Surowy czy łagodny? Jak siebie oceniacie?

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
agadanuta
Posty: 306
Rejestracja: 2008-04-12, 16:15
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: świętokrzyskie

Re: Surowy czy łagodny? Jak siebie oceniacie?

Postautor: agadanuta » 2009-02-09, 00:17

A ja jestem zbyt łagodna; boleję nad tym...

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Surowy czy łagodny? Jak siebie oceniacie?

Postautor: dushka » 2009-02-09, 14:52

Ulewo, genialne określenie: zamordyzm :D Uprzedzam lojalnie, kradnę je :mrgreen:

Aleksandra08
Posty: 101
Rejestracja: 2008-12-29, 20:29
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: lubuskie

Re: Surowy czy łagodny? Jak siebie oceniacie?

Postautor: Aleksandra08 » 2009-04-01, 21:49

dushka, dopiero teraz przeczytałam Twój post. Proszę bardzo, używaj sobie nie tylko słowa, ale i metody...
Metoda też jest niezła, bo dzieciaki wiedzą, kto rządzi i nie szaleją na lekcji. Dzięki temu mam sznasę dłużej zachować zdrowie psychiczne. A to ważne w naszej profesji, nieprawdaż? :D

Awatar użytkownika
Andulencja
Posty: 913
Rejestracja: 2008-08-13, 20:21
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: lubelskie

Re: Surowy czy łagodny? Jak siebie oceniacie?

Postautor: Andulencja » 2009-04-02, 19:23

Moje dzieciaki mówią, że jestem nieprzewidywalna. Można pogadać, pośmiać się, ale jak się wkurzę - to lepiej nie podchodzić :P

Moraw
Posty: 101
Rejestracja: 2011-04-12, 17:58
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, WOS
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Surowy czy łagodny? Jak siebie oceniacie?

Postautor: Moraw » 2011-04-12, 21:12

Jak, że jestem młody nie mogłem sobie pozwolić by mi weszli na głowę, więc na początku panowała opinia, że historia z Morawem (a jeszcze w klasach z historią podstawową) będzie drogą przez mękę. Okazało się nieco inaczej i mimo, że staram się być surowy i konsekwentny, to raczej uczniowie choć trochę polubili przedmiot i przekonali się do moich sposobów prowadzenia zajęć i sprawdzania ich wiedzy:)
Sam siebie uważam za dość surowego, ale też sprawiedliwego. Oczywiście popełniam zapewne jakieś błędy, jak każdy:)
[center]Historia testis temporum, lux veritatis, vita memoriae, magistra vitae- Marcus Tullius Cicero [/center]

katty
Posty: 431
Rejestracja: 2008-05-14, 12:53
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Surowy czy łagodny? Jak siebie oceniacie?

Postautor: katty » 2011-06-01, 14:12

Ja staram się na początku przykręcić śrubę do oporu, potem zaś po trochu ją odkręcam i od dzieci zależy, czy będzie miło i sympatycznie, czy nie. Dajemy z siebie wszystko w miarę swoich możliwości, wiemy, kiedy można pogadać a kiedy pracować w ciszy - lekcja będzie w miłej i przyjaznej atmosferze, z żartem, grą, zabawą, bez niezapowiedzianych kartkówek i odpytywań. Nie umiemy się zachować jak należy - nie będzie miejsca na przyjemności a i wiedza będzie częściej sprawdzana znienacka, jeśli zauważę, że klasa się regularnie zapomina przygotowywać do zajęć. Dzieciaki wiedzą, że od nich samych jakość naszej współpracy zależy. Tym sposobem w jednych klasach z czasem staje się wesoło, lekcje nie wiadomo, kiedy mijają, w innych muszę być srogim cerberem. Jeśli zaś chodzi o ocenianie, raczej jestem wymagająca - oczywiście na miarę możliwości uczniów. Tępię z uporem maniaka brak samodzielności i staranności, nie toleruję prób oszustwa, promuję myślenie.

Problem pojawia się jednak w momencie, kiedy jeden nauczyciel przymyka na wiele spraw oczy, byle nie mieć poprawki w sierpniu, inny zaś twardo trzyma się swoich zasad. Mówię teraz o aspekcie wychowawczym, bo jest on dla mnie szalenie ważny. Mam na przykład taką zasadę, że jeśli uczeń nie nauczy się na pierwszy termin, poprawę wyznaczam po lekcjach. Trudno, nie łaska było przysiąść wtedy, kiedy należało, będzie trzeba zrezygnować z biegania po podwórku. Przychodzi mi na takie właśnie zajęcia delikwent, rozsiada się, zaczyna pisać i słyszę, że prosi koleżankę o podpowiedź. Zabieram pracę i oznajmiam, że właśnie możliwość poprawy przepadła bezpowrotnie. Uczę w trudnej szkole i niektóre dzieci nie potrafią panować nad emocjami, więc uczeń zaczyna się awanturować, że przecież nie zdążył ściągnąć i że "przez panią" nie zda. Dodaje, że "inni nauczyciele nie wnikają w to, jak mu się uda zaliczyć, tylko pani jest taka okropna". Oznajmia mi również, że przyjdzie i tak poprawiać. Nie podejmuję tematu, ucinam, że wrócimy do niego, kiedy przypomni sobie, jak powinien ze mną rozmawiać - i rzeczywiście wracamy do tematu następnego dnia, gdzie już w spokojniejszej atmosferze jeszcze raz tłumaczę, że nie toleruję prób oszustwa i nic nie ugra. Dociera. Ustalamy, że przyjdzie na kolejne zajęcia poprawić inną ocenę. W dniu poprawy przychodzi do mnie powiedzieć, że klasa jest zwolniona z ostatniej lekcji i nie chce mu się czekać godzinę na te zajęcia, więc czy mogłabym posadzić go z tyłu sali na innej lekcji, żeby napisał. Czy mogłabym? Pewnie bym i mogła, ale skoro przez cały rok się nie pracowało i teraz walczy o przetrwanie, nie można tego zbytnio ułatwiać. Sugeruję, by wykorzystał tę godzinę na powtórzenie sobie materiału. Znowu awantura, że nie będzie czekał i że inne panie pozwalają. No niestety... Szkoda, że pozwalają. Uczeń stwierdza, że nie obchodzi go to, najwyżej będzie miał jedynkę - szantaż emocjonalny. Nie zmieniam stanowiska. I co? Nie obchodziło go, nie obchodziło... i jednak poczekał :) Nie byłoby jednak takich sytuacji, gdyby wszyscy nauczyciele konsekwentnie pokazywali, że obijanie się nie popłaca i nie biegali sami za uczniem, byle tylko coś poprawił i byle problem był z głowy.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Surowy czy łagodny? Jak siebie oceniacie?

Postautor: edzia » 2011-06-02, 18:07

katty pisze: Nie byłoby jednak takich sytuacji, gdyby wszyscy nauczyciele konsekwentnie pokazywali, że obijanie się nie popłaca i nie biegali sami za uczniem, byle tylko coś poprawił i byle problem był z głowy.
Szkoda, że nie pracujemy razem. :)


Wróć do „Szkolna codzienność”