zmiany w szkole- moje marzenia

tu rozmawiamy o wszystkim czasami poważnie, czasami z przymrużeniem oka

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Burakowa » 2015-09-19, 15:00

To i ja się zabawię w reformatora. Co bym zmieniła w szkole"
oczywiście na pierwszym miejscu wyrzuciłabym tę nadmierną biurokrację (ewaluacje, IPETy, sprawozdania itp. bzdety. Zostawiłabym tylko arkusze ocen, świadectwa, dzienniki, i papiery na radę klasyfikacyjną- sprawozdanie wychowawcy, oceny z przedmiotów i z zachowania).
Po drugie- wywaliłabym całą tę stertę szkoleń (zostawiłabym jedynie merytoryczne szkolenia dla nauczycieli przedmiotów- i to tylko powiedzmy raz na trzy lata).
Po trzecie- zlikwidowałabym nagrodę dyrektora. Koniec z rozdawaniem nagród psiapsiółeczkom. Wypisałabym (KONKRETNIE) za jakie obowiązki należy się "goła" pensja, a potem ustaliła stawkę usług dodatkowych (za organizację projektu w szkole- dodatkowa kasa tyle i tyle, za ponadprzydziałowe apele i teatrzyki (ponad te obowiązujące każdego nauczyciela, czyli powiedzmy dwa w roku)- dodatkowa kasa, za dodatkowe wycieczki (powiedzmy, że jedna w ciągu roku to norma)- dodatkowa kasa itp..Wtedy wszystko byłoby jasne, a pracowałby dodatkowo ten, kto chciałby dodatkowo zarobić. A nie jak teraz- naharujesz się, a nagrodę dostaje ktoś, kto nawet połowy tego co ty, nie zrobił....Tzw. dodatek motywacyjny też bym wywaliła. Wszystko było jasno określone, jaka usługa dodatkowa, za ile.
Po czwarte- zlikwidowałabym bzdurny zapis o min. ilości godzin z danego przedmiotu do wyrobienia (tzw. podstawa programowa). No, żesz, przecież nauczyciele to ludzie z wyższym wykształceniem, odpowiedzialni- nie trzeba nas tak "rozliczać" co do godzinki i kontrolować na każdym kroku. Sami wiemy, czego uczymy i jak. A jak nauczyciel marny, to wpisywanie cyferek w tabelki i tak tego nie wykaże. Więc po co dodatkowy papier i stres.
Po piąte- wywaliłabym tzw. karciane. Teraz w większości jest to przymus (tak dla nauczycieli, jak dla uczniów). Na przymus to nigdy nic dobrego nie ma. Za to nauczyciel, który pracowałby więcej, zarażając swoją pasją uczniów dostawałby dodatkowe pieniądze za dobrą robotę. I w ten sposób zostałyby tylko te dobre i wartościowe "karciane", oczywiście odpowiednio nagradzane, bo "godzien robotni zapłaty swojej". A jak coś się robi za darmo, to wiadomo, jak się robi i ile ma się do tego serca, nie?
Po szóste- wyrzuciłabym religię ze szkół. Niech wraca do sal przykościelnych.
Po siódme- chciałabym aby był jasny (nagłośniony) przepis co do czasu trwania rad pedagogicznych. Koniec przelewania z pustego w próżne, koniec gadaniny i marnowania czasu. Góra dwie godziny i ma się, pani dyrektor, pani w tym zmieścić. Można? Na pewno (piszę pani celowo, bo problem z gadaniną i tendencję do przedłużania posiedzeń mają głównie kobiety).
Po ósme- dzieci uposledzone w stopniu umiarkowanym idą do specjalnej placówki, gdzie NAPRAWDĘ dostają opiekę, odpowiednie metody nauczania i mogą się rozwijać. Uczniowie, którzy są niedostosowani do nauki w szkole publicznej (łobuzy, bandyci młodociani)- są odsyłani również do specjalnych ośrodków ze zwiększoną dyscypliną.
Po dziewiąte- wprowadzić możliwość zawieszenia w prawach ucznia, izolatka w każdej szkole z ochroniarzem (czasem naprawdę nie wiadomo co robić z młodym bandytą terroryzującym nie tylko uczniów, ale nauczycieli, a tak? Kozetka, izolatka, siedzisz z zeszytem i nie wyjdziesz do wieczora, jeśli nie zrobisz zadania albo czegoś nie napiszesz...).

A co, pomarzyć nie można?

Macie inne pomysły?

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Burakowa » 2015-09-19, 15:03

Aaaa...bym zapomniała. Won ze Sprawdzianami w klasie III sp i VI sp. Won z EWD (wróżenie z fusów).

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: haLayla » 2015-09-20, 22:52

Burakowa pisze:Po piąte- wywaliłabym tzw. karciane. Teraz w większości jest to przymus (tak dla nauczycieli, jak dla uczniów). Na przymus to nigdy nic dobrego nie ma. Za to nauczyciel, który pracowałby więcej, zarażając swoją pasją uczniów dostawałby dodatkowe pieniądze za dobrą robotę. I w ten sposób zostałyby tylko te dobre i wartościowe "karciane", oczywiście odpowiednio nagradzane, bo "godzien robotni zapłaty swojej". A jak coś się robi za darmo, to wiadomo, jak się robi i ile ma się do tego serca, nie?


Z tego co kojarzę, to chodziło o to, żeby podnieść nauczycielom pensum z 18h na 20h. Więc ja bym już poszedł za ciosem i rozdzielił te dwie godziny na naukę przedmiotu.

