Jeśli - jak to ujmujesz - idzie na współpracę to sprawa szybko zostaje wyjaśniona. Bo tez i zazwyczaj oznacza to niewinność. Przepraszam i proszę o wyrozumiałość. Taki zawód mam.
Jeśli opiera się to oczywiście nie rewiduję na siłę i własnoręcznie bo byłoby to z mojej strony skrajną głupotą (może w plecaku jest bomba i ja ją niechcący zdetonuję?

Co do twojej wizji "państwa policyjnego" to raczej nierealizowalne. Tzw. "zwykły obywatel" nigdy nie uzyska uprawnień tego typu, bo na jakiej podstawie? Co innego osoba odpowiedzialna za "ład i porządek" gdzieś tam. Taki "pilnowacz" powinien dbać o Twoje (i innych) bezpieczeństwo, więc będzie sprawdzał. Jak kontroler w autobusie, ochroniarz w sklepie, nauczyciel w klasie, policjant na imprezie, strażnik na lotnisku itepe.
P.S.:
Co do mojej córki - miałem niedawno taką sytuację. W jej klasie dzieci zgłaszały notoryczne ginięcie mniej lub bardziej cennych drobiazgów. A to pierścionek z plastikowym oczkiem, a to telefon, a to cały piórnik. Raz nawet portfel. Pani przyjmowała skargi i czekała. Jednego razu miarka się przebrała. Zginęły cztery opakowania mleka. Pani zatrzymała dzieci i poprosiła o otwarcie tornistrów. Wszystkie bez oporów pokazały, co tam mają. Jedna dziewczynka nie. Powiedziała, że na pewno nie ma u niej nic wartego uwagi a poza tym nie musi nic pokazywać.
Będę długo wdzięczny tej pani, gdyż w sposób zdecydowany i przy udziale reszty dzieciaków stanowczo zażądała otwarcia plecaka pod groźbą wezwania policjantów. Poskutkowało - w plecaku "znalazły się" cztery, lekko nadgniecione kartoniki z mlekiem. Złodziej został ujawniony i Pani zaprosiła rodziców na spotkanie ze sobą i Dyrektorką.
Na razie nic więcej nie zginęło. Kilku rodziców (w tym matka dziewczynki) zadbało o piękne podziękowanie - jakieś tam kwiatki, czy coś. I po sprawie.
I absolutnie nikt nie spisywał protokołów, nie filmował, nie wzywał świadków z okolicznych wsi i nie robił z tego medialnej szopki. Nie przysłużyłoby się to i skruszonej dziewczynce i jej mamie i całej klasie. Ani na pewno nie pomogło w pracy innym nauczycielom. Wyobrażasz sobie artykuł w lokalnej gazecie "Szkoła złodziei!", "Mała kleptomanka ujęta!", "Mlecznym skrytopijcom nasze zdecydowane: NIE!". Po co to komu? Albo jeszcze reportaż w TVN.
W szkole dzieci i młodzież uczą się życia i uczą się uczciwości. Czasem naprawdę lepiej jest załatwić sprawy jak rozsądni ludzie, na uboczu i po cichu. Na przykład po to, aby nikomu już na starcie nie przekreślać szansy na przyszłość.