Postautor: Łosoś » 2019-11-11, 10:52
Nie chodzi o "grzeczne dzieci", ale o NORMALNE, bez zaburzeń,opinii, orzeczeń, z w miarę normalnych domów. One bywają niegrzeczne, zdarza się im łobuzować, ale nie są chamskie, aroganckie, nie cechuje ich spoufalanie się z nauczycielami, pewnego rodzaju nonszalancja i łamanie wszelkich zasad. Jeśli mam ucznia, któremu stwierdza się "zaburzenia" i z tego powodu rodzice tego ucznia uważają, że nie mam prawa mu nawet wstawić uwagi (mam tolerować jego wybryki), to w tym momencie nie mogę zrobić NIC, zeby go "zdyscyplinować".Będzie robił, co będzie chciał- i robi to. Chodzi po klasie bez pozwolenia, temu zrzuci piórnik z ławki, tamtego wyzwie, zepsuje coś w klasie, gada, podręcznika i zeszytu nawet nie raczy wyciągnąć z torby. Armia psychologów nie pomoże, bo ten uczeń czuje się BEZKARNY i nikogo NIE POSŁUCHA, a samym gadaniem się go NIE WYCHOWA. Jeśli w każdej niemal klasie mam takiego "zaburzonego", to psuje on pracę całej klasy, prowokuje innych do takich zachowań (na zasadzie: jemu wolno- to czemu nie mi?), A SYSTEM JEST CAŁKOWICIE BEZRADNY w takiej syutacji.
Więc bez ironii proszę, bez sarkazmu i bez przechwałek, że wszyscy sobie tak świetnie radzicie, bo wiem, że to nieprawda. No, chyba ż pracujecie w super szkołach, gdzie nie ma takich przypadków. W co szczerze wątpię, bo PPP rozdaje te opinie i orzeczenia bezupamiętania, a zaburzonych coraz więcej.
Dopóki będziemy chować ten problem pod dywan, dopóty nie będzie skutecznych zmian w SYSTEMIE.
Ja np. bardzo bym chciała, żeby w polskich szkołach można było (jak w amerykańskich) zawieszać kogoś w prawach ucznia (posiedzi rodzicom dwa tygodnie na karku, może zmądrzeją. A jeśli nie, to przynajmniej będzie dwa tygodnie oddechu od bandyty czy aroganta w klasie). Albo możliwość oddzielania ucznia, który rozwala lekcję i przydzielanie go do małych grup pod opieką specjalistów. Zmądrzeje, wróci do grupy. Nie, to będzie pracował pod nadzorem dwóch- trzech nauczycieli w grupie 3- 5 osób. Tyle, że na to trzeba by było pieniędzy, więc pewnie i tak to nie przejdzie. A szkoda, bo to byłoby skuteczniejsze, niż zatrudniać w szkole psychologów, którzy raz w tygodniu sobie z kimś pogadają, co NICZEGO NIE ZMIENIA.