Zdarzało mi się, że szkoła tłumacząc się problemami finansowymi ograniczała kserowanie. Zbierano kasę od uczniów lub kupowali sami papier i z tej puli wtedy produkowaliśmy materiały potrzebne podczas zajęć, a nawet testy i próbne egzaminy.
Sytuacja się poprawia z roku na rok w tym temacie.
Obecnie jednak, choć nie muszę, często drukuję sobie coś w domu, ale to raczej wynika z wygody, oszczędności czasu przerwy w szkole itp. Sporo materiałów wystarczy, że pokażę, więc noszę w wersji elektronicznej.
Zapewne w niektórych szkołach w pewnym stopniu mit o konieczności oszczędzania na tym pokutuje, choć obok kserokopiarki stoi czajnik, czy ekspres do kawy najnowszej generacji, laptop obrasta kurzem w gabinecie pani dyrektor, a zasłonki i żaluzje zmienia się co 3 lata
Jeśli ktoś nie rozumie potrzeb nauczycieli, czy uczniów w zakresie nauczania i jest niechętny na pokrywanie kosztów, to może trzeba by mu uświadomić, że o jakości pracy szkoły nie stanowi ładny wystrój.