Jako informatyk czuję się wywołany do odpowiedzi.
1) To nic dziwnego że nie zna programów użytkowych - czaszkę i tak ma przegrzaną od wiedzy sprzętowej - a wierzcie mi to naprawdę ogrom, że nie wspomnę o programowaniu. Wiedza informatyczna jest tak ogromna że zwyczajnie trzeba się specjalizować żeby nie zwariować. Po kiego czorta jeszcze obciążać umysł czymś, na czym się NIE zarabia?
2) Rozpracowanie "zwykłego programu" też trwa - nawet jak się jest wybitnym programistą i sprzętowcem . Bywa że zwyczajnie szybciej i łatwiej jest zaangażować w to kogoś - choćby kolegę specjalizującego się w tej dziedzinie on / ona zrobi to 10 razy szybciej, bez błędów i z łatwością.
3) Gdybym nie był żonaty sam bym stosował masowo metodę "na niezorientowanego" "na gapciuszka" a jeszcze częściej na "pana pomocnego".
4) Informatycy też bywają leniwi i/lub przepracowani - a wtedy najlepiej chodzić i zlecać różne czynności osobom które sobie z tym poradzą, a samemu robić tylko to z czym żaden dobrowolny pomocnik sobie nie poradzi. Częste zagranie.
5)Oczywiście możliwe są kombinacje kilku powyższych przyczyn i paru innych (np awaria własnego skanera, to że komputer jest zajęty czymś innym przez najbliższe 2 - 3 doby)
................
Nie wiem czy to pocieszy, czy cokolwiek wyjaśni ale ...
Tak to mniej więcej wygląda w "środowisku informatycznym".