Burakowa pisze:Po szóste- wyrzuciłabym religię ze szkół. Niech wraca do sal przykościelnych.


Nie sądziłem, że się z tobą zgodzę. Ale faktycznie, religia jest w szkole zbędna. Zamiast tego można wprowadzić filozofię, żeby nauczyć uczni myśleć.

Burakowa pisze:Uczniowie, którzy są niedostosowani do nauki w szkole publicznej (łobuzy, bandyci młodociani)- są odsyłani również do specjalnych ośrodków ze zwiększoną dyscypliną.


Przecież są takie placówki i jest możliwość, by tam dziecko trafiło. Tylko, że dyrektorowi musi się "zechcieć chcieć" by napisać wniosek do sądu rodzinnego.

Burakowa pisze:Po dziewiąte- wprowadzić możliwość zawieszenia w prawach ucznia, izolatka w każdej szkole z ochroniarzem (czasem naprawdę nie wiadomo co robić z młodym bandytą terroryzującym nie tylko uczniów, ale nauczycieli, a tak? Kozetka, izolatka, siedzisz z zeszytem i nie wyjdziesz do wieczora, jeśli nie zrobisz zadania albo czegoś nie napiszesz...).


Nie przesadzasz? Dla mniejszych dzieci to stygmatyzacja, a dla gimnazjalisty to żadna kara. Nawet podejrzewam, że mu poważanie wśród kolegów wzrośnie.

Burakowa pisze:Macie inne pomysły?


Klasy bym zmniejszył. Tak by liczyły maksymalnie 15 uczni.
<3

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Burakowa » 2015-09-21, 19:44

Z tego co kojarzę, to chodziło o to, żeby podnieść nauczycielom pensum z 18h na 20h. Więc ja bym już poszedł za ciosem i rozdzielił te dwie godziny na naukę przedmiotu.

No coś Ty...Wtedy etat wynosiłby 20 godzin i za tyle płaciliby wtedy, ile teraz za 18. Czyli mi zabrakłoby do etatu, bo godziny z danego przedmiotu rozciągliwe raczej nie są...Ergo- pracowałabym więcej, zarabiałabym...mniej.


Przecież są takie placówki i jest możliwość, by tam dziecko trafiło. Tylko, że dyrektorowi musi się "zechcieć chcieć" by napisać wniosek do sądu rodzinnego.

To chyba tylko w teorii. Sąd rodzinny..?Daj spokój. Sprawa ciągnie się niemiłosiernie długo, a na końcu dzieciak dostaje kuratora. A szkoła dalej się z nim męczy i nic się nie zmienia. Kiedyś musieliśmy w gimnazjum przechować bandytę po włamach. Niby dostał wyrok, ale....miejsc w placówkach nie było....Ech.


Nie przesadzasz? Dla mniejszych dzieci to stygmatyzacja, a dla gimnazjalisty to żadna kara. Nawet podejrzewam, że mu poważanie wśród kolegów wzrośnie.


Żartujesz? Nie przesadzam. Jaka stygmatyzacja? Gnojek pluje, wyzywa, przeszkadza, ma nauczyciela za nic, dzieci inne przez niego cierpią, słowami do niego nie dotrzesz i niczego się nie boi ( i niestety zdarza się to już nawet w podstawówce, nie tylko w gimnazjum). Tu już nawet nie chodzi o karę (chociaż jak taki posiedzi parę godzin w odosobnieniu to może jednak troszkę zmięknie), ale o zwykłe bezpieczeństwo dla POZOSTAŁYCH uczniów i o to, żeby nauczyciel był w stanie normalnie lekcję prowadzić.
Kiedyś musiałam takiego jednego (klasa VI) wyprowadzić z dyskoteki szkolnej (miał zakaz za złe zachowanie, a i tak przylazł). Ganiałam za nim po całej sali, śmiał się z mnie, potem się z nim szarpałam, bo mi nerwy puściły i...nie dałam rady go wyprowadzić! Potem nie dała mu rady dyrekcja, a matka była pijana, więc jak po nią zadzwoniliśmy (tatuś w więzieniu), to było jeszcze "weselej" :( Nie sądzisz, że rosły facet by się przydał w takiej sytuacji..? (u nas w szkole same baby).Ale nie nauczyciel, bo takiemu nie wolno paluszkiem młodego bandyty tknąć, a właśnie ochroniarz z odpowiednimi uprawnieniami.
Klasy bym zmniejszył. Tak by liczyły maksymalnie 15 uczni.


O, fakt, dobry pomysł. Maksymalnie 15 uczniów, zgadza się. Marzyłoby mi się nawet z dziesięciu, ale 15 byłoby OK.

Co do filozofii...Myślę, że bardziej jako fakultet. Są w szkole uczniowie, którym nic się nie chce i problemem jest, żeby ich nauczyć czytać i pisać. Na taką filozofię powinny chodzić dzieciaki mądre, takie, które są ciekawe, chłonne wiedzy i wtedy można by było w malutkiej grupie z nimi "poszaleć". Wszystkich bym nie posyłała na takie zajęcia, bo nie rzuca się pereł przed wieprzami.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: haLayla » 2015-09-22, 14:21

Burakowa pisze:
Z tego co kojarzę, to chodziło o to, żeby podnieść nauczycielom pensum z 18h na 20h. Więc ja bym już poszedł za ciosem i rozdzielił te dwie godziny na naukę przedmiotu.

No coś Ty...Wtedy etat wynosiłby 20 godzin i za tyle płaciliby wtedy, ile teraz za 18. Czyli mi zabrakłoby do etatu, bo godziny z danego przedmiotu rozciągliwe raczej nie są...Ergo- pracowałabym więcej, zarabiałabym...mniej.


