adner pisze:Zostałeś pewnie uprzejmie uprzedzony, że "cukierek albo psikus"
A można uprzejmie uprzedzić, że nie biorę udziału w zabawie?

adner pisze:Od kiedy to święto musi mieć sens pedagogiczny?
Jeśli szkoła ma z tym "świętem" coś wspólnego, to chyba dobrze by było, gdyby można się sensu pedagogicznego doszukać, prawda?
A nie mówcie, że nie ma, skoro nie tylko mówi się o tym zwyczaju na lekcjach angielskiego w kontekście nawiązywania do tradycji kraju, o którym się naucza, ale też po prostu wprowadza się do kalendarza szkolnego to "święto". Nawet w przedszkolach:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,566,1181 ... tml?wv.x=1 Wrrr!
Na szczęście mieszkam w zacofanej wiosce, gdzie ta obca tradycja jeszcze nie przylazła.
adner pisze:Nic nie stoi na przeszkodzie, aby 31. października obchodzić radośnie, a następnego dnia wybrać się na cmentarz.
Oj, stoi, stoi. Nastrój, tradycja (ale ta nasza, swojska). Bo formalnie to oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by 31 października wyłudzać jakieś słodycze i przy okazji być wandalem, a 1 listopada modlić się na cmentarzu. Nawet, jeśli zmarł ktoś szczególnie bliski niedawno.
adner pisze:jeżeli skąpisz dzieciom cukierka w Halloween, musisz się spotkać z tego oczywistymi konsekwencjami
Jasne. Nawet, gdy nie mam zamiaru hołdować tej głupocie. Czy w Ameryce za poskąpienie cukierka w halloween konsekwencją też jest wandalizm, czy to już raczej polska adaptacja amerykanizmu?
haLayla pisze:Gdyby nie zabawy halołinowe w szkołach czy specjalne lekcje na ten temat na angielskim, to impreza byłaby o wiele mniej znana i modna.
Dokładnie. W innym wątku pisano na ten temat, że "to w ramach poznawania tradycji kraju". A czy języka angielskiego nie można nauczyć bez poznawania tej akurat tradycji i bez organizowania zabaw halołinowych?
katty pisze:mówię o tym, że każda kultura ma swoje zwyczaje i Halloween do naszej tradycji nie należy
Jeśli tylko mówisz, to ok, ale jednak dalej piszesz, że koleżanki z pracy zarzucają Ci "halołinowe głupoty". Więc?
