Basiek70 pisze:Ja jak izkaolek , warszawska szkoła podstawowa, lata siedemdziesiąte, 35 (sic!) sztuk. i dwie zmiany. Tylko w pierwszej klasie mniej nas było, a 5 klas na poziomie, to podzielili tą piątą, czyli e klasę, na cztery pozostałe, według własnych chęci i widzimisię i tyle.
W wiejskich szkołach zapewne były małe klasy i jedna zmiana, jednak nie każdy mieszkał na wsi.
UUUUU, to ja wsiok jestem, więc pojęcia nie miałem jak w stolycy bywało
U mnie było tak, ze każda wioska miała swoją podstawówkę, klasy od 0-3 a tam średnio 10-15 dzieciaków na klasę. Było bardzo fajnie i sympatycznie. Szkoły zbiorcze liczyły góra 200-250 uczniów. Do zapanowania nad wszystkim.
Teraz w mojej wiosce wybudowali wielki moloch. Tam jest zerówka, podstawówka, gimnazjum i jeszcze przedszkole będą otwierać. Zwożą dzieciaki z całej gminy (8 wiosek) i jest masakra.
Przy małych szkołach dzieciaki nie biegały na papierosa, czy na piwo. Nie uprawiały francuskiej miłości w toaletach, bo były pilnowane.
W molochach już nie ma fizycznej możliwośći.