Cytryn pisze:Szkoła to instytucja przymusu.
Tak, ale nie w stosunku do uczniów, a do nauczycieli - niestety.
Cytryn pisze:Nie lubię tego systemu, narzucania durnych reform, ciągłych zmian i ogólnego trendu "tolerancji, akceptacji, pobłażania, szukania "dobra" w ludziach", głaskania łobuzów po główkach itp.).Mdli mnie , kiedy słyszę, że "uczen to klient" a ja mam zadbać o jego dobre samopoczucie.
Z tym się zgadzam - narzucają nam rzeczy durne, nieprzemyślane, każą cackać się z każdym, chować dumę do kieszeni (bo rodzic pójdzie na skargę do kuratorium).
Cytryn pisze:są baaardzo świadomi swoich "praw"
No to uświadamiaj ich, że mają też obowiązki - i to całkiem spore. I to nie tylko w oparciu o regulamin czy kodeks szkoły, ale także kartę praw człowieka i tak dalej.
Po co to piszę? Sama nie wiem. Przecież to i tak nic nie da...Świat jest coraz gorszy a ludzie udają, że jest inaczej( albo sami siebie oszukują).
Piszesz, bo KOCHASZ narzekać. Niewiele postów napisałaś, w których nie narzekasz. Zmień zawód, bo zajedziesz siebie, a ludzie cię znienawidzą. Nikt nie lubi wiecznie niezadowolonych.
marianka pisze:Zastanawiam się, jak pełni chrześcijańską misję nauczyciel przy tak negatywnym nastawieniu do szkoły? Uważasz, że jesteś w porządku?
A to chrześcijaninem trzeba być, by w pełni móc wychowywać, uczyć, dbać o uczniów? Myślałam, że mogę sobie w zielony księżyc wierzyć i uczniów po prostu lubić

Cytryn pisze:Jeszcze 20 lat temu żadne dziecko( za wyjątkami) nie odezwałoby się do własnej matki tak, jak teraz połowa moich uczniów! Jeszcze jak ja chodziłam do szkoły, żaden uczeń nie bluzgał na nauczyciela patrząc mu w oczy!
Wiesz, ja próbuję uczniom dawać dobry przykład. Uczę szacunku w ogóle do ludzi, nie rozdzielam na rodzica - dorosłego - koleżankę itd. Ale jeśli rodzic sam sobie pozwala na takie traktowanie (mam w rodzinie przykład - do mnie dziecko nie śmie odezwać się chamsko, do matki/babci tak) to wybacz, ale - jego wina. Ma to, na co sam się godzi (jak ty), sam pozwala. I - nie do końca żal mi takich rodziców. Bo
dziecko trzeba wychować, a nie - hodować.Cytryn pisze:Poza tym- dzisiejsza młodzież jest rozpustna( obniża się wiek inicjacji seksualnej), obyczaje są coraz bardziej swobodne, media promują styl życia bez Boga i bez wartości( nawet w "M jak miłość", gdzie np. zmienianie kolejnych mężów to żadna sprawa, takie życie! ).
A myślisz, że w takim np., Średniowieczu - teoretycznie mocno związanym z religią - "bezbożnictwa" ja ujęłaś, nie było? No proszę cię

Mam wrażenie, że za bardzo na świat patrzysz przez pryzmat Biblii i religii, a tak się nie da. A zmienianie małżonków - gdzie tu rozpusta? Takie życie. Gdyby był 1 małżonek, a żonka latała by od łóżka do łóżka - owszem, rozpusta. I owszem, zdaję sobie sprawę, że Kościół potępia rozwody. Ale czy faktycznie ma rację? Czy naprawdę lepiej, by kobieta żyła u boku gnojka chlejącego i ją lejącego? By mąż trwał u boku kobiety, która go zdradza? Nie sądzę

Cytryn pisze:Jest prawda i kłamstwo. Dobro i zło. Nie ma żadnych szarości. I o tym Bóg mówi w swoim Słowie. Świat to odrzuca, bo usprawiedliwia grzech.
Rozbawiłaś mnie

Świat to same szarości, na litość boską! A idąc takim naiwnym tokiem rozumowania - Bóg musi być okropnie zły, godząc się na tyle krzywdy na świecie, czyż nie?
Cytryn pisze:Ale- dopóki człowiek nie narodzi się z Ducha Bożego- grzech zawsze będzie w nim zwyciężał. Wierzę, że człowiek bez Boga wiele może- np. być odważnym, inteligentnym, honorowym, uczynnym, gościnnym etc.. Ale widzę w człowieku niestety przeciwną siłę, która każe mu kłamać, oszukiwać, kląć, być egoistą, zawistnikiem, szukać swego itp..Bez Boga zawsze TO zwycięży.
W takim razie nawet osoby duchowne są bezbożnikami, bo również kłamią, nie zawsze są uczynni, honorowi etc. Gdzie w tym Bóg?
Cytryn pisze:No i niewiele Ci to dało, skoro nie znasz Jezusa...Kto się nie narodzi na nowo z Ducha i wody, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Czytanie Biblii bez Ducha Świętego( masz Ducha Świętego?) to jak malowanie obrazu przez ślepego...
Cytryn, czy jesteś Świadkiem Jehowy?