Że też nikt (prawie) nie pisze o uczniach z OHP

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

savicki
Posty: 2
Rejestracja: 2009-12-27, 00:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Informatyka
Lokalizacja: podlaskie

Że też nikt (prawie) nie pisze o uczniach z OHP

Postautor: savicki » 2009-12-31, 13:52

Spośród bardzo wielu postów w tym forum widzę bodajże jeden dotyczący uczniów uczących się w oddziałach przysposabiających do pracy i będących wychowankami OHP.
Dziwi mnie taki stan rzeczy. Czyżby nikt z nauczycieli tam uczących nie miał żadnych problemów? Nikt nie prosi o radę czy wsparcie?
A przecież w takich klasach wszyscy uczniowie są z ogromnymi deficytami. Przemoc, narkotyki, prostytuowanie się to codzienność.
Jakoś nikt się buntuje przeciwko klasom składającym się z 30 i więcej uczniów, z którymi w macierzystych szkołach nie poradzono i przeniesiono ich do OHP. Przecież praca tam to w większości "walka o przetrwanie". Dzieci nie umieją pisać (robią nawet błędy we własnym nazwisku), czytać, nie wspominając już o liczeniu. I przychodzą na podstawie orzeczenia poradni psych. - pedagog. do gimnazjum OHP. A tam nauczyciel przerabia (na dobrą sprawę) normalny program gimnazjum. Jakie mogą być wyniki. Wiadomo, że żadne. Efektem jest kompletna demoralizacja ... nauczyciela.
Macie takie doświadczenia?
Podzielcie się !
Ostatnio zmieniony 2010-01-03, 00:04 przez savicki, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: Że też nikt (prawie) nie pisze o uczniach z OHP

Postautor: Witold Telus » 2009-12-31, 23:26

Pracuję w gimnazjum z OHP. Oficjalnie to Gimnazjum dla dorosłych, nieoficjalnie zowią ten twór "Oxford".
Problemy - trudno żeby ich nie było, w końcu to szkoła "ostatniej szansy". Tu trafiają ci, co nie są w stanie skończyć zwykłego gimnazjum. Narkotyki, przemoc, prostytucja... nie wiem... może przemoc miała miejsce raz czy dwa, co do pozostałych - nie zauważyłem.
Mam wątpliwości co do określenia "dzieci". Matka dwójki maluchów, chłopak zasuwający na budowie czy to jeszcze dzieci? Wg mnie to ludzie dorośli. Zbyt wcześnie i w złym otoczeniu, ale jednak już dorośli. Życie ich po główkach nie głaskało.
Jakoś nie mam sumienia traktować ich jako "ludzi drugiej kategorii". Oczywiście mam świadomość kim są i kim pewnie się staną.
Nie czuję się przez to zdemoralizowany. Powiem więcej - nabieram wiele szacunku do niektórych z nich, bo wiem jak ciężko im budować w miarę normalne życie w kompletnie nienormalnych warunkach. Starają się na miarę swoich możliwości i to trzeba doceniać. Nie jest trudno pokazać im, że jest źle. Mam wrażenie że sami to już doskonale wiedzą. Trzeba z nimi inaczej - dorośle. Poważnie i z uwagą. Rozmawiać a nie mówić. Ja ich raczej nie wychowam, mogę co najwyżej próbować wyprostować pewne nawyki. A wyniki... cóż, tam gdzie pracuję nie są złe. Nasze metody pracy nie oparte na demoralizacji tylko na kooperacji dały niezłe rezultaty - wielu absolwentów uzyskuje wyniki zbliżone do poziomu średniego. Są dziewczyny, które publikują swoje wiersze (to dzieło współpracy z polonistką), są chłopcy, którzy składają pierwszą gazetkę (moja współzasługa), można mnożyć przykłady.
Nikt na nas nie naciska względem promocji. Jesteśmy dorośli i sami doskonale wiemy w co się tu gra i nikt nie udaje że jest nastoletnią dziewicą co pierwszy raz zobaczyła pornosa. Dziwi mnie ton przedmówcy. Mówiąc krótko - do pracy z takimi uczniami nikt nie zmusza. Jeśli decydujesz się na coś takiego to przyjmij ich jak normalnych, dorosłych ludzi. Nie dorównają Ci. Spróbuj kiedyś dorównać im.

savicki
Posty: 2
Rejestracja: 2009-12-27, 00:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Informatyka
Lokalizacja: podlaskie

Re: Że też nikt (prawie) nie pisze o uczniach z OHP

Postautor: savicki » 2010-01-03, 00:37

Widzę, że wydźwięk mojego postu jest taki - "Ach te s...syny. Jakie one niedobre. Jak ja mam ciężko z nimi"
To nie tak.
POMSTUJĘ na warunki pracy stworzone przez system szkolny w Polsce, który do jednej klasy gimnazjum z przysposobieniem do pracy wtłacza 30 (i więcej) uczniów z potężnymi deficytami psychologicznymi, społecznymi, edukacyjnymi, ...ymi, ...ymi i każe udawać, że wszystko jest w porządku. A w MOS-ach czy MOW-ach tacy sami uczniowie uczą się w klasach 10-15 osobowych. Czym się różnią od uczniów z OHP? Ano tym, że trafili na mniej pobłażliwego sędziego i tenże skazał ich na pobyt w ośrodku zamkniętym. I w MOS czy MOW na 1 pracownika (wychowawcy i nauczyciele) przypada 2 podopiecznych, a w OHP na 1 wychowawcę 20 uczestników (w OHP są uczestnicy - nie wychowankowie)
Witold Telus pisze:Narkotyki, przemoc, prostytucja... nie wiem... może przemoc miała miejsce raz czy dwa, co do pozostałych - nie zauważyłem.

Poważnie? Żadnych kradzieży, wymuszeń, pobić, zastraszania, dewastacji, alkoholu ... ?
Pracujesz więc w przedszkolu :) U mnie jest to wszystko - zauważam.
Mam wątpliwości co do określenia "dzieci"

To tylko świadczy o mojej ojcowskiej o nich trosce.
Jakoś nie mam sumienia traktować ich jako "ludzi drugiej kategorii"

I ja daleki jestem od tego. Ale nasze instytucje, przez swe zaniedbania, tak to widzą. Czyż nie?
Nasze metody pracy nie oparte na demoralizacji tylko na kooperacji dały niezłe rezultaty - wielu absolwentów uzyskuje wyniki zbliżone do poziomu średniego.

A reszta na egzaminie gimnazjalnym zakreśla losowo wybrane kratki odpowiedzi? Czy oddaje puste karty?
Są dziewczyny, które publikują swoje wiersze (to dzieło współpracy z polonistką), są chłopcy, którzy składają pierwszą gazetkę (moja współzasługa), można mnożyć przykłady.

A co robi matematyk z gimnazjalistą, który nie zna tabliczki mnożenia (u mnie to 80% uczniów)? Wkuwa tabliczkę, czy leci z programem do przodu? Płacicie za zajęcia wyrównawcze nauczycielowi? Uczniowie przychodzą na nie?
Nie dorównają Ci. Spróbuj kiedyś dorównać im.

Piękne i mądre słowa.


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”