Postautor: malgala » 2015-09-12, 21:17
Może mam o tyle łatwiej podjąć decyzję dotyczącą usprawiedliwienia nieobecności lub nie, bo mieszkam na miejscu i wiele udaje mi się zaobserwować.
Na przykład dziecka nie ma w szkole, po południu przychodzi na boisko i gra z kolegami w piłkę lub nawet w czasie zajęć jeździ po wsi rowerem, następnego dnia znów to sama, a matka pisze, że dziecko nie było w szkole, bo było chore.
Inny przykład.
Uczniowie I klasy gimnazjum postanowili zrobić sobie dzień wagarowicza.
Zamiast przyjść do szkoły pojechali sobie do miasta na pizzę.
Pech chciał, że po lekcjach również pojechałam do miasta i widziałam ich wszystkich wychodzących z pizzerii.
Następnego dnia przynieśli karteczki napisane przez troskliwe mamusie z prośbą o usprawiedliwienie nieobecności, do dziecko z ważnych przyczyn rodzinnych musiało w domu zostać.
I kolejny.
Matka nie pracuje.
Dziecko nie przychodzi do szkoły a następnego dnia przynosi prośbę o usprawiedliwienie, bo matka była z nim w mieście na zakupach, które równie dobrze można zrobić po południu lub w sobotę.
Mam również i odpowiedzialnych rodziców, którzy potrafią powiadomić mnie, że dziecko źle się czuje i w szkole dziś nie będzie, a z wizytą u lekarza trochę się wstrzymają, bo może to być zwykła niestrawność.
Miałam też dziewczynki, które bardzo źle znoszą pierwszy lub drugi dzień miesiączki i też mama potrafi wprost podać przyczynę nieobecności.
W takich przypadkach nawet żadnych kartek od rodziców nie wymagam.
Krętactwa jednak i okłamywania tolerować nie mam zamiaru.