Uczestniczyłam kiedyś w tworzeniu owej sterty papierów i zgadzam się z przedmówcami. Większej bzdury nie widziałam. Sam tworzymy sobie kryteria( bo nie są podane w całości- ale bzdura!), potem tworzymy ankiety, które mają coś tam badać, ale z góry wiadomo, że będziemy tak kombinować, żeby "dobrze wyszło". Oczywiście wrzucimy jakieś "minusy", żeby nie było za pięknie, ale tak, aby sobie za bardzo w gniazdo nie napluć.
W przypadku małych szkół absurd sięga zenitu

Znamy się jak łyse konie i te całe ankiety i cała ta pisanina potrzebna jest jak dziura w moście. I tak wykonujemy bardzo "poważne" badania i dochodzimy do bardzo "ważnych" wniosków- o czym wiedzieliśmy doskonale, zanim zaczęliśmy cokolwiek "badać"
Kiedy wypełniałam te tabele i pisałam te wspaniałe wnioski nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że w kółko piszemy o tym samym. Powiedzmy, że klasy I pojechały na wycieczkę, która realizowała jakieś tam cele, kształciła coś tam i inne ble, ble, ble. I potem tę wycieczkę wpisujemy wszędzie , gdzie się da- bo tutaj realizowaliśmy cele wychowawcze, a tam jakieś inne itd..To, co się robiło w szkole można by spisać na trzech kartkach A-4- treściwie, zwięźle, podsumować apele, wycieczki, projekty i co tam się zadziało. Przy każdym przedsięwzięciu krótko cele i efekty. Koniec. Ale nie...tworzymy całe archiwum( którego NIKT nie czyta i NIKOMU nie jest ono potrzebne), zajmuje nam to czas, i mamy dziwaczne poczucie uczestniczenia w jakimś ABSURDZIE. Czy nasze działania będą bardziej efektywne, jeśli to pieęęęęknie opiszemy, ujmiemy w tabeleczkach, postawimy znaczki...?
NIE! Dalej robimy to, co robiliśmy. Kto się lenił i cwanił, dalej będzie to robił, kto pracował z pasją, nadal tak pracuje, kto był rzetelny i uczciwy, nadal taki jest. A papier zniesie wszystko.
Zamiast tworzyć tę bzdurną papierologię( jak ja się cieszę, że już nie muszę tego robić i jak gorąco współczuję nauczycielom!) to większy sens miałoby, gdyby kontrole przyszły do szkoły, pobyły na lekcjach, pogadały sobie z uczniami, rodzicami, porobili własne notatki albo WŁASNE ankiety, jeśli już koniecznie muszą, i SAMI sobie wyciągnęli wnioski. Bo zza tych papierów nie widać ani tego, co się w szkole NAPRAWDĘ dzieje, ani pracy nauczyciela,ani w ogóle niczego.
Tak samo jak cała ta "ścieżka awansu zawodowego" jest o kant stołu trzepnąć, ale to już off top.
Skoro papiery ważniejsze od ludzi, to nadal będzie źle, a w szkołach będziemy się uczyć różdżkarstwa

"Ze zdumieniem czytałam treść tej reformy programowej. Gdy odkryłam, że w liceum pojawi się przedmiot o wdzięcznej nazwie: przyroda, a w ramach tejże przyrody takie moduły, jak: śmiech i łzy, wróżbiarstwo i różdżkarstwo, to nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać":
http://pracujadlaciebie.pl/sejm/posiedz ... rzebieg/54