Nie wiem, czego uczysz, ale mogłabyś mieć np. dodatkową klasę. Albo dwie.

Burakowa pisze:
Przecież są takie placówki i jest możliwość, by tam dziecko trafiło. Tylko, że dyrektorowi musi się "zechcieć chcieć" by napisać wniosek do sądu rodzinnego.

To chyba tylko w teorii. Sąd rodzinny..?Daj spokój. Sprawa ciągnie się niemiłosiernie długo, a na końcu dzieciak dostaje kuratora. A szkoła dalej się z nim męczy i nic się nie zmienia. Kiedyś musieliśmy w gimnazjum przechować bandytę po włamach. Niby dostał wyrok, ale....miejsc w placówkach nie było....Ech.


Dostanie kuratora, gdy sąd uzna, że nie jest aż tak zdemoralizowany, że potrzebne są inne środki. A to, że sprawy się ciągną, to ciągną się we wszystkich wydziałach sądów. Ja się procesuję z gminą o zwrot gruntu. Niby sprawa prosta, a trwa już trzeci rok i do tej pory były tylko dwa posiedzenia :D

Burakowa pisze:
Nie przesadzasz? Dla mniejszych dzieci to stygmatyzacja, a dla gimnazjalisty to żadna kara. Nawet podejrzewam, że mu poważanie wśród kolegów wzrośnie.


Żartujesz? Nie przesadzam. Jaka stygmatyzacja? Gnojek pluje, wyzywa, przeszkadza, ma nauczyciela za nic, dzieci inne przez niego cierpią, słowami do niego nie dotrzesz i niczego się nie boi ( i niestety zdarza się to już nawet w podstawówce, nie tylko w gimnazjum). Tu już nawet nie chodzi o karę (chociaż jak taki posiedzi parę godzin w odosobnieniu to może jednak troszkę zmięknie), ale o zwykłe bezpieczeństwo dla POZOSTAŁYCH uczniów i o to, żeby nauczyciel był w stanie normalnie lekcję prowadzić.


Dobry Boże, jeżeli dla ciebie to jest już demoralizacja, to nie chcę wiedzieć czym byłaby narkomania czy prostytucja nieletniego. Moim zdaniem to świadczy o tym, że dziecko jest trudne, a nie zdemoralizowane na tyle, że macie je izolować.

Burakowa pisze:Kiedyś musiałam takiego jednego (klasa VI) wyprowadzić z dyskoteki szkolnej (miał zakaz za złe zachowanie, a i tak przylazł). Ganiałam za nim po całej sali, śmiał się z mnie, potem się z nim szarpałam, bo mi nerwy puściły i...nie dałam rady go wyprowadzić! Potem nie dała mu rady dyrekcja, a matka była pijana, więc jak po nią zadzwoniliśmy (tatuś w więzieniu), to było jeszcze "weselej" :( Nie sądzisz, że rosły facet by się przydał w takiej sytuacji..? (u nas w szkole same baby).Ale nie nauczyciel, bo takiemu nie wolno paluszkiem młodego bandyty tknąć, a właśnie ochroniarz z odpowiednimi uprawnieniami.


Pomijając fakt, że szkołę nie będzie stać na rosłego ochroniarza, a co najwyżej na dziadka z orzeczeniem, to też nie uważam, żeby to był taki problem. Nie macie nikogo z mężczyzn z personelu?

Burakowa pisze:Co do filozofii...Myślę, że bardziej jako fakultet. Są w szkole uczniowie, którym nic się nie chce i problemem jest, żeby ich nauczyć czytać i pisać. Na taką filozofię powinny chodzić dzieciaki mądre, takie, które są ciekawe, chłonne wiedzy i wtedy można by było w malutkiej grupie z nimi "poszaleć". Wszystkich bym nie posyłała na takie zajęcia, bo nie rzuca się pereł przed wieprzami.


Ale ty stygmatyzujesz ludzi i dzielisz na kategorie. Najgorsze jest, że robi to nauczyciel czyli ktoś, kto ma kształtować umysły dzieci. To mnie trochę przeraża.
<3

Awatar użytkownika
ann
Posty: 933
Rejestracja: 2008-01-21, 21:18
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, Geografia, Informatyka, ...
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: ann » 2015-09-22, 17:31

haLayla pisze:
Burakowa pisze:
Z tego co kojarzę, to chodziło o to, żeby podnieść nauczycielom pensum z 18h na 20h. Więc ja bym już poszedł za ciosem i rozdzielił te dwie godziny na naukę przedmiotu.
No coś Ty...Wtedy etat wynosiłby 20 godzin i za tyle płaciliby wtedy, ile teraz za 18. Czyli mi zabrakłoby do etatu, bo godziny z danego przedmiotu rozciągliwe raczej nie są...Ergo- pracowałabym więcej, zarabiałabym...mniej.
Nie wiem, czego uczysz, ale mogłabyś mieć np. dodatkową klasę. Albo dwie.

