Postautor: Łosoś » 2016-08-10, 22:34
Jestem ofiarą reform. Kiedy zaczynałam studia, magister wychowania muzycznego mógł uczyć w szkole średniej. Wybrałam studia świadomie. Chciałam być nauczycielką w szkole średniej. I kochałam muzykę.
Kiedy kończyłam 3 rok studiów (trochę późno, żeby zacząć coś innego), wywalono muzykę ze szkół średnich. Potem zakazano uczyć nam w szkole muz. Na koniec wprowadzono...sztukę. Już pracowałam, miałam małe dzieci, MUSIAŁAM Z CZEGOŚ ŻYĆ, więc jak pod groźbą utraty pracy kazano mi kończyć sztukę- skończyłam ją. Potem tak samo było z kolejną podyplomówką. Z WŁASNEJ WOLI BYM TEGO NIE ZROBIŁA. No ale co, miałam iść na żebry, czy jak...? Na tej mojej prowincji to innej pracy bym nie dostała.
Znając angielski mogę choćby zatrudnić się w szkole językowej czy dawać korki- zawsze parę groszy. Kolejna 'reforma' za trzy lata może mnie pozbawić pracy. Mam prawie 50 lat. Czy w tym wieku z własnej woli decydowałabym się na takie studia (wkuwanie po nocach, egzaminy, stres...?) gdybym nie bała się o pracę?! Sytuacja mnie do tego zmusza.
Tak, jestem ofiarą tych ciągłych zmian. Ale walczyłam i walczę. O przetrwanie.
Miałam koleżanki, które nie skończyły żadnych podyplomówek, wierzyły, że "jakoś będzie" (no i w końcu nikt ich nie zmuszał, no nie?). Dzisiaj od wielu lat są na bezrobociu...M u s i a ł a m, nie chciałam, kończyć te wszystkie dodatkowe studia. Jeśli chciałam pracować. Albo iść na bezrobocie.
Nie wstyd być ofiarą - to ci, którzy zmieniają reguły gry w trakcie jej trwania powinni się wstydzić. Czuję się oszukana.