Też się burzę na te karciane. Pracuję o wiele więcej dodatkowo niż te dwie karciane, tego się po prostu nie dal tak "wyliczyć". Jak jest jakiś konkurs, czy inna potrzeba to się siedzi i dwie, i trzy godziny. Nie ma potrzeby, to się nie siedzi. Po co to wciskać w takie sztywne ramy? Ja np. prowadzę sobie dwa dzienniki. W jeden wpisuję to, co mi wolno wg planu, w drugi wszystko to, co naprawdę robię. I wtedy kiedy nie mam już naprawdę kiedy odrobić karcianki, zaglądam w drugi mój dziennik osobisty i patrzę- aha, w tym tygodniu pracowałam nie dwie, a cztery godziny dodatkowo. To sobie wpisuję, że karciankę zrobiłam. Nie wolno mi wpisać tych czterech godzin, bo "za dużo"( mimo, że była potrzeba), to sobie wpisuję je tam, gdzie karcianki n i e z mojej winy nie było, ale wiem, że "godzinowo" będzie O.K. Nie uważam, żeby to było nieuczciwe. Ale i tak czuję jakiś dyskomfort...
Kiedy tych głupich karcianek nie było, nie musiałam tak "kombinować" i mieć problemów z sumieniem. Dzięki "reformie" mam...Każdej kolejnej zmiany boję się jak ognia. Jedna głupsza od drugiej.