W małej wiejskiej szkole, przy jednej klasie w roczniku?
Prywatnie żyję tak, jak każdy:
Jem, piję, sypiam, patrzę w gwiazdy

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Burakowa » 2015-09-22, 19:08

HaLayala- spróbuj prowadzić normalną lekcję z gnojkiem, który pluje, bije, wyzywa, wychodzi z ławki bez pozwolenia, ma cię gdzieś, zabiera dzieciom różne rzeczy, nic nie robi, komentuje każdą twoją wypowiedź i ogólnie zachowuje się jak nienormalny (jest po prostu nieusłuchany, bezczelny, zepsuty do szpiku kości). "Trudny" uczeń to w tym wypadku eufemizm. Nie żal by Ci było innych dzieci? Takie "trudne" dziecko rozwali każdą lekcję i uniemożliwia nauczanie innych dzieci. W gimnazjum dochodzą do tego podteksty seksualne (zresztą- już w sp się zdarzają). Zeby NORMALNIE pracować, należałoby takiego gnojka odizolować. Jego by to nauczyło, że takie aspołeczne zachowania są nie do przyjęcia, a nauczycielowi i pozostałym dzieciom pozwoliłoby na normalną pracę.
Twoim zdaniem dopiero jak okradnie czy zabije kogoś, czy się naćpa trzeba iść z tym do sądu..? Wtedy to już jest musztarda po obiedzie. A pomagając trzeba myśleć nie tylko o "biednym trudnym dziecku", ale też o dobru pozostałych, normalnych dzieci. I to nie jest żadna "stygmatyzacja". To by była zwykła KARA (izolatka i zadania do wykonania w izolatce). Aż się dzieciak nauczy dyscypliny. MARZĘ O TAKIM ROZWIĄZANIU, bo teraz mam o wiele więcej niż jedno dziecko takie właśnie w klasie i moja praca zamienia się w horror. Zamiast uczyć, cały czas uspokajam dwie, trzy osoby i zdzieram gardło (bo nic nie działa). Można sobie rozmawiać, do pedagoga wysyłać, gęby takiemu nie zatkasz, do krzesła nie przywiążesz.


Nie wiem, czego uczysz, ale mogłabyś mieć np. dodatkową klasę. Albo dwie.


Niby z czego. Jest tyle klas, ile jest i przydziałowo mam etat (18 godzin). Jeśli etat będzie wynosił 20 godzin, zabraknie mi dwóch do etatu. A pieniądze pewnie będą te same, więc zarobię o te dwie mniej. I nie ja jedna bym była w takiej sytuacji.

Dostanie kuratora, gdy sąd uzna, że nie jest aż tak zdemoralizowany, że potrzebne są inne środki.

I na ogół tak się dzieje. Pluje ci taki uczeń w twarz, wyzywa dookoła, wznieca bójki, zaczepia, jest wulgarny, rozwala każdą lekcję, ale...nieeeee....nie jest jeszcze "na tyle zdemoralizowany". Poczekamy, aż będzie. Kurator? Śmiech na sali. Co może taki kurator? Dzieciak się czuje po takiej rozprawie sądowej KOMPLETNIE BEZKARNY, teraz to już na pewno wie, że nic mu nie zrobią. A gdyby była w szkole izolatka z facetem do ochrony (w moich marzeniach szkołę na takiego gościa stać), to zamiast uczyć się w klasie pełnej dzieci będzie się uczył sam, w izolatce (od czasu do czasu zajrzy do niego nauczyciel wyjaśni coś i sprawdzi, ile zrobił). Skoro jest tak niedostosowany społecznie,uniemożliwia normalną pracę, to niech siedzi sam. Poprawi się, wróci do klasy. Proste i skuteczne rozwiązanie problemu.

Ty w ogóle gdzieś uczysz? Bo mam wrażenie, że nie znasz szkoły od kuchni...

Nie macie nikogo z mężczyzn z personelu?


Mamy. Tzw. złotą rączkę od naprawiania ławek i palenia w piecu. Dziadek taki. Omija uczniów jak najdalej się da, szczególnie niektórych, żeby mu krzywdy nie zrobili albo mu nie nabluzgali. I ma to gdzieś, jak się zachowują, on ma inną robotę, niż ich wychowywać.
Koniec męskiego personelu.

Ale ty stygmatyzujesz ludzi i dzielisz na kategorie. Najgorsze jest, że robi to nauczyciel czyli ktoś, kto ma kształtować umysły dzieci. To mnie trochę przeraża.



Popracujesz, to przestaniesz tak idealizować. A przerażać to się powinieneś tym, że bluzgający i wyzywający uczeń nie robi już na tobie wrażenia, bo uznajesz go za "mało zdemoralizowanego" i biednego, "trudnego" do serca chcesz tulić. Powodzenia.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: haLayla » 2015-09-22, 20:36

Burakowa pisze:HaLayala- spróbuj prowadzić normalną lekcję z gnojkiem, który pluje, bije, wyzywa, wychodzi z ławki bez pozwolenia, ma cię gdzieś, zabiera dzieciom różne rzeczy, nic nie robi, komentuje każdą twoją wypowiedź i ogólnie zachowuje się jak nienormalny (jest po prostu nieusłuchany, bezczelny, zepsuty do szpiku kości). "Trudny" uczeń to w tym wypadku eufemizm. Nie żal by Ci było innych dzieci? Takie "trudne" dziecko rozwali każdą lekcję i uniemożliwia nauczanie innych dzieci. W gimnazjum dochodzą do tego podteksty seksualne (zresztą- już w sp się zdarzają). Zeby NORMALNIE pracować, należałoby takiego gnojka odizolować. Jego by to nauczyło, że takie aspołeczne zachowania są nie do przyjęcia, a nauczycielowi i pozostałym dzieciom pozwoliłoby na normalną pracę.


No dobrze, ale zamknięcie go w izolatce nie spowoduje raczej, że w cudowny sposób stanie się dobrym uczniem. Gdyby to tak działało, to nie mielibyśmy recydywistów. A jednak ludzie wracają do zakładów karnych.

