
Proponuję, by tak samo uzdrowić sytuacje w służbie zdrowia.
Skoro nie możemy tych pacjentów leczyć, to eutanazja.

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
Główna partia opozycyjna ma zamiar przedstawić jutro swoje propozycje dotyczące systemu oświaty. Każda dyskusja na ten temat jest dla mnie ważna, dlatego chętnie zapoznam się ze szczegółami tych propozycji. Jednak już wstępne deklaracje przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości dotyczące szkolnictwa wyglądają na podejmowane bez żadnego merytorycznego uzasadnienia.
Wiodącym pomysłem, docierającym do opinii publicznej, wokół którego PiS zdaje się budować swoją wizję nowoczesnej polskiej oświaty, jest likwidacja gimnazjów i powrót do ustroju szkolnego wprowadzonego za czasów I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, z ośmioklasową szkołą podstawową i czteroletnim liceum, zakładającego związek oświaty z socjalistycznym kierunkiem rozwoju PRL.
Brak mi rzeczowych argumentów na poparcie takiej propozycji. Można ją bowiem rozumieć jedynie jako demagogiczne i populistyczne posunięcie, będące próbą odpowiedzi na pojawiające się w części naszego społeczeństwa resentymenty za czasami PRL. Jak widać, nie tylko w jego części o lewicowych przekonaniach...
Jestem związana zawodowo z oświatą od 1980 roku, dlatego mogę porównać oba systemy jako specjalista, od strony czysto merytorycznej, mając na względzie dobro uczniów, a nie tylko dobro konkretnej partii w kolejnych wyborach.
Gimnazja są jeszcze młodymi szkołami, o zaledwie dziesięcioletniej historii. Nauczyciele i dyrektorzy szkół wciąż udoskonalają swoją pracę z uczniami, będącymi w wieku szczególnie trudnym dla młodzieży. Mamy już jednak zmierzone efekty zmiany systemowej z 1999 roku, która wprowadziła gimnazja. Wyniki międzynarodowych badań, porównujących umiejętności polskich uczniów z ich rówieśnikami z całego świata wyraźnie pokazują, że wydłużenie cyklu kształcenia ogólnego dało istotny wzrost wyników nauczania.
Warto też podkreślić jeszcze jeden, niezwykle ważny aspekt wprowadzenia gimnazjów – wzrost bezpieczeństwa uczniów szkoły podstawowej. Przeniesienie nastolatków do gimnazjów pozwoliło zmienić klimat szkół podstawowych na bardziej sprzyjający pracy z młodszymi dziećmi. Zreformowana w 1999 roku szkoła podstawowa stała się dużo bardziej przyjazna i bezpieczna. Przedstawiciele partii tak dużo mówiącej o bezpieczeństwie powinni również brać to pod uwagę.
Uważam, że – tam gdzie to tylko możliwe – gimnazja, które funkcjonują w zespołach ze szkołami podstawowymi, powinny „przeprowadzić się” do liceów. Obecnie zachęcamy do tworzenia gimnazjalno-licealnych zespołów szkół (jest już ich w Polsce około 1000), dających możliwość właściwego zatroszczenia się o rozwój zdolności uczniów – odpowiednio do ich potrzeb i możliwości – pod kierunkiem pracujących na wysokim poziomie nauczycieli. W miejsce gimnazjów wyprowadzanych z podstawówek warto natomiast tworzyć przedszkola. W ten sposób można bowiem znacznie zwiększyć liczbę miejsc przedszkolnych. Tak pomyślana „przeprowadzka” będzie równocześnie odpowiadać na zmiany w demografii – liczba młodzieży w wieku gimnazjalno-licealnym w ciągu najbliższych dziesięciu lat spadnie o około 1/3.
Na pewno gimnazjum nie jest jeszcze szkołą idealną. Zmiana programowa, która weszła do jego pierwszych klas w tym roku szkolnym sprawi, że stanie się ono w większym stopniu miejscem rozpoznawania zdolności, odkrywania pasji i rozwijania zainteresowań, a także mądrego doradzania w wyborze drogi dalszego kształcenia. Nasi piętnastolatkowie będą nie tylko lepiej od rówieśników z innych krajów rozumieć czytany tekst, ale także stopniowo podniosą swoje wyniki w rozumowaniu, w naukach matematyczno-przyrodniczych. Będziemy kształcić solidnie i gruntownie.
