zorganizowane. Dlatego w chwili obecnej nauczyciel musi się liczyć z brakiem społecznego przyzwolenia na te działania, a także nawet z bezpośrednim, czynnym oporem w sytuacji, gdy uczeń poczuje się ze strony nauczyciela zagrożony (tak, tak! Nikt nie robi Wam - pamiętajcie - na złość korzystając ze swoich praw! To brak zaufania i poczucie zagrożenia!).

Pamiętajcie, że "wielki prawnik" może być za Wami. A drugi "wielki prawnik", będący sędzią sądy apelacyjnego - już nie koniecznie musi uważać, że dobrze zrobiliście, wchodząc w kompetencje, których obecnie nie macie.

********

Nauczyciel musi być elastyczny, ma więc prawo zmieniać ustalane przez siebie zasady w uzasadnionych przypadkach.


Nie mogę się z tym zgodzić do końca - nie w sytuacji, gdy zdanie to jest tak sformułowane. Ale!

Pamiętamy, że nie można zmienić zasad gry w czasie jej trwania. To takie porzekadło. Chodzi o to, że należy ponosić odpowiedzialność za swoje słowa, zwłaszcza będąc dla innych z definicji wzorem moralnym i autorytetem. Inaczej bylibyście po prostu pełnowymiarowymi hipokrytami pokazując, że po prostu sami nie trzymacie się ustalonych przez Was zasad.

Oczywiście zmiana jakichś ustalonych wcześniej zasad nastąpić zawsze może, i nie ma w tym nic znajdującego się poza naszą moralnością. Ale o tej zmianie zainteresowany nie może się dowiedzieć w sytuacji, gdy już POSTĄPIŁ w zgodzie z zasadami wcześniejszymi. ;)

Przykład? Zgodnie z planem lekcji miałeś zajęcia z klasami: 1. 5B; 2. 6G; 3. okienko; 4. 9A. Okazało się, że na trzeciej lekcji miałeś przydzielone zastępstwo z klasą 11Y! Tylko, że to zastępstwo zostało ci przydzielone już po fakcie, wtedy, kiedy w najlepsze trwała czwarta godzina lekcyjna. ;) Pan Dyrektor jest elastyczny, uznał to za nowe zasady i z tego powodu właśnie straciłeś premię. :P

O zmianach w planie lekcji mówi się przed tym, kiedy te zmiany nastąpią - tak? :)

Tak samo uczeń. Jeżeli nie zostało stwierdzone, że poprawić można każdy sprawdzian za wyjątkiem tego, z którego jedynka wpisana jest przez nieusprawiedliwioną nieobecność, a po prostu, że poprawiać sprawdziany może KAŻDY zaraz po tym, jak ujawniono z tego sprawdzianu oceny - nauczyciel musi powiedzieć sobie "trudno", dopuścić ucznia do poprawy ten jeden raz, a POTEM natychmiast zmienić zasady.

Źle odczytujesz moje intencje. Nie strach i obawa, lecz świadomość, że podejrzenia trzeba potwierdzić, żeby nie ganiać "służb" nadaremno, bo zbyt drogo one nas kosztują, by ich czas marnotrawić.


Po to one są, by dla nas pracować. :)

Najwięcej kosztują nas politycy. Trzeba raz, a dobrze przycisnąć ich do tego, by zmienili na lepsze nasz kraj - nie tylko swoje auta. :)
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: Witold Telus » 2009-10-21, 17:29

676: Z tymi "procedurami" to już jakaś hipochondria. Na szczęście prawodawcy uznali, że nauczyciel nie jest raczej z założenia kimś w rodzaju krzyżówki Draculi, Brudnego Harry'ego, Chucka Norrisa i markiza de Sade.

Ile razy miałeś okazję widzieć (słyszeć, czytać) o nauczycielu, który podrzuca uczniowi narkotyki do plecaka? Ile razy widziałeś (czytałeś, słyszałeś) o nauczycielu, który ukradł (nie zabrał, aby później zwrócić!) uczniowi cenny gadżet? Ile razy widziałeś (czytałeś, słyszałeś) o nauczycielu, który sfałszował jakieś dokumenty, aby pogrążyć ucznia?

Naprawdę, gorąco Ci życzę, abyś kiedyś poproszony o pokazanie co masz w plecaku wezwał Policję i głośno krzyczał o napaści. Media na pewno podchwycą temat. Dla Szymona M. będziesz wdzięcznym tematem na wiele programów, a i TVN24 skorzysta. O ile oczywiście nie zabije Cię gromki rechot reszty ludzi dookoła Ciebie.

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-21, 17:40

Wg mnie wystarczającym zabezpieczeniem twoich praw obywatelskich są sankcje karne grożące nauczycielowi w takich przypadkach (odpowiednio: art. 288, art. 278 i art. 235 kk). A wierz mi, skazanie i utrata pracy to nie są zbyt miłe perspektywy dla niezdemoralizowanego dorosłego człowieka.


No właśnie niekoniecznie - bo takie dziecko nic nauczycielowi nie udowodni. Nie udowodni nawet, że rzeczone przeszukanie miało miejsce. Ot, "gówniara fantazjuje, bo chce zrobić na złość nauczycielowi".

