vuem pisze:haLayla pisze:Raczej chodziło mi o to, że o ile znajdą się osoby bardzo przywiązane do danego produktu, abstrahując już od tego, czy to kaszanka, czy Trabant, to jednak większość konsumentów, przynajmniej teoretycznie, jest racjonalna i kupuje produkty lepsze gatunkowo. Przekładając to na przykład z motoryzacji, to są ludzie, którzy są fanami polskiej motoryzacji i dlatego jeżdżą Syrenką albo "Kanciakiem", ale większość jednak mając do wyboru np. Skodę a BMW, wybierze to drugie. To jest raz.
Jeśli musi wybierać.
To Ty zdecydowanie sugerujesz alternatywę.
Ja nie wspominam ani słowem o tym, że konieczny jest wybór.
Wiesz, jeśli nie ma możliwości wyboru, to nie ma o czym rozmawiać. Po prostu bierze się to, co jest, albo decyduje się na tzw. "przymusową oszczędność".
vuem pisze:haLayla pisze:Dwa, to jednak taki wyrób jest pośledni, o czym pisałem. Moim zdaniem, nawet mając ograniczone fundusze, lepiej zjeść mniej prawdziwego mięsa, niż więcej przetworów mięsnopodobnych. Wynika to wprost z tego, że takie mięso będzie bardziej sycące i odżywcze, niż jakieś dziwne wynalazki, więc w konsekwencji je się ich mniej.
Niechaj będzie pośledni. Zapewne kupujesz sam "poślednie" produkty nie raz. Mnie sie to zdarza.
W przypadku kaszanki, czy krupnioka nie jest to wybór między tym, a mięsem.
To jest wybór obok mięsa, warzyw itd. itp.
Nie przekonuje mnie ten pogląd, ale de gustibus non disputandum est
vuem pisze:haLayla pisze:To prawda. Ale to, że "szynkowa" to syf wcale nie jest argumentem za jedzeniem kaszanki
I nie miał być Halaylo, w słabej kondycji intelektualnej jesteś?
To był wyraźny argument na to, że inne produkty masarskie wcale nie musza zawierać "nie poślednich" składników, czy być lepszymi, czy zdrowszymi tylko dlatego, że nazywają się i wyglądają jak szynki.
Bez jaj. Ja w ogóle o czym innym teraz pisałem.
vuem pisze:haLayla pisze:Wiesz, jakby tak chcieć opisać każdy produkt, to nawet w jabłku, które zrywasz z własnej jabłoni gdzieś w Beskidach znalazłbyś jakieś "E". Bynajmniej nie dlatego, że osiadło z powietrza, albo gleba jest tak zatruta. Po prostu występuje ono w naturze w tym produkcie i różnica pomiędzy jednym związkiem chemicznym a drugim, z których oba to ten sam związek tyle, że pierwszy wyekstrahowano z rośliny, a drugi otrzymano w laboratorium, jest w ewentualnej czystość. Niemniej nikt nie oczekuje, żeby był to związek "czysty do analizy"
No ale ja przecież nie twierdzę, że każde E jest trucizną równą cyjankowi.
Jak stwierdziłem jedne E drugiemu nie równe.
Twierdzę, że w większości dostępnych wędlin jest za dużo syfu, choć mogło by nie być.
To wtedy ta wędlina kosztowałaby dużo więcej, a nie sądzę, by dotychczasowi konsumenci takich wędlin byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Bo widzisz, można kupić naprawdę dobrą wędlinę tyle, że ona kosztuje odpowiednio więcej. Jeżeli cena żywca wieprzowego to obecnie niecałe 6 zł/kg, to jak wyobrażasz sobie zrobienie wędliny za 20 zł/kg, przy założeniu, że na kilogram wędliny musi wejść 2 kg mięsa, a pośrednik, rzeźnik, hurtownik i sklep muszą jeszcze zarobić, a towar sam się nie teleportuje bezpośrednio od jednego do drugiego?
vuem pisze:haLayla pisze:A to prawda. Na szczęście jest też trend rolnictwa ekologicznego, przez co wiele produktów jest dostępnych bez tych polepszaczy. Poza tym, wielu z nich można uniknąć. Wystarczy zrezygnować z jedzenia przekąsek w rodzaju chipsy, batoniki i popijania ich colą.
Pisałem o czyms innym. Mianowicie o drastycznie obniżonych standardach produktów o okreslonych nazwach.
Po pierwsze 3/4 szynek nie są szynkami.
Kiełbasa może mieć tyle wspólnego z kiełbasą, co pasztetowa.
Nie chodzi o rezygnację z fast foodów itp.
Idziesz do sklepu, chcesz kupić szynkę i pod ta nazwą i za odpowiednią jej cenę kupujesz towar szynko-podobny.
Dowodzisz mej tezie swymi eksperymentami.
Tylko tak jak mówiłem. Jakby każdy miał świadomość, ile kosztuje wyprodukowanie kilograma szynki przy założeniu, że będzie się to robiło tak, jak 200 lat temu, to nikt by nie był zaskoczony, że jednak musi zapłacić odpowiadającą tej jakości cenę.
vuem pisze:haLayla pisze:Nie tyle nie mają prawa bytu, co mnie zaskakuje, że ktoś, mając obfitość różnych towarów, nadal kupuje kaszankę.
Halaylo, takim inteligentnym młodzieńcem się jawisz, a zdobywasz się na takie głupoty.
A czemu skoro mamy taka różnorodność owoców tropikalnych nadal kupujemy jabłka?
Nie porównuj jabłek do kaszanki

vuem pisze:Czemu mając taka różnorodność warzyw wciąz jemy ziemniaki.
To mnie naprawdę zaskakuje. Jest tyle zdrowszych dodatków do mięsa, niż ziemniaki, które dodatkowo źle się trafią w towarzystwie mięsa.
vuem pisze:haLayla pisze:Po prostu kaszanka, podobnie zresztą jak inne produkty, uważałem zawsze za dobra substytucyjne. Czyli, jeżeli nie ma możliwości zakupienia czegoś lepszego, to kupuje się kaszankę, chociażby po to, by chociaż trochę mięsa zjeść.
W większym błędzie tkwić nie mogłeś.
Gdy następnym razem pojedziesz na wakacje i będziesz miał okazje popróbować regionalnych dań, to nie wahaj się.
To, że zjesz czerninę, czy galaretę ze świńskich nóżek, że o zupie ogonowej nie wspomnę, to miej świadomość, że po prostu doświadczasz, próbujesz i LUBISZ LUB NIE, a nie substytuujesz poczciwą pomidorową + sznycel z ziemniakami.
Tyle, że tu mówimy o przygodnym zjedzeniu, a nie o stałym żywieniu się w ten sposób