W myśleniu o polskiej szkole kieruję się przede wszystkim wynikami badań międzynarodowych, wynikami egzaminów zewnętrznych i doświadczeniami setek ekspertów funkcjonujących w polskiej oświacie. Najważniejsi są uczniowie i wizja szkoły – skutecznej, przyjaznej i nowoczesnej. Stopniowo, rok po roku, tę wizję wprowadzam i chcę dalej wprowadzać w życie.
Świat edukacji zmienia się powoli. Ustanowienie dobrego prawa to dopiero początek. Nim polską szkołę zaczną opuszczać uczniowie kształceni według wprowadzanych obecnie, nowych, wyższych standardów, minie parę lat. Jako poważne zagrożenie dla nowoczesnej edukacji naszych dzieci i wnuków postrzegam możliwość ponownego zarządzania oświatą przez polityków, których jedynym pomysłem jest przysłowiowe „zawracanie kijem Wisły” i powrót polskiej szkoły do czasów PRL.
vuem pisze:Gdy gimnazja nie istniały nie było żadnych problemów wychowawczych![]()
Proponuję, by tak samo uzdrowić sytuacje w służbie zdrowia.
Skoro nie możemy tych pacjentów leczyć, to eutanazja.
haLayla pisze:Dla mnie gimnazjum jest szkołą nietrafioną. Młodzież w najgorszym wieku umieszczona w jednym miejscu. Przeprowadzenie gimnazjów do liceów oznaczać będzie zepsucie liceum i tego wysokiego poziomu, który od liceum winno się wymagać.
haLayla pisze:do liceum, gdzie panują inne standardy, a i czasu byłoby więcej na realizację programu, zamiast go wałkować w kółko w gimnazjum
vuem pisze:Halayla, powtarzasz komunały.
1. Przez 8 lat zdążą poznać, a przez 6 nie?
Problemy w gimnazjum stwarzają ci, których rodzice i podstawówka nie zdołali pewnych rzeczy nauczyć.
Skoro ci sami rodzice i ci sami nauczyciele nie potrafią zapobiec wybrykom przez 6 lat, to zdołają przez 8.![]()
3. Podejrzewasz, że atmosfera jest inna. Podejrzewasz.
haLayla pisze:do liceum, gdzie panują inne standardy, a i czasu byłoby więcej na realizację programu, zamiast go wałkować w kółko w gimnazjum
W liceum chcesz realizować program, który obecnie wałkuje się w gimnazjum?![]()
![]()
Jeśli pojawia się problem realizowanego programu, to trzeba dostosować ten program wg potrzeb, a nauczyciele mają stanąć na głowie, by go zrealizować. Jeśli zachowanie ucznia staje na przeszkodzie, to trzeba ucznia zreformować...
...ale nie likwidujmy z temu powodu szkoły...
Jeśli natomiast z jakichś powodów programu ktoś nie jest w stanie zrealizować, to i tak go nie zrealizuje, do liceum i tak człowiek z brakami trafi.
Obserwuję znacznie więcej pozytywnych zjawisk, spotykam bardzo wielu ambitnych i pracowitych uczniów.
Ale zdaję sobie też sprawę z istniejących problemów.
Tyle, że z pewnością one nie stanowią obrazu gimnazjum. są marginesem. Mniejszym lub większym, ale marginesem.