A tu nagle może się okazać, że w gimnazjum numer XXX w mieście YYY został zatrudniony całkiem niedawno jako nauczyciel starszy pan, który jakoś tak nagle nabrał podejrzeń o posiadanie narkotyków wobec wszystkich ładniejszych trzynastoletnich uczennic w klasie, do której, powiedzmy, uczęszcza Twoja hipotetyczna córka. Tak nagle, niespodziewanie... I Bóg jeden raczy wiedzieć, czy kiedykolwiek wypłynie na wierzch fakt, że żadnych narkotyków nie ma, nie było, a starszy pan lubił po prostu zostawać "sam na sam" z uczennicami i je trochę podotykać...

Żeby były jakieś sankcje, to musiałyby być wiarygodne dowody... A co może znaczyć głos pięciu smarkul nie lubiących przedmiotu pana ZZZ? ;)

Nie powstaną "procedury", bo prawo nie może regulować wszystkiego. Obowiązek zapisany w kpk dotyczy zresztą nie tylko nauczycieli, lecz pracowników wszystkich instytucji państwowych i samorządowych. Tak więc jeżeli zamierzasz popełniać przestępstwo na terenie urzędu, szpitala, czy muzeum, uważaj. ;)


A więc... również uważaj. Na przykład na "uzasadnienie podejrzliwych" kontrolerów biletów w autobusach. ;)

Twój sposób myślenia, gdy tylko się rozpowszechnia, zaprowadzi zapewne do sytuacji, w której zatrzymać i przeszukać będzie Cię miał prawo niemal każdy obywatel - także taki, który nie ma wobec Ciebie do końca czystych intencji. Doprowadzi do tego niekontrolowany rozrost ilości ludzi posiadających uprawnienia "przedstawicieli władzy". Innymi słowy - państwo policyjne nadejdzie. Tyle, że bez policji, a z rzeszą muzealnych portierów, szpitalnych sprzątaczek, nauczycieli i innych pracowników szkoły (bo przecież nie tylko nauczyciel może coś podejrzewać, prawda? Pan woźny TEŻ jest pracownikiem tej samej, publicznej przecież instytucji) i tak dalej, i tak dalej.

Zresztą, co ja gadam. Totalitaryzm nie jest wcale taki zły. :) Wystarczy wiedzieć, komu się podlizać, by być ustawionym do końca życia. :) Bo w takiej demokracji to nigdy nic nie wiadomo.
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: Witold Telus » 2009-10-21, 17:44

Zdecydowana akcja Policji. Dość bezprawia w szkole!
Uczniowie i rodzice mają już tego dość
Obrazek
Wczoraj około godziny 12:00 w Publicznym Gimnazjum w Nigdziewicach Dolnych czterech funkcjonariuszy Policji dokonało zatrzymania Gniewosława S., nauczyciela i wychowawcy. Jak dowiadujemy się pan Gniewosław już nie po raz pierwszy dokonał bezprawnego zatrzymania ucznia i usiłował przeprowadzić rewizję jego osobistego plecaka pod pozorem rzekomego przechowywania narkotyków.
Zatrzymany nauczyciel usiłował wytłumaczyć Policji, że jego zdaniem zachowanie ucznia wywołało w nim podejrzenie, że posiada i nielegalnie rozprowadza w szkole narkotyki.
Jak wyjaśnił naszej redakcji współpracujący z nami prawnik, Jan Wielki - takie działanie jest całkowicie niedopuszczalne, ponieważ ucznia należało poinformować o zamiarze kontroli plecaka pisemnie z wyprzedzeniem 7 dni. Następnie na ustalone miejsce kontroli należało wezwać rodziców i adwokata. Na miejscu winien być również obecny operator filmowy i powołany na tę okazję notariusz, celem sporządzenia protokołu.
Takie ustalenia figurują w par. 10 Rozporządzenia Ministra Edukacji z dnia 32 grudnia 2012 roku w sprawie zasad zapobiegania i zwalczania niepożądanych postaw społecznych w szkołach.
Rodzina poszkodowanego ucznia zapowiedziała wniesienie oskarżenia przeciwko Gniewosławowi S. o przekroczenie uprawnień służbowych. Jak sprawdziliśmy oprócz utraty prawa do wykonywania zawodu nauczycielowi grozi do 3 lat więzienia.

Gazeta Absurdalna, nr 13/2014, WiTe

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: malgala » 2009-10-21, 17:59

Witold Telus, jestem pod wrażeniem :D

Realna wizja niedalekiej przyszłości. A nastąpi ona jak tylko tacy jak 676 i jemu podobni stery w naszym państwie przejmą.

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-21, 18:14

Widzisz, Witold Telus - bardzo ładny rodzaj hiperboli. Tylko, że nikt tu nie mówił o żadnych notariuszach, ani pisemnych powiadomieniach... Prosta scenka rodzajowa. Pan XXX, posiadając ku temu niezbędne uprawnienia, chciałby obejrzeć zawartość mojego plecaka. Wiedząc, że czyni to w zgodzie z zasadami poszanowania prawa, mimo, że NIE jestem bandziorem, ani dilerem - idę na współpracę z nim, nie stawiając oporu. Zaznaczam jednak: "poproszę, by był przy tym XYZ z mojej klasy, a jak się da, to mój wychowawca, któremu ufam". Osoba wyznaczona przez pana XXX, która akurat była na podorędziu, sprowadza XYZ, sprowadza (jak się da) wychowawcę i... po problemie.

I co? To taaaki wielki wysiłek trzeba podjąć dla naszego (i naszych dzieci, i wnuków) wspólnego bezpieczeństwa?
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...


Wróć do „Kącik uczniowski”