Witold Telus pisze:Żądamy od ucznia i jego rodziców dokumentowania każdego słowa i czynu. A sami klniemy na bezdusznych urzędników z KO czy MEN, którzy każą nam nasze "działania" dokumentować na każdym kroku, zdobywając tysiące podpisów, pieczęci i zezwoleń.
Nie popadajmy w przesadę. Myślę, że większość nauczycieli ufa swoim uczniom i uznaje usprawiedliwienia napisane przez rodziców. Na ogół nie wnikam w przyczyny i usprawiedliwiam, o ile nie zdarza sie to nagminnie, albo w ściśle określonych sytuacjach - np. klasówka - jednodniowe usprawiedliwienie nieobecności.
Mam jeszcze zwyczaj weryfikowania tych usprawiedliwień na zebraniach rodziców lub telefonicznie sprawdzam w podejrzanych sytuacjach. Zdarza się bowiem, że uczniowie (niepełnoletni) piszą sobie sami usprawiedliwienia podrabiając podpisy rodziców.
Na pewno nigdy nie miałam problemu z uznawaniem usprawiedliwień lekarskich - to nie moja działka oceniać kompetencje lekarza i decydować, czy zwolnienie jest zasadne, czy też nie.
Chyba, że zwolnienie wygląda na podrobione, miałam już raz taką sytuację, ale uczeń przerażony konsekwencjami sam się przyznał, więc nie było potrzeby sprawdzania.
W mojej pracy zdarzały się jednak sytuacje, w których uczniowie wyraźnie nadużywali możliwości usprawiedliwienia nieobecności przez rodziców. Są takie osoby, których w szkole nie ma bardzo często i przynoszą tylko usprawiedliwienia od rodziców bez podania przyczyn.
I uważają, że wychowawca nie ma prawa wnikać w przyczyny ich tak częstych nieobecności, bo to jakoby ingerencja w ich prywatną sferę
Ma usprawiedliwić i kropka. Z taką sytuacją zresztą i tutaj, w tym wątku mamy do czynienia.
Zdarzają się też przypadki, w których rodzice w imię źle pojętego interesu dziecka i w obawie przed konsekwencjami, jakie mógłby uczeń ponieść ( myślę tu o skreśleniu z listy uczniów za zbyt dużą ilość godzin nieusprawiedliwionych w wypadku uczniów szkoły ponadgimnazjalnej) usprawiedliwiają nieobecności, o których wcześniej nie wiedzieli - czyli ewidentne wagary. Do tej pory byłam przekonana, że w takiej sytuacji nie mam prawa kwestionować ich usprawiedliwień.
Dobrze wiedzieć, że w takich ewidentnych wypadkach nadużywania przez rodziców lub samych uczniów - pełnoletnich możliwości usprawiedliwienia nieobecności, mam prawo do odmowy uznania takiego wniosku za zasadny.