- "masz się za świętą" Za lepszą ode mnie?"
- "jesteś fundamentalistką? Ogłaszasz jedynie słuszne poglądy? Więcej tolerancji!"
- "daj żyć innym i mieć im własne poglądy"
itd.
Są to wypowiedzi typowe dla osób, które nie przeżyły duchowego odrodzenia, dla których Słowo Boże nie jest autorytetem, które nawet jeśli zakładają istnienie Boga, to się z Nim nie liczą, wierząc w Niego nie wierzą Jemu i tak naprawdę wcale Go nie szukają w swoim życiu( nie mówiąc już o posłuszeństwie Mu). I ja to rozumiem, bo...sama taka byłam( poznałam Jezusa w wieku 24 lat, byłam ateistką, potem może gnostyczką...).
Jako osoba wierząca, teraz, WIEM, że Jezus to jedyna droga, prawda i życie i tylko dzięki ofierze Jezusa na krzyżu, przelaniu Jego krwi możemy być zbawieni- w dodatku " z drżeniem to zbawienie musimy sprawować" okazując Bogu posłuszeństwo i naśladując Jezusa- a przynajmniej starając się Go naśladować. I taka moja postawa najczęściej strasznie denerwuje moich rozmówców : "jak ty możesz mówić o jednej prawdzie, kiedy ja mam swoją prawdę, ktoś inny inną prawdę- jesteś <nietolerancyjna>!"
Owszem- każdy ma wybór i sam decyduje. Co nie przeszkadza mi stwierdzić kategorycznie- odrzucając Jezusa odrzucasz Boga tym samym skazując się na potępienie. Ludzie natomiast by chcieli usłyszeć, że można sobie żyć po swojemu drogi do zbawienia z tego powodu im nikt nie zamknie...
Nie wolno nikogo krzywdzić, żywić do kogokolwiek nienawiści, podejmować żadnych działań, które mogłyby kogoś zranić- to prawda. Ktoś, kto powołując się na Boga krzywdzi tych, którzy są odmiennego od niego wyznania z całą pewnością nie zna Ojca.
Ale w naszym świecie nie wolno nawet mieć radykalnego zdania, zdecydowanych poglądów, trzeba być "śliskim", relatywnym, żeby się każdemu podobać...Dlatego moje poglądy nigdy nie będą popularne.
Ale trudno...
Zawsze powiem prawdę- jeśli nie narodzisz się na nowo w Chrystusie, nie przyjmiesz ratunku z Jego rąk, nie uznasz, że jesteś nic nie wartym grzesznikiem, który potrzebuje Zbawiciela( ofiary Jezusa na krzyżu), nie możesz wejść do Królestwa Bożego. Jeśli nie chcesz w swoim życiu być posłuszny Bogu-nie znasz Jego Słowa, nie dbasz o Boże prawo- nie możesz być nazwanym uczniem Jezusa. Ale masz pełne prawo wyboru...bo Bóg dal Ci wolną wolę.
Bardzo trudno jest być chrześcijaninem i sporo to kosztuje. Żyjesz cały czas w świecie innych wartości, jesteś nieustannie kuszony by być obłudnym, kłamać, plotkować, być nieuczciwym...Patrzą na ciebie jak na dziwaka, kiedy nie pijesz wódki, nie śmiejesz się z głupich dowcipów o d* Maryni, inni wiedząc , że jesteś chrześcijanką zaraz myślą, że jesteś głupią naiwniaczką, którą można w różny sposób wykorzystać...Słyszysz głupie przytyki pod swoim adresem, jeśli towarzystwo plotkuje na szefostwo, a ty milczysz albo uciekasz, to zaraz myślą, że jesteś "kabel" albo uważasz się za kogoś lepszego...etc..
Na szkoleniach o wychowaniu dzieci słyszysz różne dyrdymały, które w ogóle są niezgodne z Biblią, zżymasz się w środku i wiesz, że te nowe "techniki" o kant stołu rozbić, bo jak się coś po ludzku, bez Boga usiłuje zrobić, to się to i tak nie uda...ale musisz tam siedzieć, i słuchać, a czasem nawet- wdrażać to w życie wbrew swoim przekonaniom...
Itd.
Ale czy warto iść za Jezusem? Oczywiście, że TAK!
