29 maja zostałam wezwana do dyrekcji na rozmowę. w szkole jest w sumie 3 nauczycieli mojego przedmiotu, do rozdzielenia mamy 53 godziny. Tamta dwójka ma także wychowawstwo, więc teoretycznie powinno być godzin dla kazdego. Dyrekcja wezwała mnie, że jesli nie utworzy się odpowiednia ilość klas (a wygląda na to, że nie będzie mniej, tylko nawet więcej niż prognozując patrząc na już widoczną rekrutację) to mi zostaje 17,6h/18.
Dostałam praktycznie pięścią w twarz, bo albo się zgadzam na zmnieszenie ilości godzin, albo dostaję wypowiedzenie. Dostałam do podpisu porozumienie, w którym mowa właśnie o tych godzinach, przy czym dyrekcja powiedziala mi, że jesli utworzy się więcej klas to to pismo zostaje anulowane.
Czy to wogóle jest zgodne z prawem? Pomojam czekanie na koniec maja, ale czy można komuś obiąć godziny poniżej etatu, a reszcie dać nadliczbówki?