Pan Krzysztof Ponikowski był łaskaw opublikować na fanpagu naprawmy edukację następujący komentarz: "Prowadząc stronę podobną do pańskiej starałbym sie mieć jakąś moc sprawcza, a publikowane treści miałyby na celu skłonienie ludzi do refleksji nad sobą, nad swoim postępowaniem, nad stawianymi sobie celami zawodowymi i stosowanymi do osiągnięcia środkami. Pańskie publikacje wywołują jedynie sprzeciw. Nie wiem z kim Pan chce i czy w ogóle chce naprawiać edukację jeśli za cel obrał Pan sobie zamieszanie z błotem i poniżenie stanu nauczycielskiego".
Pomimo, że od lat działam samodzielnie, jako osoba, która ceni swoją swobodę poglądów i z tego powodu z nikim się nie wiąże, staram się mieć realny wpływ na polską oświatę. W kwietniu 2003 skierowałem do Ministerstwa pismo z wnioskiem o wydanie wykładni terminu "dostosowanie wymagań edukacyjnych". W odpowiedzi na moje pismo, Ministerstwo w dniu 30 maja 2003wydało wykładnię, w której m.in. napisano: "Wymagania te powinny zapewniać realizację celów edukacyjnych wynikających z podstawy programowej w takim stopniu, w jakim jest to możliwe z uwagi na występujące u ucznia trudności w uczeniu się". Wykładnia ta stała się podstawą kompleksowych działań podjętych przez Mazowieckie Kuratorium Oświaty, dzięki którym nauczyciele z obszaru działania MKO przestali głosić pogląd szkodliwy dla uczniów z głęboką dysleksją, że każdego ucznia, oprócz dotkniętego z upośledzeniem umysłowym w stopniu głębokim , obowiązuje przerabianie całej podstawy programowej. Wprowadzenie w życie opisanej wykładni sprawiło, że począwszy do roku szkolnego 2003/04, w szkołach z obszaru działania MKO edukacja dyslektyków w szkołach wróciła do normalności, a u uczniów z tą przypadłością obserwowano kilkukrotnie wyższy przyrost wiedzy i umiejętności szkolnych, niż rok wcześniej. Odkąd Ministrem została Pani Katarzyna Hall, żona mentora politycznego Pana Bronisława Komorowskiego, edukacja uczniów z głęboką dysleksją upadła. Pani Minister z uwagi na swoje koneksje, mówiąc kolokwialnie, mogła robić co chciała. Kwintesencją wprowadzenia systemowego niszczenia psychiki uczniów z głęboką dysleksją, prowadzonego przez poprzednią ekipę było doprowadzenie do uchwalenia przez Sejm w dniu 19 stycznia 2015 ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty, która usuwała z prawa oświatowego obowiązek dostosowania wymagań. Złożyłem wniosek do Senatu RP o wprowadzenie poprawki przywracającej opisany obowiązek. Mój wniosek sprawił, że dostosowanie przywrócono. Czy efekty opisanych działań wskazują na postulowaną przez Pana Krzysztofa moc sprawczą? Prowadzę blog poświęcony naprawie edukacji. W jednym ze swoich postów napisałem: "Wiadomo, że rozmowa jest jedną z podstawowych form kształtowania stosunków między ludźmi. Służy zdobywaniu wiedzy i zrozumieniu rzeczywistości. Skłania do refleksji, przemyśleń, pobudza do działań. Pozwala nam na zrozumienie siebie i innych. Pozwala na ułożenie stosunków w rodzinie, otoczeniu, w pracy czy w szkole. Rozmowa będzie niosła pozytywne skutki jeśli będzie grzeczna, wyważona, zachowa podstawowe kanony kultury. Jeśli będzie oparta o prawdę, artylerię rozumu i dowodów, argumenty merytoryczne, uzasadnienia i przekonywanie. Nieszczęśliwe są osoby, które nie potrafią właściwie rozmawiać lub są skazane na współżycie z takim osobami." Mój blog jest zatem miejscem, gdzie są prowadzone rozmowy. Odbywa się tu wolna, niekrępowana dyskusja o oświacie. Dotyczy ważkich spraw nurtujących osoby zainteresowane