Postautor: achaa » 2008-02-23, 23:57
Włożę mały "kij w mrowisko'. Znam osoby z lekką niepełnosprawnością int. które dzięki "przepychaniu" z klasy do klasy ukończyły studia. Ktoś powie - to wspaniale, szanse ed. wyrównane. Dla tych osób nie jest wspaniałe. Mają wyższe wykształcenie, ale pracy w zawodzie nie dostaną. A jeżeli dostają, to po krótkiej chwili wylatują. Niestety, ale deficyty są widoczne jak na dłoni po kilku dniach. Ciekawostka - jedna z tych osób jest.... pedagogiem po pedagogice terapeutycznej. Dla jasności - magistrem pedagogiki po 5 letnich studiach jednolitych, dziennych! Robię doktorat na uczelni z której ów człowiek wyszedł. Zapytałam kiedyś jednego z wykładowców jak to się stało, że skończył studia. Odpowiedź: bo był sympatyczny, bardzo się starał, chciał, no a poza tym... był jedynym chłopakiem na roku.
Budujące, nieprawdaż? Chłopak miał rodzinę, która robiła wszystko, żeby skończył studia.
Pozostałe 2 osoby inaczej - pochodzenie - rodziny dysfunkcyjne. Ukończyły szkoły specjalną i integracyjną (SP i gimnazjum), potem zawodówki, potem 2 letnie szkoły dla dorosłych (wiecie - "matura w 2 lata") i poszły na studia:) Obie mają licencjaty - jedna z "hotelarstwa", druga z "turystyki i rekraacji".
opisane przypadki osób oczywiście nie dają odpowiedzi na pytanie, czy dać "pałę" uczniowi z lekką niepełnosprawnością. Niestety, jeżeli tak się dzieje, to zawsze należy jednak zadać sobie pytanie, co my - nauczyciele zrobiliśmy nie tak. Być może sytuacja nas przerasta. Może dziecko powinno uczyć się gdzie indziej. "Pała" to ostateczność. Ale najczęściej wyraz niechęci nauczyciela do ucznia (w takiej sytuacji, nie mówię o dziecku sprawnym, choc i tak bywa) i jego bezradności.