Ta sama rodzina, ci sami nauczyciele mieli by sobie lepiej z człowiekiem tylko dlatego, że w szkole o innej nazwie będą lub też, że rzesze młodszych o parę lat uczniów pod nogami plątać się będzie?
haLayla pisze:Myślałem raczej o tym, że w czasie tych trzech lat, nauczyciele nie zdążą poznać ucznia w takim stopniu, jak miało to miejsce w podstawówce.
haLayla pisze:Wspominam dobrze podstawówkę. Podobnie liceum. Gimnazjum zaś było dla mnie stratą czasu, użerania się z durniami, którzy celowali w rozbijaniu lekcji i stałego uczucia zażenowania, w związku z tym co też się w gimnazjum działo.
haLayla pisze:Być może mam dosyć mgliste wspomnienia z tego okresu, ale nie sądzę, żeby było tak źle.
haLayla pisze:Ja odniosłem wrażenie, iż w gimnazjum wałkowało się program z podstawówki. Dodam, że moje gimnazjum miało się opierać na założeniach jakościowo dosyć wysokich. A kojarzę ten okres ze stratą czasu. Z powtarzaniem materiału ze szkoły podstawowej. W trakcie gimnazjum, nie otworzyłem ani jednej książki, a skończyłem je ze średnią 4,8. Wybitnie zdolny nie jestem.
haLayla pisze:Trafi. Nie znam się na nauczaniu, nie wiem, czy gimnazja wyglądają tak, jak wtedy gdy ja byłem gimnazjalistą, ale sądzę, że te trzy lata mogłyby zostać wykorzystane lepiej.
haLayla pisze:Z istniejących problemów, wymienić można to, że uczniowie zdolni, są w jednych klasach z durniami, którzy mają ubaw z rozbijania lekcji. Niektórzy ze zdolnych uczniów byli tępieni przez durniów. Dlatego też mam obraz gimnazjum, jako jednej wielkiej patologii.
Dlatego, że nauczyciele będą mieli do czynienia z tym samym uczniem od siódmego roku życia. Przez lat osiem. A w gimnazjum, przez lat trzy. Potem, po ośmioletniej szkole podstawowej, uczeń trafiałby do liceum, gdzie miałby do czynienia z całkiem innymi wzorcami, takimi jak przygotowanie do dorosłości.
vuem pisze:haLayla pisze:Myślałem raczej o tym, że w czasie tych trzech lat, nauczyciele nie zdążą poznać ucznia w takim stopniu, jak miało to miejsce w podstawówce.
Jeśli założyć, że dany nauczyciel uczy tą sama klasę przez ponad 3 lata, to mógłby być to argument.
Inna sprawa, to czy nauczyciel nie jest w stanie poznać swoich uczniów w ciągu tych 3 lat?
haLayla pisze:Wspominam dobrze podstawówkę. Podobnie liceum. Gimnazjum zaś było dla mnie stratą czasu, użerania się z durniami, którzy celowali w rozbijaniu lekcji i stałego uczucia zażenowania, w związku z tym co też się w gimnazjum działo.
Ale przyczyna nie by fakt, że taka 3-letnia szkoła istniała, tylko, że pozwolono w niej na takie zachowania.
Jeśli warunkiem koniecznym sukcesu miało być to, że pracuje nad klasą przez ponad 3 lata, to z założenia "ułożonych" uczniów zyskuję po ilu latach pracy?
Jeśli nie w pierwszym roku, to i tak marnuję mnóstwo czasu, tyle, że w szkole podstawowej, nie gimnazjum. Jaka to różnica?
haLayla pisze:Być może mam dosyć mgliste wspomnienia z tego okresu, ale nie sądzę, żeby było tak źle.
Nie twierdzę, że było źle.
Twierdzę, że nie jest teraz tak źle, a jak jest gdzieś źle, to twierdzę, że warto spróbować to naprawić, zamiast likwidować. Myślę, że się da. Widzę, że się to udaje.
haLayla pisze:Ja odniosłem wrażenie, iż w gimnazjum wałkowało się program z podstawówki. Dodam, że moje gimnazjum miało się opierać na założeniach jakościowo dosyć wysokich. A kojarzę ten okres ze stratą czasu. Z powtarzaniem materiału ze szkoły podstawowej. W trakcie gimnazjum, nie otworzyłem ani jednej książki, a skończyłem je ze średnią 4,8. Wybitnie zdolny nie jestem.
Zgoda, bywało.
