Dzieciaki uczą mnie przede wszystkim:
CIEPRLIWOŚCI
sztuki negocjacji
szybkiej rekacji w sytuacjach konfliktowych
Rodzice:
1.Umiejętności zachowania spokoju w trudnych sytuacjach( radzenie sobie ze stresem, he, he)
2. POKORY
Dzięki jednym i drugim poznaję całą gamę ludzkich zachowań, ułomności, bywam też czasem poztywynie zaskakiwana.
Niestety,im bardziej poznaję "ludzką naturę", tym gorsze mam zdanie na temat ludzkości. Już dzieci paroletnie ( że o gimnazjalistach nie wspomnę) potrafią być:
złośliwe, zawistne, okrutne...w dodatku całkiem bezinteresownie.
W "praniu" wychodzą też wszystkie moje ułomności. Na pierwszym miejscu dałabym pewność siebie( nauczyciel MUSI być pewny siebie, a już na pewno bardziej pewny siebie od uczniów), brak konsekwencji( ogromna praca nad sobą), stanowczość, wytrzymałość(wymaga także dobrej kondycji fizycznej i zdrowia, kiedy tego nie mam, nie daję sobie rady z obowiązkami) i parę innych.
Dzięki nauczycielkom( właściwie same baby) uczę się:
-jak nie plotkować w plotkującym towarzystwie(szalenie trudne)
- jak mieć ze wszystkimi "pokój", choćby ktoś szukał zaczepki
-współpracy w zespole
Dzięki dyrektorowi:
- Jak mówić prawdę, choć o wiele łatwiej byłoby skłamać
- jak powiedzieć "nie" i powalczyć o swoje, choć nogi trzęsą się ze strachu
genralnie- bycia astertywnym( spore pole do treningu

)
- jak znosić krytykę, choćby i niezasłużoną
-jak przyjmować pochwały
Jak tak sobie pobieżnie to przejzrałam, to doszłam do wniosku, ze nasz zawód jak żaden inny sprzyja "rozwojowi"( jeśli "rozwój" rozumieć w ten sposób).