Taak...Wczoraj odbyła się po lekcjach akademia. Miło bo nie było całej szkoły

Tylko chór(w tym ja

) i ci, którzy brali udział w przedstawieniu. Chociaż teksty piosenek były nieco infantylne to było okej. I wyszło na tym, że wychodząc to ja zgarnęłam najwięcej cukierków. No, co pan z Wosu tak nalegał

Aczkolwiek na wspomnienie tego ciasta od nauczycieli cieknie ślinka. Cóż należy im się chwila słodkości. I tylko tak się zastanawiam bo właśnie wybieram się na targowisko żeby kupić coś mojej wychowawczyni z okazji Dnia Nauczyciela, która wraca po tygodniu nieobecności. Mimo, że dajemy jej prezent od klasy to i tak jej coś kupię. Miejmy nadzieję, że Katarzyna, Ania i Róziek pójdą jej wręczyć prezent razem ze mną

Fajnie język polski znów powraca.Aczkolwiek historia z panem dyrektorem (jej mężem) też była interesująca
