Cytryn pisze:Ps. Bóg jest także zainteresowany naszym ubiorem, ale nie ma szczegółowych wytycznych, jak się nalezy ubierać. Jednakże inne wytyczne wskazują na to, żeby mieć na względzie innych ludzi, szanować ich, a nie tylko samolubnie realizować swoje "ja". Należy też przestrzegać ustalonych norm zasad współżycia - nie gorszyć swoim wyglądem, nie szokować, nie prowokować. Chyba, że jest się na scenie i jest to zamierzony środek artystyczny- ale nie o tym tu mówimy. Żyjemy wśród ludzi. Nie możemy być ich niewolnikami, ale też nie możemy przekraczać wszelkich granic. Tak naprawdę dotyczy to nie tylko ubioru...
Zgadzam się, że istnienie pewnych "kanonów" jest normalne, ale jednocześnie optuję za tym, by granicę ich wyznaczania określać dość elastycznie, bo tam gdzie chodzi o własne subiektywne zdanie i odczucia tam nie ma mowy o jednoznaczne określenie tego, co jest szokujące, a w szczególności jest "absolutnym złamaniem reguł i przekroczeniem granicy".
O ile pewnie bez problemu zgodzimy się w kwestii gimnazjalistki paradującej po szkole w stroju niemal plażowym, tak co do kwestii kolorystyki, czy niektórych fryzur już może być tak, że to co mnie szokuje, dla Ciebie jest dozwolone i vice versa.
Stąd i trafność powyższego porównania problemu do "krążenia wokół prawdy".