Dzień Dobry
Od września mam uczyć historii i WoSu (a także potworka nazywanego "historia i społeczeństwo" przy klasach po gimnazjum) w technikum i szkole branżowej. Chciałbym się spytać o jakieś dobre rady co do tego, jaką strategię obrać? Dobrze wiem, że przynajmniej 90% uczniów będzie miało do historii jako przedmiotu najwyżej neutralny stosunek (a pewnie zazwyczaj nieco gorszy) i wiem, że raczej nie trafię na "olimpijczyków" czy "maturzystów" z tych przedmiotów (w technikum nie ma klas z rozszerzeniem). Oczywiście trzeba zrealizować materiał, tylko dla zdecydowanej większości uczniów znajomość np. postaci Henryka Walezego czy Mikołaja II będzie raczej "wiedzą bezużyteczną". Jak myślicie, skupić się bardziej na tym, co uczniom ewentualnie się może przydać? Myślę tu o czytaniu map, tekstów źródłowych ze zrozumieniem, ewentualnie jeśli byliby chętni to zachęcać do przygotowania samodzielnych prezentacji (nawet niekoniecznie o rzeczach ściśle z programu), na WoSie podpytywanie uczniów o wydarzenia np. z tygodnia czy dwóch (próba zawiązywania dyskusji, nie suche "prasówki"). Na pewno myślę o tym, by uczniowie podczas ostatnich kilku minut lekcji mogli pytać o wszystko, co z historią i WoSem związane (zwłaszcza że to pewnie będą rzeczy nieujęte w podstawie programowej lub jedynie napomknięte). Może starsze koleżanki i koledzy po fachu mają jakieś dobre rady
Oczywiście znam podstawy - jasne zasady i konsekwentne ich egzekwowanie, stanowczość, pospolite "nie dać sobie wejść na głowę" (w podstawówce, w której pracowałem podczas studiów magisterskich byłem raczej typem "złego policjanta" niż "dobrego wujka", tylko tam najstarsza była 6 klasa (szkoła się rozwija, w tym roku tworzą 7 klasę), a klasy były bardzo małe - utrzymanie dyscypliny nie było dla mnie problemem). Chodzi mi bardziej o porady metodyczne (niestety na studiach sporo czasu poświęciliśmy na przygotowanie do nauki w liceach - a na szkoły branżowe dosłownie jeden przedmiot w jednym semestrze)