polską edukacją. Ścierają się tu bardzo różne opinie. To bardzo dobrze, że na moich stronach są prezentowane różne poglądy, czasem diametralnie sprzeczne. Pan Krzysztof raczył wyrazić pogląd, że rzekomo mieszam z błotem i poniżam stan nauczycielski. To teza gołosłowna. Żeby poniżać i szkalować daną grupę osób trzeba by przypisać tym osobom działania nieprawdziwe, które nigdy nie miały miejsca. Ja zawsze trzyma się faktów, i nikt jeszcze mi nie był w stanie skutecznie zarzucić, że opieram swoje opinie na fałszywych przesłankach. Inna to sprawa, że celem mojego blogu jest przyczynienie się do zmian w polskiej edukacji. Naturalnym jest zatem, że ujawniła się grupa osób, której jest dobrze w aktualnym systemie, i bojąc się zmian, będzie torpedować wszystko, co może się do nich przyczynić. Jednak sam jestem zaskoczony, że tysiące osób podziela moje oceny i postulaty, co wyraża nie tylko rzeczowymi komentarzami, ale także lajkowaniem strony lub postów. Trafność moich ocen i postulatów bywa potwierdzana nie tylko na moim blogu i fanpagu. Swoje posty publikuję także na portalu ekspertów dobrych zmian. Mój post "Getta powracają w szkołach" został tam opatrzony dwoma komentarzami. Oto one:
" Taki właśnie artykuł przeczytałam na fb. odniosłam się do niego , biorąc w obronę młodych , usłyszałam: podstawa programowa , rankingi szkół , rozliczanie przez dyrektorów , a w ogóle co pani ma wspólnego ze szkołą …… itp. itd. Pytam się …a gdzie nauczyciele macie serce , gdzie mądrość życiową , gdzie wyrozumiałość , gdzie zrozumienie ,że przedmiot którego uczysz , to nie pępek świata !!!! . Dlatego uważam ,że dobrą zmianę należy rozpocząć od nauczycieli . Od dobrego przypatrzenia się kandydatowi na nauczyciela. Hurtowe przyjmowanie do szkół pedagogicznych powinno się zakończyć …. i to szybko .
Dodam także to , że niektórzy moi uczniowie , bardzo słabi w nauce , dzisiaj mają swoje firmy nawet za granicą , dają sobie radę w życiu , mają rodziny ,o które dbają , zatem my nie jesteśmy wyrocznią … my nauczyciele . Mamy wspierać , dostrzegać ucznia …..bo nie koniecznie musi wiedzieć – co to jest okolicznik!!! , Ważne ,że daje sobie radę w życiu."
" Zgadzam się w zupełności. Mam takie samo zdanie. Jest jeszcze wielu nauczycieli, zwłaszcza w szkołach ponadgimnazjalnych. Sam tego doświadczyłem, mam dzieci. Niszczenie, ośmieszanie, mówienie, że nic nie umie, a sam nie potrafi nauczyć, tylko żąda i mówi to niech idzie na korepetycje. W LO w moim powiecie prawie 80% uczniów jest na korkach. Chyba osobiście poruszę tę sprawę nawet na wyższym szczeblu i to już niedługo. Bo to już jest znęcanie psychiczne. Sam przepracowałem w szkole 35 lat i szanuje każdego ucznia, po porostu jestem empatyczny. Brak empatii u nauczycieli to brak duszy, bo to przecież nauczyciel powinien prowadzić ucznia do celu i pomóc mu w pod każdym względem, a nie psychicznie go terroryzować. Może to mocne słowo, ale takich nauczycieli w pierwszej kolejności dyrektorzy szkół powinni się pozbywać. Zwłaszcza takich, dodatkowo którzy jeszcze nigdy nie mieli swoich własnych dzieci. A MEN powinno dać furtkę dyrektorom, bo wiele takich sytuacji sami dyrektorzy tuszują. Sam jestem dyrektorem i na pewno z takiej furtki bym skorzystał. Młody człowiek jest coraz bardziej słaby psychicznie i należy mu pomóc, a nie szkalować go. Przykre ale prawdziwe, ale jednak w XXI wieku tak jeszcze jest, a komunizmu już dawno nie ma. Pozdrawiam czytających. Może ostro ale właśnie przeżywam kryzys mojego dziecka."