Mamy w naszej szkole pewien problem. A polega na tym, że mam wrażenie jakby nasza nauczycielka niesprawiedliwie oceniała nasze wypracowania. A oto dlaczego tak sądzę: napisałem wypracowanie i dostałem z niego 3 z dopiskiem: "Praca słabo rozwinięta"( była napisana na 2 strony A4 zwięzłym pismem) oraz kilkoma innymi uwagami. Zostałem więc po lekcji, aby dowiedzieć się jakie błędy popełniłem. Na pracy postawiłem tezę inną niż wszyscy, ale z mojego punktu widzenia poprawną, uzasadniłem i uargumentowałem ją oczywiście. Jednak pani profesor uważała za poprawną tylko tezę, którą ona postawiła. Mówię: trudno. Ale powiedziała mi, że tak naprawdę powinienem z tej pracy dostać 1 co mnie już dobiło. Jeszcze wcześniej na lekcji spytałem się czy moglibyśmy przeczytać kilka najlepszych prac, aby móc się na czymś wzorować. Nie zgodziła się, uzasadniając tym, że nie mamy na to czasu (a potrafimy całą lekcje stracić słuchając jakichś jej wywodów o filozofach lub coś podobnego. Spytałem się czy mogę zrobić fotografię SWOJEJ pracy, (aby móc pokazać ją rodzicom). Nie zgodziła się i rozpoczęła jakiś wywód nt takiego fotografowania...
*Co do tych trójek to ich było mnóstwo, a 5 to chyba tylko jedna była.
Czy po takim zachowaniu mogę coś podejrzewać i jak takie coś sprawdzić (chyba najlepiej dać pracę innemu nauczycielowi, tylko jak, skoro nie wolno?)
Nasza szkoła to dokładnie gimnazjum - akurat szkoła na podobno wysokim poziomie, jedna z najlepszych w naszym mieście (mówi się: dla wybranych). I jest w niej wiele lekcji ciężkich oraz takich, których wszyscy się boją (że zostaną spytani itp.). Ale z takich lekcji nikt nie ucieka. Ba nawet z żadnych lekcji nikt nie ucieka, z wyjątkiem... tegoż właśnie języka polskiego. Wydaje mi się, że po prostu prowadzi ona lekcje w sposób nieciekawy i to jest powód tych ucieczek. Dodatkowo, wiele osób które nie uciekną zasypiają na lekcji

Jak z nią pogadać o tym, żeby może coś zmieniła w sposobie nauczania. Albo może porozmawiać z wychowawcą?