Miwues, jeśli jesteś nawalony i maszerujesz z dzieciakiem, to choćby to nie był mój uczeń, tylko obcy człek na ulicy, to zwrócę na to uwagę i zapewne zareaguję w odpowiedni sposób, zgodny z moim sumieniem.
Gdyś nawalony, to gwarancji dla dziecka nie ma ŻADNEJ.
To nie wtrącanie, tylko dbałość o bezpieczeństwo dziecka.
Czy Ty w swojej pracy zignorowałbyś tak samo fakt, że dziecko zastraszone i posiniaczone do szkoły przychodzi, że rodzice chleją, czy ćpają, że dziecko poza domem nocuje itp?
W imię wolności i bycia właścicielem tego dziecka
Tak więc nie życz sobie, masz prawo do własnych opinii, ale nie wciskaj pierdół w stylu Mikkego, nie argumentuj nazywając troskę biurokracją.
haLayla pisze:Dla mnie nie jest to określenie do końca oczywiste. Bo jednak istnieje pewna gradacja stanu osób, które spożyły alkohol, zależna głównie od ilości tego alkoholu.
Tu nie chodzi o precyzyjne określanie poziomu alkoholu.
Jeśli od kogoś czujesz alkohol, ale człek zachowuje się "normalnie"., to przecież nei robisz o to rabanu, to nei Iran.
Jeśli natomiast człek ewidentnie jest nawalony, nie kontroluje się, to nie ma żadnego znaczenia, czy jest to 2, czy 3 promile.
haLayla pisze:Dlatego zadałem pytanie, w jakim stanie ten rodzic przyszedł. Nie chcę ferować wyroków, nie poznawszy całej prawdy.
Nikt Ci nie każe wyroków ferować, dyskutujemy tutaj jedynie.
Dla mnie akurat opis sytuacji brzmi jednoznacznie.
haLayla pisze:Przecież to chyba widać, czy ktoś jest trzeźwy - bądź nie.
No oczywiście, pisałem o tym , jedynie w ferworze dyskusji fakt ewidentnego nachlania zmieszał się z "wyczuwalna wonią alkoholu z ust,a bez oznak upojenia";)
haLayla pisze:Zgadzam się. Niemniej nauczyłem się, że nie wszyscy mają taki sam ogląd na to, co wypada, a co nie. Dlatego, ja bym nie czynił przeszkód. Ale to moja opinia.
Znasz kogokolwiek, kto to co opisałem nazwałby kanonem kultury, a nie powodem do wstydu?
Ja nie...no może poza kolegami spod bloku, co to czasem mnie o parę groszy na piwo proszą.
haLayla pisze:Gdy byłem jeszcze małym dzieckiem - coś koło 5-10 lat, często chodziłem z tatą na spacery po mieście. Tata zawsze zabierał mnie do kawiarni na rogu pewnej ulicy, gdzie zamawiał mi olbrzymi deser pistacjowy, zaś sam wypijał pokal piwa. Uważasz, że czynił to, nie zważając na moje bezpieczeństwo? Raczej szukał ochłody, pijąc zimne piwo. Wszystko jest dla ludzi.
Ja pierdzielę, znowu mam tłumaczyć, co rozumiem pod pojęciem bycia pod wpływem alkoholu, które zagraża bezpieczeństwu dziecka?
Może i czasem nieskładnie piszę, ale durniem nie jestem.
Jeżeli ktoś wypija lampkę, czy kufel, np. do obiadu, to nie będzie zionął.
Skoro zapach był wyczuwalny wyraźnie, a pracownicy świetlicy nie witają się jak chirurdzy plastyczni z Kalifornii, to musiało tego być znacznie więcej.
Nie przyszłoby mi do głowy uważać za zło, czy interweniować, tylko dlatego, że ktoś trochę alkoholu wypił, on jest dla ludzi, on czasem nawet leczy
Ja piszę o pijanych ludziach. KROPKA.