Jolly Roger pisze:Dlaczego dzisiaj matury trwają 2 miesiące, a wg ciebie można to zrobić w tydzień wolnego w maju. Skoro można w tydzień w maju, to czemu nie w tydzień w czerwcu?
Trochę przeinaczasz sens mojej wypowiedzi. Nie napisałam, że udałoby się przeprowadzić
wszystkie egzaminy maturalne w ciągu tygodnia - lecz, że
większość - przynajmniej tych pisemnych. To 5 dni - więc pięć "najpopularniejszych" - czytaj najczęściej przez uczniów wybieranych, w tym 3 obowiązkowe - j. polski, języki obce - angielski, niemiecki, inne obce - np. rosyjski, francuski, hiszpański , matematyka to już co najmniej 4 dni. Zostaje jeden dzień na przedmiot dodatkowy. A przedmiotów do wyboru jest naprawdę sporo.
Reszta musi się odbyć w innych terminach, bo uczniowie mają prawo wybierać spośród wszystkich przedmiotów i w dodatku w tym roku na różnych poziomach (np. matematyka podst. obowiązkowo i jako dodatkowy np. matematyka na poziomie rozszerzonym). A do tego dochodzą jeszcze obowiązkowe ustne z j. polskiego i obcego, do których muszą przystąpić wszyscy uczniowie. Wszystko zależy od ilości uczniów i od bazy lokalowej szkoły. U mnie uczniów jest sporo (LO i gimnazjum), za to baza lokalowa bardzo skromna. I w czasie matur jest jeden wielki galimatias, bo brakuje pomieszczeń, w których mogłyby się egzaminy ustne odbywać. Brakuje też oczywiście egzaminatorów. Więc siłą rzeczy są rozciągnięte w czasie, a poloniści i językowcy siedzą non stop na egzaminach ustnych - u siebie w szkole, albo w szkole sąsiedniej.
Jolly Roger pisze:Gdyby przesunac matury na koniec czerwca to w połowie lipca jest po maturach i rekrutacji
A kto za to zapłaci? Chyba, że uważasz, że nauczyciele będący egzaminatorami powinni przeprowadzać maturę społecznie?

No bo przyznasz, ze nie wszystkich nauczycieli (np. nauczycieli gimnazjów, czy szkół podstawowych) ten problem będzie dotyczył? Czy sądzisz, że znajdą się na ten cel jakieś dodatkowe fundusze? Ja taką optymistką nie jestem.
Jolly, czy Ty pracujesz w LO i bierzesz udział w egzaminach mat.?
Mnie już teraz szlag trafia, że jestem oszukiwana, gdy np. podczas ustnych egzaminów do czasu egzaminu ( za który dostaje się zapłatę) nie wlicza się czasu przeznaczonego na przygotowanie się ucznia do odpowiedzi, ani czasu przeznaczonego na ocenę ucznia i zapis w protokole. W przypadku p. podst. to 5 mniut na ucznia, w przypadku egzaminu na p. rozsz lub dwujęzycznym to 15 minut + w tym ostatnim przypadku przerwa na ocenę po każdym 3 przeegzaminowanym.
Jeśli się egzaminuje kilkudziesięciu uczniów to łatwo obliczyć ile godzin pracuje się społecznie

. Bo przecież w czasie, gdy uczeń się przygotowuje nie możesz nawet wyjść do toalety. Do tego jeszcze dochodzi sporządzanie protokołów, które również nie trwa kilku sekund
Moje doświadczenie podpowiada mi, że przeprowadzenie matury w obecnej postaci - mam na myśli obowiązujące obecnie procedury - łącznie ze sprawdzeniem i ogłoszeniem wyników przez OKE w ciągu 3 tygodni jest niemożliwe

Musiałaby się zmienić cała struktura egzaminu maturalnego lub znacznie musiałyby zwiększyć się koszty tego przedsięwzięcia, a to raczej nie będzie chyba możliwe.
Jolly Roger pisze:problem jest taki, ze nie ma kasy by zapłacić odpowiedniej ilości personelowi. Dlatego to się wlecze, bo rozmywa sie odpowiedzialność poprzez niejasna strukture egzaminacyjną, a matura z roku na rok traci na swoim znaczeniu.
Tu się zgodzę

Dodatkowe fundusze na pewno znacznie ułatwiłyby rozwiązanie tego problemu.