Ale znów, to nie wina tego, że taka szkoła istnieje. Jej istnieje nie jest warunkowane wałkowaniem przerobionego wcześniej materiału i marnowania czasu.
Jeśli to wina programu, to trzeba program zmodyfikować.
Jeśli wina nauczycieli, to ich trzeba zmusić do zmian.
Jeśli uczniów, to ... jak wyżej.
haLayla pisze:Trafi. Nie znam się na nauczaniu, nie wiem, czy gimnazja wyglądają tak, jak wtedy gdy ja byłem gimnazjalistą, ale sądzę, że te trzy lata mogłyby zostać wykorzystane lepiej.
To wykorzystajmy je lepiej, ale czy zlikwidowanie oznacza automatycznie lepsze wyniki?
A co jeśli w 8-letniej podstawówce pomysł nie wypali? Znów likwidować?
W różnych krajach istnieją różne systemy i typy szkół. Wszyscy sobie jakoś radzą. Bo muszą.
haLayla pisze:Z istniejących problemów, wymienić można to, że uczniowie zdolni, są w jednych klasach z durniami, którzy mają ubaw z rozbijania lekcji. Niektórzy ze zdolnych uczniów byli tępieni przez durniów. Dlatego też mam obraz gimnazjum, jako jednej wielkiej patologii.
Czyli jesteś za tym, by tworzyć elitarne klasy obok getta dla "durniów"?
patologia?
Ona zdarza sie wszędzie.
Ty ją widzisz w każdym gimnazjum, ja w tych kilku, które znam bardzo dobrze widuję sporadyczne wybryki, tylko nieliczne zasługują na miano ... zaczątków patologii.
I nie rzadko jest to wina braku wsparcia ze strony rodziców.
Dlatego, że nauczyciele będą mieli do czynienia z tym samym uczniem od siódmego roku życia. Przez lat osiem. A w gimnazjum, przez lat trzy. Potem, po ośmioletniej szkole podstawowej, uczeń trafiałby do liceum, gdzie miałby do czynienia z całkiem innymi wzorcami, takimi jak przygotowanie do dorosłości.
Ten sam nauczyciel będzie uczył przez 8 lat? Wiesz co piszesz?
Nie sądzisz, że między "dziecięcym" gajem, jakim jest szkoła podstawowa, a "progiem dorosłości" jakim jawi się liceum potrzeba jakiegoś pośredniego etapu?
haLayla pisze:Dzieci i młodzież w okresie dojrzewania, gdy buzują w nich hormony, a ich ciała zaczynają się zmieniać, są wrzuceni do jednej szkoły, gdzie głupota i infantylizm eksplodują na każdym kroku. Gdyby część z nich trafiła do liceum - pod wpływem dobrych wzorców uczniów z wyższych roczników, przedstawialiby inny poziom. Bardziej dojrzały.
haLayla pisze:A my, zamiast trzymać się starych i dobrych wzorców, eksperymentujemy.
haLayla pisze:Dokładnie tak. By normalni uczniowie nie cierpieli przez innych.
haLayla pisze:Ale jak już mówiłem - problemy innych nie mogą rzutować na osoby postronne.
haLayla pisze:Przez tyle lat nie było, a nikt nie narzekał.
vuem pisze:haLayla pisze:Dzieci i młodzież w okresie dojrzewania, gdy buzują w nich hormony, a ich ciała zaczynają się zmieniać, są wrzuceni do jednej szkoły, gdzie głupota i infantylizm eksplodują na każdym kroku. Gdyby część z nich trafiła do liceum - pod wpływem dobrych wzorców uczniów z wyższych roczników, przedstawialiby inny poziom. Bardziej dojrzały.
Dlatego u podstaw tej reformy, a i Hall gdzieś o tym przebąkuje, było zbliżenie gimnazjum do liceum, a nie podstawówki.
Przeczysz sam sobie. Raz chcesz 8 klasowej podstawówki, teraz 6-letniej szkoły ponadpodstawowej.
