edzia pisze:Janek Wiśniewski pisze:Mam spokojne sny.
To jaki był w takim razie cel założenia tego tematu?
Janek Wiśniewski pisze:Choćbyś bardzo tego pragnęła, to nie powrócą czasy "spacerniaków" na przerwach, pociągania za włosy, "wymierzania sprawiedliwości" linijkami, wskazówkami, bambusami. I dobrze.....
Wiesz, ja tych czasów to nawet nie pamiętam, aż taka stara to nie jestem.

Zupełnie nie trafiłeś z przytykiem.
Janku Wiśniewski, vuemie, i wszyscy inni progimnazjalni: czy gdybyście mając
obecną wiedzę na temat funkcjonowania gimnazjów, mogli decydować w referendum ZA utworzeniem gimnazjów (załóżmy, że jest rok 1998, a więc gimnazja są dopiero w planach), głosowalibyście ZA czy PRZECIW?
Jeśli ZA, poproszę o konkretne argumenty.
To nie był przytyk tylko moje wnioski, po przeczytaniu Twojego wpisu - przyzwalanie na "branie za mordę", lekceważenie/przymykanie oczu/ przestrzegania prawa, godności drugiej osoby w prostej linii prowadzą do opisywanych przeze mnie patologii, które miały miejsce w wielu szkołach (podstawowych) za "komuny" ( przyzwalasz na "branie za mordę" ucznia, a jakie jest Twoje zdanie jeśli mężczyzna "bierze za mordę" swoją żonę, rodzinę?)
Zagrożenie likwidacją gimnazjów nie wpływa na zaburzenia mojego snu(nie mam aż tak lękliwej osobowości).
Gdy były tworzone gimnazja (czyli 13 lat temu) byłem ich gorącym przeciwnikiem (wtedy głosowałbym przeciw). Powodował mną strach (to chyba jest właściwe określenie dla przeciwników gimnazjów) przed zgromadzeniem w jednym miejscu "dorastającej młodzieży" z ich problemami.
Przez te 13 lat poznałem funkcjonowanie kilku z nich "od środka". Możliwe, że miałem to szczęście, że były to szkoły dobrze prowadzone (nawet w tzw środowiskach patologicznych), w których też były problemy, ale potrafiono je rozwiązać. Poznałem też gimnazja w ośrodkach wychowawczych i ogniskach "Dziadka" Lisieckiego z ich systemem wychowawczym, podejściem do podopiecznych ("dzieci ulicy") i ich problemów. Sam też przez kilkanaście lat pracowałem z "trudną młodzieżą" - poznałem warsztat, nabyłem doświadczenia. Dlatego teraz praca w gimnazjum nie jest dla mnie czymś strasznym, nie boję się pracować z młodzieżą, "zmagać się" z ich problemami.
Dlatego też uważam, że nie należy rozwalać (bo na tym zazwyczaj polegają reformy w polskiej oświacie) całościowo gimnazjów, bo nie wszystkie one źle funkcjonują. Zresztą rozwalając gimnazja nie pozbędziemy się problemów..... (przemocy, alkoholu, "przypadkowych" ciąż wśród nieletnich, zaburzeń odżywiania, nie mówiąc już o paleniu papierosów).