Za rok kończę filologię angielską. Mam uprawnienia do nauczania, ale wiem, że z pracą trudno. Żeby w przyszłości móc starać się o np. pracę lektora Business English, myślałam o rozpoczęciu studiów podyplomowych Business English. Biznesu nigdy nie miałam, chciałabym poszerzyć swoją wiedzę, żeby później się za siebie nie wstydzić np. na zajęciach.
Ale naszły mnie wątpliwości czy to w ogóle ma sens, żeby mając mgr z filologii angielskiej rozpoczynać taką podyplomówkę? Czy pracodawcy w ogóle wymają takiego 'uprawnienia' od lektorów? Czy lepiej rozwijać się na własną rękę, zaoszczędzić 2500zł i liczyć, że taki wpis w wykształceniu w CV i tak by nic nie dał?
Bardzo proszę o podzielenie się Waszymi opiniami!
