Ależ kliszami jedziesz. I to takimi typowymi dla poprzedniej dekady. Coś, co jest prywatne nie jest per se lepsze od tego co państwowe. A państwowe (albo raczej publiczne, bo szkoły są samorządowe) nie są automatycznie siedliskiem wszelkiej patologii, zła, degrengolady i rozpasania. Bo widzisz, każda organizacja jest taka, jacy są jej członkowie.
Nie wiem, czym ja jadę, bo polityką się nie interesuję (od bagna trzymam się z daleka), a to są moje własne przemyślenia. Nie twierdzę, że prywatne nie będzie miało wad. Będzie. Tyle, ile właśnie członkowie danej szkoły. Albo dyrektor (bo ryba psuje się od głowy). Ale teraz mamy WIĘCEJ nadużyć i ŻADNA szkoła nie może stanowić o sobie. Wszystko mamy narzucone ODGÓRNIE. Nie mam wpływu na to, kto i z czego będzie mnie szkolić, nie mam wpływu na ustalone priorytety (w całej Polsce te same! A może każda szkoła niech sobie własne ustali, według PRAWDZIWYCH potrzeb, a nie tego, co się komuś, gdzieś tam wydaje?), wszystkie szkoły mają uczyć tak samo, według tego samego "klucza", stosując te same metody, korzystając z podręczników ( a może ktoś w ogóle nie chce z nich korzystać?). W danym roku jest "moda" na ocenianie kształtujące? Jedziemy z ocenianiem kształtującym! Jest moda na narzędzia TIK? Dawaj wszystkim to samo! O biurokracji nie wspomnę, w przypadku szkół prywatnych REALNIE zniknęłaby biurokracja (pytałam koleżanki pracującej w szkole prywatnej, czy mają taką samą ilość papierków i durnych szkoleń- NIE MAJĄ! Tylko to, co NIEZBĘDNE!).
A w szkołach państwowych mamy układy i ZERO ODPOWIEDZIALNOŚCI. Dyrektor ma władzę, ALE ZA NIC NIE ODPOWIADA tak NAPRAWDĘ. Nie martwi się o kasę, musi ją sobie jakoś wypłakać od samorządu (nie troszczy się więc o "klientów"- uczniów, po co. Troszczy się o dobre układy z samorządem). Nie martwi się w związku z tym o jakość kadry (kogo zatrudnia- kwitnie więc kolesiostwo, zatrudnianie po znajomości buraków nienadających się do szkoły). W prywatnej też pewnie by swoich upchnęli, ale jeśli chcieliby przetrwać na rynku, musieliby MIMO WSZYSTKO zadbać o jakość kadry, gdyby mieli samych tłumoków, to by nie przetrwali. Teraz mamy same układy, chore zależności. Kwitnie mobbing, a system mu sprzyja. Dyrektor robi, co chce i nikt go nie kontroluje TAK NAPRAWDĘ (te kontrole, co są teraz, to sobie można....nie dokończę). W prywatnej szkole pilnowaliby go rodzice. teraz rodzic nie może nic. Ma się podporządkować i tyle. Nie ma wpływu w ogóle na to, kto i jak będzie uczył jego własne dziecko. Do tego szkoły muszą siać propagandę zgodną z "duchem czasów"- czyli jak mamy modę powiedzmy na gender i tolerancję inaczej, to szkoły dostaną przykaz tak dzieci edukować. Jak będzie moda na inną jedynie słuszną opcję, to szkoły się podporządkują i takich obywateli będą kształcić. Normalnie sama wolność i samostanowienie, co nie???
Dodam jeszcze w kwestii szkoleń- nauczyciele są specjalnie zaganiani na te szkolenia, żeby dać zarobić paru kolesiom. Ani z nich żadni specjaliści, ani szkolenie niepotrzebne. Ale akurat kolesie mają układ i jest okazja, żeby zarobić. I nauczyciele robią za konieczną w takim przypadku "publiczność". Albo dyrektor chce się "wykazać". Nieważne, że piąty raz ta sama tematyka szkolenia, nieważne, że szkoła wcale nie ma takich potrzeb (żeby akurat takie szkolenie prowadzić), to się NIE LICZY!!! Szkolenia "po znajomości" i "z układów" - biznes kwitnie. Co robią nauczyciele na takich "szkoleniach"? TRACĄ CZAS. Nudzą się, sprawdzają testy, rozwiązują krzyżówki . Pierwsze pytanie po wejściu na salę "a kiedy to się kończy?"