Burakowa pisze:Twoim zdaniem dopiero jak okradnie czy zabije kogoś, czy się naćpa trzeba iść z tym do sądu..? Wtedy to już jest musztarda po obiedzie.


Chwileczkę. To sąd twoim zdaniem ma przeciwdziałać demoralizacji i reagować, gdy dziecku się w rodzinie krzywda dzieje, czy ma po prostu ciebie wspierać, by nie powiedzieć dosadniej, wyręczać w dziele wychowania dziecka? Bo to brzmi tak, jakbyś jako nauczyciel oczekiwała, że do klasy trafią ci tylko aniołki, ewentualnie dziewczynki, które będą chichotać, ale nie za głośno i ucichną przed karzącym spojrzeniem nauczyciela. Nie wiem jak ty to odczuwasz, ale mi się wydawało, że rolą nauczyciela jest także wychowanie ucznia.

Burakowa pisze:
Nie wiem, czego uczysz, ale mogłabyś mieć np. dodatkową klasę. Albo dwie.


Niby z czego. Jest tyle klas, ile jest i przydziałowo mam etat (18 godzin). Jeśli etat będzie wynosił 20 godzin, zabraknie mi dwóch do etatu. A pieniądze pewnie będą te same, więc zarobię o te dwie mniej. I nie ja jedna bym była w takiej sytuacji.


Nie wiem. Nie forsuję tu żadnego pomysłu. Po prostu wspomniałem o tym, że taki pogląd słyszałem, że te dwie karcianki służą tylko zwiększeniu czasu pracy nauczyciela bez podnoszenia jego wynagrodzenia.

Burakowa pisze:
Dostanie kuratora, gdy sąd uzna, że nie jest aż tak zdemoralizowany, że potrzebne są inne środki.

I na ogół tak się dzieje. Pluje ci taki uczeń w twarz, wyzywa dookoła, wznieca bójki, zaczepia, jest wulgarny, rozwala każdą lekcję, ale...nieeeee....nie jest jeszcze "na tyle zdemoralizowany". Poczekamy, aż będzie. Kurator? Śmiech na sali. Co może taki kurator? Dzieciak się czuje po takiej rozprawie sądowej KOMPLETNIE BEZKARNY, teraz to już na pewno wie, że nic mu nie zrobią.


Jeżeli kurator nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, to powinnaś poinformować sąd, że albo kurator źle wykonuje swoje obowiązki, albo trzeba zmienić środki poprawcze.

Burakowa pisze:A gdyby była w szkole izolatka z facetem do ochrony (w moich marzeniach szkołę na takiego gościa stać), to zamiast uczyć się w klasie pełnej dzieci będzie się uczył sam, w izolatce (od czasu do czasu zajrzy do niego nauczyciel wyjaśni coś i sprawdzi, ile zrobił). Skoro jest tak niedostosowany społecznie,uniemożliwia normalną pracę, to niech siedzi sam. Poprawi się, wróci do klasy. Proste i skuteczne rozwiązanie problemu.


I chcesz tego człowieka trzymać w izolacji już do końca jego życia? Bo z takiego niedostosowanego dziecka wyrośnie niedostosowany dorosły. To co piszesz brzmi tak okrutnie, że aż mnie zmroziło. Ale w sumie, jak już skończy szkołę, albo i nie, to będzie problemem organów ścigania, a nie twoim. To też jest jakieś uzasadnienie.

Burakowa pisze:Ty w ogóle gdzieś uczysz? Bo mam wrażenie, że nie znasz szkoły od kuchni...


Jak dobrze pójdzie, to będę mieć swoich studentów :wink:

Burakowa pisze:
Nie macie nikogo z mężczyzn z personelu?


Mamy. Tzw. złotą rączkę od naprawiania ławek i palenia w piecu. Dziadek taki. Omija uczniów jak najdalej się da, szczególnie niektórych, żeby mu krzywdy nie zrobili albo mu nie nabluzgali. I ma to gdzieś, jak się zachowują, on ma inną robotę, niż ich wychowywać.
Koniec męskiego personelu.


Chodziło mi raczej o nauczyciela. Ale nie zmienia to faktu, że coś chyba u was szwankuje w szkole, skoro nauczyciele nie mają tam żadnego autorytetu.

Burakowa pisze:
Ale ty stygmatyzujesz ludzi i dzielisz na kategorie. Najgorsze jest, że robi to nauczyciel czyli ktoś, kto ma kształtować umysły dzieci. To mnie trochę przeraża.


Popracujesz, to przestaniesz tak idealizować. A przerażać to się powinieneś tym, że bluzgający i wyzywający uczeń nie robi już na tobie wrażenia, bo uznajesz go za "mało zdemoralizowanego" i biednego, "trudnego" do serca chcesz tulić. Powodzenia.


W przeciwieństwie do ciebie ja bym chciał, żeby wszyscy ludzie byli szczęśliwi. Wiem, że nie uda się nigdy wszystkich wychować, tak jak nie uda się wszystkich zresocjalizować czy wyleczyć. Ale to nie oznacza, że ktokolwiek ma prawo wydać apriorycznie sąd "to przypadek beznadziejny", weźmy go na przeczekanie, niech się stanie problemem kogoś innego. Z takim myśleniem się absolutnie nie zgadzam i przeciwko niemu protestuję. Nawet jeżeli z miliona takich uczni tylko jeden zareaguje na starania i uda się go wychować na dobrego człowieka, to dla tego jednego warto.
<3

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Burakowa » 2015-09-23, 18:58

No dobrze, ale zamknięcie go w izolatce nie spowoduje raczej, że w cudowny sposób stanie się dobrym uczniem. Gdyby to tak działało, to nie mielibyśmy recydywistów. A jednak ludzie wracają do zakładów karnych.


