antie pisze:W sumie, to odniosłam wrażenie, ze jest Ci w zasadzie obojętne, czy ten kalendarz roku szk. zmienią, czy też nie.
Czy jest mi obojętne? Trudno powiedzieć. Widzę plusy zmian. Dobrze mi jest teraz.
antie pisze:Wypowiadając się przeciw całkowitej reorganizacji i przeciw częstszym przerwom w nauce raczej myślałam o interesach czy potrzebach dzieciaków i ich rodziców. Ciekawe jak rodzice ustosunkowaliby się do propozycji całkowitej reorganizacji roku szk.?
Nie wszyscy są nauczycielami i mają czas wolny wtedy, kiedy i ich dzieci. Wydaje mi się, że jednak większość woli planować swój urlop w miesiącach wakacyjnych. A i dzieciakom łatwiej zapewnić wtedy opiekę - np. kolonie.
Ale Antie, właśnie że nikomu to życia nie skomplikuje, bo raptem wakacje zaczynały by się w pierwszej dekadzie lipca, a i mówiło się, że przeciągnie to rok szkolny do końca czerwca.
Nie sądzę, by to wielką różnicę robiło.
Przed reforma ferii zimowych też były opory, a ludzie się przyzwyczaili.
antie pisze:Coś Ci sie chyba pomieszało i "włozyłeś swoje słowa w moje usta"
Dokładnie tak zrobiłem, ale nic mi się nie pomieszało.
antie pisze:1. Nie czytasz dokładnie wypowiedzi, do których się ustosunkowujesz lub je sobie dowolnie interpretujesz ( zdarza Ci się to już nie pierwszy raz w wypadku mojej osoby - czyt. watek dotyczący I pomocy.)

Czytam.
Interpretuję tak jak rozumiem.
Że interpretuję inaczej niż Ty?
Kurczę Antie, mamy inne zdanie na dany temat i tyle, co w tym dziwnego lub niewłaściwego?
antie pisze:2. Niechlujnie cytujesz.
Tobie się nie zdarza "nieprecyzyjnie zaznaczyć tekstu do cytowania?
Policz ile razy zdarzyło się to mnie, a potem oceniaj.
Zgodzę się, że ten cytat był nieudany.
antie pisze:Uważam, że moje argumenty oparte na doświadczeniu są nie bardziej niesensowne niż argumenty typu - bo tak jest w innych krajach. Ale to tylko moja opinia - Ty możesz, z sobie tylko znanych powodów ( bo ich nie ujawniłeś ) uważać mnie za totalnie nieuprawnioną do korzystania w tym wypadku z własnych doświadczeń.
Antie, ja jedynie postuluję, by nie wywyższać własnych opinii, doświadczeń. Mam Ci zarzucać teraz nieuważne czytanie postów
Czyli chodzi nam o to samo.
antie pisze:Jednak nieco później sam piszesz o konieczności przetestowania tego systemu w praktyce ( bo mimo cytatu, to nie moje słowa), i choć ja właśnie taki system na własnej skórze przetestowałam, to moje doświadczenia są dla Ciebie w tym zakresie zupełnie nieistotne.

Dokładnie, bo to, że Tobie i Twoim znajomym taki system nie odpowiadał, nie oznacza, że równie negatywnie do niego odniesie się reszta pracowników oświaty.
To, że coś się nie sprawdziło w Niemczech, nie znaczy, że nie sprawdzi się w POlsce.
Ty to przetestowałaś i wiesz, że Ci nie odpowiada.
Ktoś inny tego nie miał okazji doświadczyć, więc chyba może spróbować wyrobić sobie zdanie, a Ty chcesz, by koniecznie uwierzył Ci na słow.
Ja pracuję również w okresie letnim, nie zmieni to w moim przypadku nic, ale chciałbym móc osobiście przetestować to z uczniami szkoły publicznej również.
Uważam, że wydłużenie roku szkolnego do końca czerwca, czy nawet pierwszych dni lipca nie wpłynie negatywnie na jakość ani wakacji ani nauczania.
Ty jesteś przekonana do czegoś odwrotnego i OK. Masz do tego prawo.
antie pisze:Wolisz go testować na "żywym organizmie", żeby potem przekonać się, że jest do bani?
A w jaki sposób można się o tym przekonać? Masz lepszy?
Symulacje komputerową reakcji uczniów zrobimy?
Można wziąć pod uwagę :
a) rozważania teoretyczne,
b) doświadczenia własne i innych krajów - dobre i złe,
Ale potem i tak, gdy zdecydujemy sie na jakikolwiek model, to efekty zmiany poznamy dopiero po jej wprowadzeniu.
Widzisz inny sposób reformowania czegokolwiek w demokratycznym społeczeństwie?
antie pisze:Spójrz choćby na twór, jakim są gimnazja. Totalna porażka moim zdaniem. Ale trzeba w nią brnąć, bo odkręcić się już nie da. Takie pospieszne i nieprzemyślane działania to właśnie prowizorka, bo później trzeba próbować jakoś te błędy niwelować czy je naprawiać.
I tak właśnie jest w przypadku gimnazjów - oddolne i nieformalne próby trwają - myślę tu np. o łączeniu na powrót szkół podstawowych z gimnazjami - w mniejszych miejscowościach lub na wsiach to bardzo częste zjawisko.
Nie chciałbym rozwijać OT, ale reforma wprowadzająca gimnazja miała dobre podstawy teoretyczne, nie wzięto tych szkół z kosmosu, w wielu krajach funkcjonują od bardzo dawna.
Tak więc spróbowano i reformę przeprowadzono.
No cóż, tak jak w przypadku zmiany kalendarza, TY jesteś niezadowolona, ale są inni, którzy sobie to chwalą. nie koniecznie ja, by nie prowokować reakcji;)
Po drugie, nawet jeśli coś w nich nie działa, to wcale nie trzeba odwracać tego procesu.
Naprawa poprzez likwidację? A to czemu?
antie pisze:Nie twierdzą wcale, że jedynie moje poglądy są słuszne. Ale przykro mi, jeśli twierdzisz, nie czytając zbyt uważnie tego, co napisałam, że tylko one są "niemerytoryczne"

Antie, przykro mi, że Cię uraziłem, ale ja jedynie odniosłem się do JEDYNEGO zdania, które moim zdaniem w sposób zbyt autorytatywny stawiało Twoje zdanie i doświadczenie ponad innymi.
Ani siebie nie stawiam ponad innymi, ani też nie uważam, że Twoje argumenty są niemerytoryczne, teraz OK? Mam nadzieję
antie pisze:Może i tak, zależy od zasobności gminy. Jest natomiast bardzo wiele gmin i powiatów bardzo biednych. W mojej podlegającej pod starostwo szkole oszczędzano swego czasu nawet w ten sposób, że na korytarzach nie zapalano światła - zimą w pochmurny dzień była ciemnica. Nie mówiąc o tym, że w niektórych klasach nawet porządnej tablicy nie ma - a Ty mi piszesz o klimatyzacji

Tak Antie, bo reformując tworzymy coś na lata, a w takim przedziale czasowym wiele się zmieni. To juz się zmienia.
Toż ja sam kiedyś magnetofon prywatny do szkoły 20 km woziłem, by móc rozumienie ze słuchu ćwiczyć, foliogramy i wycinanki z gazet zbieranych w pomoce dydaktyczne własnoręcznie zmieniałem w niedziele.
A teraz?
Komputery, tablice interaktywne, rzutniki, bezprzewodowy internet, Moodle i wiele innych gadżetów.