Po drugie, jak sam chyba sugerujesz, część z nich by mogła do takich liceów być dołączona. Co z pozostałymi? Połączyć z podstawówką, czy jednak nie likwidować?![]()
Gubisz się kolego w zeznaniach![]()
haLayla pisze:A my, zamiast trzymać się starych i dobrych wzorców, eksperymentujemy.
Inni nazywają to reformowaniem, no ale masz prawo do własnych przekonań.
Natomiast, bez sensu jest porównywać zachowania uczniów od czasów Gomułki.
Inne czasy, inne problemy, młodzi generalnie czuli więcej respektu przed dorosłymi, milicją, moralne standardy i sytuacja społeczna były w PRL inne.
Myślę, że i tak, bez względu na system edukacyjny, niektórzy sięgali by po narkotyki, używali przemocy, czy w inny sposób łamali prawo.
To nie wynik tego, że grupa na danym etapie rozwoju spotyka się w jednej szkole, jak to nazywasz w jednym miejscu.
Gdyby były 8-letnie podstawówki, to by się spotykali na ulicy, obok szkoły i zapewne wciągali w proceder coraz młodszych, co zresztą się i tak dzieje, bo rodzaj szkoły do jakiej sa zapisani nie ma w tym względzie znaczenia.
haLayla pisze:Dokładnie tak. By normalni uczniowie nie cierpieli przez innych.
Ależ nie muszą cierpieć, to się da zrobić bez totalnej reformy w postaci likwidacji danego typu szkoły.
Część tych dziś niepokornych i leniwych chciałaby dorównać swoim kolegom, więc w takiej klasie stanowiliby oni wzór do naśladowania.
Tak jak licealiści dla młodszychBrak Ci konsekwencji.
haLayla pisze:Ale jak już mówiłem - problemy innych nie mogą rzutować na osoby postronne.
Tak się nie da, jeśli żyjemy razem w jednym społeczeństwie.
haLayla pisze:Przez tyle lat nie było, a nikt nie narzekał.
Po pierwsze, namiastką tego był mniej lub bardziej sformalizowany podział na klasy młodsze i starsze, zmiany nauczycieli, nowe przedmioty inne wymagania.
Nikt nie pracował z daną klasa przez 7-8 lat.
Po drugie skąd wiesz, że nikt nie narzekał?
Po trzecie, znów pamiętaj, że to była inna rzeczywistość, równie dobrze mógłbyś porównywać reformy finansów publicznych na przestrzeni dziejów, od Piasta Kołodzieja.
Wtedy, gdy z uczniem był poważny problem, to wywalali gościa do OHP i po krzyku.
Zbierali wszystkich najgorszych ze szkół i to była patologia, tam to słowo pasowało
haLayla pisze:
Chodziłem do małej szkoły podstawowej, gdzie były dwa oddziały, lub jeden na rocznik. Nauczyciele, nawet jeżeli danej klasy nie uczyli, znali uczniów. Efekt? Nie było problemu z kradzieżami, narkotykami itd.
OHP mógłby być jakimś rozwiązaniem. Niemniej, gimnazja są obowiązkowe.
vuem pisze:
Przecież w zamyśle reformy było raczej tworzenie czegoś na wzór 6-letniej szkoły ponadpodstawowej, gdzie łatwo byłoby kontrolować postępy w skali tego całego cyklu.
vuem pisze:2/3.
Uczyłem i absolwentów 8-letnich podstawówek i wielu miało braki. Jedynie dzięki 4-letniemu okresowi nauki część zaległości można było nadrobić.
Zgadzam się, że molochy tworzone w ramach tej reformy, to porażka, ale potrafiłabyś przekonać organ prowadzący do ponoszenia dodatkowych nakładów z tytułu utrzymywania dwóch szkół zamiast jednej?
vuem pisze:
Choćbyś jednak przekonała do swoich pomysłów 90% nauczycieli w tym kraju, czy wierzysz, że udałoby się doprowadzić do przywrócenia poprzedniego systemu?
Uczeń poturbował nauczycielkę; palił w WC
Czternastoletni uczeń z Częstochowy, który w piątek celowo uderzył drzwiami nauczycielkę, odpowie przed sądem rodzinnym za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego.