"Przygody" z rodzicami uczniów.....

dyskusja o dobrych lekcjach wychowawczych oraz skutecznych sposobach kierowania zespołem klasowym

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Mr.Gąbka
Posty: 85
Rejestracja: 2010-02-08, 17:40
Lokalizacja: mazowieckie

"Przygody" z rodzicami uczniów.....

Postautor: Mr.Gąbka » 2011-11-23, 15:40

Zastanawiam się nad faktem jak często mieliście do czynienia z "upierdliwymi" lub też "czepliwymi" rodzicami uczniów, którzy np. chcieli Was pouczać jak się ocenia i ogólnie uczy przedmiotu.
Szczerze przyznam, że zaczyna mnie to irytować na tyle, że zastanawiam się nad tym, czy od tego w ogóle idzie się uodpornić? Czy da się tym nie przejmować i nie psuć sobie humoru na cały dzień/dni gdy zdarzy się ktoś taki?

Czy miewaliście takie sytuacje?

Opowiedzcie
"..I przyszedł Pan , spojrzał na pracę naszą i był zadowolony...
A gdy spytał o zarobki nasze - usiadł i zapłakał.."

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: "Przygody" z rodzicami uczniów.....

Postautor: edzia » 2011-11-23, 19:29

selena85 pisze:Zastanawiam się nad faktem jak często mieliście do czynienia z "upierdliwymi" lub też "czepliwymi" rodzicami uczniów, którzy np. chcieli Was pouczać jak się ocenia i ogólnie uczy przedmiotu.
Nie myśl o takich rodzicach jako o upierdliwych i czepliwych, lecz jako o zatroskanych o swoje dziecko (cokolwiek miałoby to znaczyć). Nie daj się wtedy emocjom, bądź profesjonalna, taktowna i rzeczowa. Skup się na przekazaniu rodzicowi informacji, a nie na słownych przepychankach.

I nie szukaj uodpornienia na takich rodziców. Kontakty z rodzicami (różnymi) są wpisane w nasz zawód i już!

smv
Posty: 143
Rejestracja: 2007-09-17, 18:53

Re: "Przygody" z rodzicami uczniów.....

Postautor: smv » 2012-01-11, 17:58

a co jesli rodzic nieustannie wydzwnia do wychowawcy i ciagle narzeka ze taki i taki nauczyciel nie powinien uczyc? osobiscie mialam taka sytuację i inni nauczyciele równiez, gdzie rodzic przychodzi i doslownie KRZYCZY na nauczycieli, mówi ze sa bez kompetencji, ze nie powinni uczyc i ciagloe mówi ze powinnam zrobic to wiecej, tamtego więcej. Uwierzcie mi trzeba miec naprawde mocne nerwy zeby emocje nie pusciły...a fajniej jest jeszcze kiedy jeden z nauczycieli przy wszystkich jedzie w pokoje nauczycielskim na Ciebie i mówi zeby sie zwolnic bo sie nie nadajesz, potem idzie do dyrektora i opowiada głupoty. Ja mialam takie wesole przygody na poczatku mojej pracy i powiem szczerze- z pokoju nauczycielskiego wyszłam ze łzami w oczach.

myrmica
Posty: 22
Rejestracja: 2014-01-10, 17:18
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: "Przygody" z rodzicami uczniów.....

Postautor: myrmica » 2014-01-10, 18:58

Zgadzam się z edzią!
Odkąd zaczęłam traktować tych rodziców jak ludzi troszczących się o dobro dziecka zupełnie inaczej mi się z nimi rozmawia. Do mnie przychodzi wielu rodziców. Jest jeszcze jedno co robię i pomaga mi w kontaktach z rodzicami. Chwalę dzieci :) . Kiedy widzę, że uczeń np.: od 2 tygodni jest bardzo grzeczny, aktywny i odrabia lekcje daję znać rodzicowi, że jest poprawa w zachowaniu dziecka i że jego metody wychowawcze się sprawdzają. Rodzic wtedy wie, że idzie w dobrym kierunku. U mnie to się sprawdza.

Awatar użytkownika
kitek2013
Posty: 116
Rejestracja: 2013-08-17, 21:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Informatyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: "Przygody" z rodzicami uczniów.....

Postautor: kitek2013 » 2014-04-02, 16:18

Smv co zrobisz, u mnie w szkole takie akcje sa na porzadku dziennym, dlatego wiekszosc nauczycieli to siedzi w swoich klasach na przerwie. Po prostu ludzka zawisc nie zna granic. Ludzie ida do tej pracy, pozniej sie okazuje, ze maja w domu problemy i oczywiscie sie na kims moga wyzyc. Mnie to czasami az smieszy, plakac nie bede. Robie swoje i sie nie ogladam na nikogo. Najlepsze to sa w ogole stare babki zasiadziałe na emeryturach, ktore wiecznie maja w nosie muchy i kazdego pouczaja :D albo tacy co wlasnie jakies problemy w domu i sie wyzywaja na kims. Dlatego trzea umiec oddzielic zycie prywatne od zawodowego, ja przychodze do domu zamykam drzwi i koniec. Tak samo w szkole, nie plotkuje nie wchodze w jakies bzdurne akcje.
Miau


Wróć do „Wychowawca klasy”