Witam serdecznie i bardzo proszę o pomoc.
Sprawa dotyczy mojej żony. Jest nauczycielem zatrudnionym na czas nieokreślony na podstawie mianowania, dyplomowanym z 10-letnim stażem w nauczaniu początkowym. Do tej pory nie miała żadnych problemów i była "dobrym nauczycielem". W tym roku, jednak postawiła się pani dyrektor i ma problemy, a mianowicie:
dostała pismo dyrektora o wyrażanie zgody na przeniesienie do oddziału przedszkolnego (zerówki) na rok szkolny 2010/2011 z ustną informacją, że jak nie przyjmie tego przeniesienia, to zostanie zwolniona. Na jej miejsce (żona kończy teraz III klasę i powinna zacząć I) ma wejść koleżanka pani dyrektor, która do tej pory miała zajęcia z terapii w klasach I-VI i także ma uprawnienia do nauczania zintegrowanego (nie uczyła tego przedmiotu od ok. 3-5 lat, ma większy staż niż żona, również na podstawie mianowania, w nowym roku zmniejsza się jej ilość godzin z terapii).
Pytanie:
Czy faktycznie pani "z terapii" ma pierwszeństwo przed żoną i może w ten sposób pozbawić żonę pracy? Czy ten zapis, że przeniesienie jest na rok szkolny 2010/2011 oznacza, że po roku musi z powrotem przenieść żoną do nauczania zintegrowanego? Czy za rok może się zasłonić zmniejszeniem oddziałów i żona zostanie na lodzie?
Nadmieniam, iż żona, nie chce przejść do zerówki, bo za dwa lata w pierwszej klasie będzie 6 nauczycieli a tylko 3 lub 4
oddziały. Wiadomo też, że zerówki nie będą wieczne. No i oczywiście więcej godzin za tą samą pensję...
W nowym roku liczba oddziałów w klasach I-III nie zmieni się (w tym roku 3 odziały kończą i w nowym roku 3 oddziały zaczną pracę).
Pani dyrektor oczywiście obiecuje, że na pewno za dwa lata żona dostanie I klasę (niestety nie dotrzymuje słowa, o czym przekonały się na własnej skórze inne nauczycielki), a do tego będzie ten "nadstan" nauczycieli (zmniejszenie oddziałów).
Proszę pomóżcie mi i żonie. Żona jest załamana (pełne zaangażowanie w pracę od 10 lat, do tej pory bardzo dobre opinie innych nauczycieli, dyrekcji, a przede wszystkim rodziców, nigdy nie robiła żadnych problemów, wykonywała wszystkie polecenia pani dyrektor, a teraz jest traktowana jak największy wróg i źródło wszelkiego zła).
Inni nauczyciele kończący obecnie III klasę nie są brani pod uwagę do przeniesienia (jeden zdaniem dyrekcji ma już pełen komplet dzieci do I klasy i jeżeli nie będzie jej prowadził, to rodzice ponoć zapowiedzieli, że nie poślą swoich dzieci do szkoły (tak naprawdę bardzo dobra koleżanka pani dyrektor i żona "ważności" w naszym niewielkim mieście), drugi nauczyciel, który miał obiecaną klasę I na forum rady pedagogicznej.
Dodam, iż przejście pani od terapii jest na rękę pani dyrektor, gdyż w ten sposób zostają godziny dla innej pani nauczycielki, która w tym roku nabywa pełne uprawnienia do tego "przedmiotu".
Wiem, że dużo napisałem i może trochę nieczytelnie, ale jak coś to od razu wszystko postaram się wyjaśnić. Bardzo proszę o pomoc i z góry z całego serca za nią dziękuję.
Ps. przeglądałem Kartę Nauczyciela, wyroki SN z art. 20 KN, ale takiego przypadku nie znalazłem.