Trzymanie takiego bandyty w klasie też jakoś nie wpływa na zmianę jego zachowania. Po drugie- powtarzam- liczy się też dobro pozostałych dzieci. A izolatka w szkole to nie byłby zakład karny.

Chwileczkę. To sąd twoim zdaniem ma przeciwdziałać demoralizacji i reagować, gdy dziecku się w rodzinie krzywda dzieje, czy ma po prostu ciebie wspierać, by nie powiedzieć dosadniej, wyręczać w dziele wychowania dziecka? Bo to brzmi tak, jakbyś jako nauczyciel oczekiwała, że do klasy trafią ci tylko aniołki, ewentualnie dziewczynki, które będą chichotać, ale nie za głośno i ucichną przed karzącym spojrzeniem nauczyciela. Nie wiem jak ty to odczuwasz, ale mi się wydawało, że rolą nauczyciela jest także wychowanie ucznia.


To Ty jeszcze masz złudzenia, że zdemoralizowane dziecko można w szkole wychować...? Łojeju. Człowieku, zejdź na ziemię. Co do aniołków- nie, nie oczekuję, że dzieci i młodzież będą aniołkowate. Oczekuję, że normalne dziecko będzie reagowało na zwróconą mu uwagę, a nie będzie mnie olewało, biło i wyzywało inne dzieci, bekało, pierdziało, latało pod ławkami, rysowało fallusy na tablicy za moimi plecami i sadziło nonsensowne komentarze w celu rozbawienia klasy bez nawet cienia szacunku dla nauczyciela, bez wstydu. I jest pewna różnica między dziećmi, które czasem pochichoczą, czasem się głupio zachowają, czasem coś skłamią tec., a takimi egzemplarzami. Widzę, że nie masz pojęcia, o czym piszę. Jakbym ze ślepym o kolorach gadała.
Jeżeli kurator nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, to powinnaś poinformować sąd, że albo kurator źle wykonuje swoje obowiązki, albo trzeba zmienić środki poprawcze.


Ble, ble, ble, ble, ble. Gadaj zdrów. System jest do d**** i tyle. Możesz se pogadać. NIE DZIAŁA. I tyle.


chcesz tego człowieka trzymać w izolacji już do końca jego życia? Bo z takiego niedostosowanego dziecka wyrośnie niedostosowany dorosły. To co piszesz brzmi tak okrutnie, że aż mnie zmroziło. Ale w sumie, jak już skończy szkołę, albo i nie, to będzie problemem organów ścigania, a nie twoim. To też jest jakieś uzasadnienie.

Jakoś nie zauważyłam, żeby obecne metody (gadki szmatki, trzymanie dzieciaka w klasie, chociaż rozwala lekcję i ma wszystkich gdzieś, kierowanie spraw do sądów) COKOLWIEK działało in plus. Zdecydowana większość traktowanych tak "humanitarnie" młodocianych bandytów i tak trafia do więzień (wiem, co się dzieje z absolwentami). Więc może to, że od czasu do czasu zamknie się go w izolatce, da mu wreszcie do myślenia, że takiego zachowania się nie akceptuje i coś mu "błyśnie". A jak nie- to chociaż inne dzieci i nauczyciel będą mogli wreszcie normalnie pracować. Mnie mrozi, jak gimnazjalista wyzywa mnie od kure* (na głos), a nie można mu nic zrobić. I nieprawdą jest, że "nasza szkoła sobie nie radzi". Stek bzdetów. Żadna szkoła i nikt sobie nie poradzi w takiej sytuacji. Gadaniem jeszcze nikogo nie wychowano. Szczególnie, że masz przed sobą młodego człowieka, do którego twój system wartośći ABSOLUTNIE NIE TRAFIA. Żeby SKUTECZNIE takiegmu pomóc, najpierw należałoby go ODIZOLOWAĆ od jego własnego środowiska (rodzinnego), potem dyscyplinować i łamać bunt (tak ŁAMAĆ), a dopiero złamanego wychowywać i pomagać mu. Ale Ty chyba niewiele o tym wiesz, bo tylko potrafisz teoretyzować.
W warunkach szkolnych NIE POMOŻESZ (w obecnym systemie) zdemoralizowanemu, zepsutemu uczniowi. TAKA JEST PRAWDA.

W przeciwieństwie do ciebie ja bym chciał, żeby wszyscy ludzie byli szczęśliwi. Wiem, że nie uda się nigdy wszystkich wychować, tak jak nie uda się wszystkich zresocjalizować czy wyleczyć. Ale to nie oznacza, że ktokolwiek ma prawo wydać apriorycznie sąd "to przypadek beznadziejny", weźmy go na przeczekanie, niech się stanie problemem kogoś innego. Z takim myśleniem się absolutnie nie zgadzam i przeciwko niemu protestuję. Nawet jeżeli z miliona takich uczni tylko jeden zareaguje na starania i uda się go wychować na dobrego człowieka, to dla tego jednego warto.


