Były sobie dziewczynki, które postanowiły poskakać na skakance. I fajnie. Coraz lepiej sobie skakały, były sprawniejsze i dawało im to wiele radości.\
Aż przyszły takie dwie, co postanowiły zreformować to skakanie, żeby było skuteczniejsze. Opisały cele skakania, a żeby je skontrolować( bo one nie skakały), to kazały tym, co skaczą, pisać sprawozdania z danego tygodnia. Ile było wyjść? Jak długo trwały skoki? Jak szybko po sobie następowały? Po jakimś czasie stwierdziły, że to jednak mało wiarygodne, trzeba to ocenić zewnętrznie. I tak zaczęły się egzaminy ze skoków. Odtąd powołano komisje, które oceniały jakość oddanych skoków( wskaźnik skokowy), medianę skoków słabych, średnich i wysokich oraz rysowano piękne tabelki, diagramy słupkowe, wszystko było śliczne i kolorowe. Nie wszystkie jednak skoki miały odpowiednie wskaźniki skokowe, ustalono nawet szufladkowo skoków i opisywano te skoki grupując je do odpowiednich szufladek.A przecież wszystkie skoki mają mieć wysokie wskaźniki! Grzmiano- niezależnie od siły skaczących, ich sprawności i możliwości, tak mają ćwiczyć, żeby wskaźnik skokowy był wysoki. Zaczęto wprowadzać mierzenie jakości skoków. Polegało to na tym, że skakanie opsiywano teraz bardziej dokładnie. Składano sprawozdanie z każdego skoku. Opisywano też narzędzie skoku i ustalono regulaminy prawidłowej skakanki: ma mieć zaokrąglone końce, grube na 5 cm, sznur jednolity, pleciony z określoną wagą i długością, według normy Unii Europejskiej. Na koniec stwierdzono, ze wszystkie te reformy były złe i trzeba zreformować reformę. Czyli napisać programy skakania z procedurami, założonymi osiągnięciami ucznia i w ogóle używać języka wymagań. Bo to jest wielka różnica, czy my sobie napiszemy cele nauczania, czy wymienimy efekty i co skaczący "ma" osiągnąć. To wszystko poprawi! Skoki będą coraz lepsze. Wydano zmienione podręczniki do skakania. W zasadzie były to te same, co wcześniej, ale instrukcje do skakania znajdowały się na innych stronach i ilustracje były ładniejsze. Stwierdzono, że egzaminy ze skakania obejmowały wszystkie techniki skoku, teraz chyba powinno się to zmienić. Trudno bowiem mierzyć wszystkie techniki naraz, w końcu ile to pracy. Trzeba mierzyć jedną technikę skoku. Albo wybrane trzy. Ale nie więcej!
A dziewczynki jak skakały, tak skaczą...i swoje robią.
Definicja reformy oświaty: opisywanie tej samej rzeczywistości na sto różnych sposobów.