Witajcie,
od pewnego czasu zastanawiam się(choć jeszcze nic mi nauczycielka na ten temat nie mówiła, nawet nic nie sugerowała, ale to może dlatego, iż nie widzieliśmy się na lekcji od początku grudnia

). Więc sprawa jest taka: mam trochę więcej niż 50% nieobecności z tego przedmiotu na tę chwilę, ale jestem, nieskromnie mówiąc, z niego najlepszy w klasie; mam około 8 ocen(na pierwsze półrocze), średnia ocen to prawie 5; czy w takim wypadku, mogę zostać nieklasyfikowany? jeśli dajmy miałbym te 4-5 ocen w nowym półroczu oraz obecność gdzieś na poziomie ~40%, jest szansa na to, że nauczycielka się "wkurzy" i postanowi mi narobić problemów? Unikam tego przedmiotu, gdyż po prostu jest męczący, cały czas zadawana jest praca domowa(i to bardzo dużo) a ja muszę przygotowywać się do matury i nie mam godziny czy dwóch dziennie na odrabianie tych prac domowych, bo siedzenie 8 godzin dziennie przy książkach niezbyt mi się podoba, a jakbym dostawał jedynkę co lekcje to nawet moja wiedza by nie pomogła(w tamtym roku chciałem jednak chodzić, ale jak dostałem 3 lekcje z rzędu trzy jedynki to odpuściłem, ledwo czwórkę na koniec miałem).

Na sprawdziany przychodzę i dostaję piątki, czasami czwórki, ale poza sprawdzianami to rzadko kiedy jestem, zwykle przychodzę po prostu zaliczyć kartkówkę/inną ocenę.
Co o tym sądzicie? Jestem w maturalnej klasie i potrzebuję przynajmniej 90% z rozszerzonej matematyki, dlatego nie mogę tracić aż tyle czasu na odrabianie pracy domowej z przedmiotu, który mnie nie interesuje.