Też bym chciała, aby wszyscy byli szczęśliwi. A izolatka mogłaby pomóc, bo byłaby karą i dawałaby do myślenia. W dodatku taki uczeń, który najwyraźniej nie umie pracować w zespole, może sam wziąłby się do jakiejś pracy choćby z nudów.
Ps. Wybacz, ale trochę mnie to razi. Dopełniacz "uczni" jest na tyle przestarzały, że dzisiaj brzmi jak błąd i głupi to wygląda. Pisz "uczniów", tak jest poprawniej.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: haLayla » 2015-09-24, 13:52

Burakowa pisze:
No dobrze, ale zamknięcie go w izolatce nie spowoduje raczej, że w cudowny sposób stanie się dobrym uczniem. Gdyby to tak działało, to nie mielibyśmy recydywistów. A jednak ludzie wracają do zakładów karnych.


Trzymanie takiego bandyty w klasie też jakoś nie wpływa na zmianę jego zachowania. Po drugie- powtarzam- liczy się też dobro pozostałych dzieci. A izolatka w szkole to nie byłby zakład karny.


Idea kary jest bardzo podobna. I jak pokazuje życie, nie zawsze skuteczna. Dodam jeszcze, że w zakładzie karnym z takim człowiekiem pracują. A w twojej wizji jest tylko izolatka, która jak w cudowny sposób nie naprawi dziecka, to przynajmniej odsunie ten problem od ciebie. Poza tym bandyta to jednak za mocne słowo.

Burakowa pisze:
Chwileczkę. To sąd twoim zdaniem ma przeciwdziałać demoralizacji i reagować, gdy dziecku się w rodzinie krzywda dzieje, czy ma po prostu ciebie wspierać, by nie powiedzieć dosadniej, wyręczać w dziele wychowania dziecka? Bo to brzmi tak, jakbyś jako nauczyciel oczekiwała, że do klasy trafią ci tylko aniołki, ewentualnie dziewczynki, które będą chichotać, ale nie za głośno i ucichną przed karzącym spojrzeniem nauczyciela. Nie wiem jak ty to odczuwasz, ale mi się wydawało, że rolą nauczyciela jest także wychowanie ucznia.


To Ty jeszcze masz złudzenia, że zdemoralizowane dziecko można w szkole wychować...? Łojeju. Człowieku, zejdź na ziemię. Co do aniołków- nie, nie oczekuję, że dzieci i młodzież będą aniołkowate. Oczekuję, że normalne dziecko będzie reagowało na zwróconą mu uwagę, a nie będzie mnie olewało, biło i wyzywało inne dzieci, bekało, pierdziało, latało pod ławkami, rysowało fallusy na tablicy za moimi plecami i sadziło nonsensowne komentarze w celu rozbawienia klasy bez nawet cienia szacunku dla nauczyciela, bez wstydu. I jest pewna różnica między dziećmi, które czasem pochichoczą, czasem się głupio zachowają, czasem coś skłamią tec., a takimi egzemplarzami. Widzę, że nie masz pojęcia, o czym piszę. Jakbym ze ślepym o kolorach gadała.


Jeżeli dla ciebie bekanie, pierdzenie czy rysowanie penisów na tablicy to jest demoralizacja, to nie chcę wiedzieć jak określisz dziecko, które np. regularnie alkoholizuje się, albo prostytuuje. To o czym ty piszesz, to nie jest w moim odczuciu demoralizacja, a co najwyżej brak kultury. Mam wrażenie, że tobie się po prostu nie chce wychowywać uczni i perfekcyjnie by było gdybyś pracowała na dziewiętnastowiecznej pensji panny Charington.

Burakowa pisze:
Jeżeli kurator nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, to powinnaś poinformować sąd, że albo kurator źle wykonuje swoje obowiązki, albo trzeba zmienić środki poprawcze.


Ble, ble, ble, ble, ble. Gadaj zdrów. System jest do d**** i tyle. Możesz se pogadać. NIE DZIAŁA. I tyle.


Świetny argument. Doprawdy. Po prostu ty chcesz, żeby ktoś inny za ciebie rozwiązał twoje problemy z niesforną klasą. W tym wypadku, żeby to był sąd rodzinny. A sąd rodzinny nie jest od tego, żeby wyręczać nauczycieli czy szkołę w ich zadaniach, ale by wkraczać wtedy, gdy normalne środki okażą się niewystarczające.

Burakowa pisze:
chcesz tego człowieka trzymać w izolacji już do końca jego życia? Bo z takiego niedostosowanego dziecka wyrośnie niedostosowany dorosły. To co piszesz brzmi tak okrutnie, że aż mnie zmroziło. Ale w sumie, jak już skończy szkołę, albo i nie, to będzie problemem organów ścigania, a nie twoim. To też jest jakieś uzasadnienie.


Jakoś nie zauważyłam, żeby obecne metody (gadki szmatki, trzymanie dzieciaka w klasie, chociaż rozwala lekcję i ma wszystkich gdzieś, kierowanie spraw do sądów) COKOLWIEK działało in plus. Zdecydowana większość traktowanych tak "humanitarnie" młodocianych bandytów i tak trafia do więzień (wiem, co się dzieje z absolwentami). Więc może to, że od czasu do czasu zamknie się go w izolatce, da mu wreszcie do myślenia, że takiego zachowania się nie akceptuje i coś mu "błyśnie". A jak nie- to chociaż inne dzieci i nauczyciel będą mogli wreszcie normalnie pracować. Mnie mrozi, jak gimnazjalista wyzywa mnie od kure* (na głos), a nie można mu nic zrobić. I nieprawdą jest, że "nasza szkoła sobie nie radzi". Stek bzdetów. Żadna szkoła i nikt sobie nie poradzi w takiej sytuacji. Gadaniem jeszcze nikogo nie wychowano. Szczególnie, że masz przed sobą młodego człowieka, do którego twój system wartośći ABSOLUTNIE NIE TRAFIA. Żeby SKUTECZNIE takiegmu pomóc, najpierw należałoby go ODIZOLOWAĆ od jego własnego środowiska (rodzinnego), potem dyscyplinować i łamać bunt (tak ŁAMAĆ), a dopiero złamanego wychowywać i pomagać mu. Ale Ty chyba niewiele o tym wiesz, bo tylko potrafisz teoretyzować.
W warunkach szkolnych NIE POMOŻESZ (w obecnym systemie) zdemoralizowanemu, zepsutemu uczniowi. TAKA JEST PRAWDA.


To ciekawe, bo moje wspomnienia ze szkół nie potwierdzają twoich obserwacji. Zaliczyłem wszystkie trzy szkoły powszechne, w ramach eksperymentu edukacyjnego przeprowadzonego na naszym pokoleniu. Interesujące jest w tym to, że o ile na niektórych lekcjach faktycznie klasa robiła straszne bydło, że jak przypomnę sobie naszą plastyczkę, to do dzisiaj jej współczuję, że musiała uczyć, a byli i tacy nauczyciele, którzy utrzymywali absolutną ciszę nawet nie podnosząc głosu. Wystarczyło jedno karcące spojrzenie, by uciszyć klasę.

Nie wiem, czy niektórzy się z tą umiejętnością rodzą. Z pewnością można jej się nauczyć. Byli tu na forum nauczyciele, którzy sobie nie radzili. Pytali starszych kolegów, dużo czytali, uczyli się fachu. Później z dyscypliną nie było problemów. Najmniejszych. Więc może trzeba poszukać problemu najpierw w sobie, a dopiero potem w innych?

Burakowa pisze:
W przeciwieństwie do ciebie ja bym chciał, żeby wszyscy ludzie byli szczęśliwi. Wiem, że nie uda się nigdy wszystkich wychować, tak jak nie uda się wszystkich zresocjalizować czy wyleczyć. Ale to nie oznacza, że ktokolwiek ma prawo wydać apriorycznie sąd "to przypadek beznadziejny", weźmy go na przeczekanie, niech się stanie problemem kogoś innego. Z takim myśleniem się absolutnie nie zgadzam i przeciwko niemu protestuję. Nawet jeżeli z miliona takich uczni tylko jeden zareaguje na starania i uda się go wychować na dobrego człowieka, to dla tego jednego warto.


Też bym chciała, aby wszyscy byli szczęśliwi. A izolatka mogłaby pomóc, bo byłaby karą i dawałaby do myślenia. W dodatku taki uczeń, który najwyraźniej nie umie pracować w zespole, może sam wziąłby się do jakiejś pracy choćby z nudów.


Jak już pisałem. Gdyby izolacja była idealną karą, to od XIX wieku nic by się w więziennictwie nie zmieniło, a co więcej pojęcie recydywy byłoby nam nieznane. Tak jednak nie jest.

Burakowa pisze:Ps. Wybacz, ale trochę mnie to razi. Dopełniacz "uczni" jest na tyle przestarzały, że dzisiaj brzmi jak błąd i głupi to wygląda. Pisz "uczniów", tak jest poprawniej.


No to masz niefart.
<3

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Burakowa » 2015-09-24, 14:21

Wiesz, co? Idź do szkoły, popracuj trochę i zobacz, jak to jest dyscyplinować uczniów. I wtedy możemy pogadać. Bo na razie, to nie masz pojęcia, o czym piszesz.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: haLayla » 2015-09-24, 14:42

Rozumiem zatem, że nie zamierzasz się odnosić do tego co napisałem?
<3

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Burakowa » 2015-09-24, 18:41

A po co? Wymieniliśmy się przekonaniami i już. Dalej nie ma sensu w kółko tego samego pisać. Zostań sobie przy swoim, a ja przy swoim i marzyć sobie będę dalej :P

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: haLayla » 2015-09-24, 20:04

Ja bym raczej powiedział, że zbyłaś moje argumenty w stylu Cytryn. Notabene, macie ze sobą sporo wspólnego.
<3

Melizabeth
Posty: 402
Rejestracja: 2013-08-11, 15:45
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski, Język hiszpański
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: zmiany w szkole- moje marzenia

Postautor: Melizabeth » 2015-09-24, 20:44

haLayla, zazwyczaj czytając Twoje posty kiwam głową, zgadzając się. W tym wypadku akurat mam inne zdanie. Nie mówimy tu o uczniu/uczniach, z którym ma problem jeden-dwóch młodych, niedoświadczonych czy zbyt uległych nauczycieli, mówimy o sytuacji, gdy poradzić nie jest w stanie sobie nikt, łącznie z dyrektorem, pedagogiem szkolnym, itd. Dla mnie jest to już człowiek zdemoralizowany, bo to nie jest jednorazowy wybryk, czy "bunt nastolatka", to jest systematyczne działanie przeciw nauczycielom i reszcie uczniów. Sąd rodzinny jest moim zdaniem jak najbardziej na miejscu, bo od wychowywania jest rodzina (szkoła ma pomagać, wspierać), a w takich wypadkach wybitnie sobie nie radzi. Jasne, możemy twierdzić, że to nauczyciel powinien coś w sobie zmienić (dostałam kiedyś taką odpowiedź wychowawcy na moją uwagę do dziennika), ale realia są takie, że ewentualna zmiana potrwa, a reszta klasy cierpi już teraz. Jeśli taki typ i tak z lekcji nie korzysta, to po co ma przeszkadzać reszcie? Jestem za izolatką. Mi też wolno marzyć.


Wróć do „Pogaduszki”