tygrysiaczek pisze:kirlan pisze:Jako informatyk czuję się wywołany do odpowiedzi.
1) To nic dziwnego że nie zna programów użytkowych - czaszkę i tak ma przegrzaną od wiedzy sprzętowej - a wierzcie mi to naprawdę ogrom, że nie wspomnę o programowaniu. .
Jakiej wiedzy sprzętowej? w podstawach programowych jest całe nic o sprzęcie.
Za to są własnie programy uzytkowe z pakietu offica począwszy od 1 klasy podstawówki, kończąc na 1 klasie szkoły sredniej.
Dlatego, sorry, ale jeżeli nauczyciel nie umie podstaw worda czy excela no to nie wiem kto go tam zatrudnił. Przecież podstawy programowe wymagają tylko PODSTAW, nikt nie wymaga znajomości pisania makr w excelu. Nauka programowania w szkole kończy się na podstawowcyh pętlach pisanych w konsoli, o GUI nie ma mowy, więc nie wiem czym Ty jesteś tak przegrzany

Reasumując różnica między informatykiem pracującym w szkole a takim w firmach jest taka, że właśnie informatyk w szkole powinien miec PODSTAWY wiedzy z większości dziedzin informatyki. Podstawy programów użytkowych, podstawy programowania w 1-max2 językach, podstawy sieci, podstawy robienia stronek i tyle.
Natomiast informatyk w firmie musi sie specjalizować w jednej konkretnej dziedzinie. Np w programowaniu w jednym języku i wtedy nikt nie wymaga od niego znajomości nawet podstaw worda.
Powiedz to tym co układają podstawy programowe STUDIÓW informatycznych. Tam jest matma, całki, liczby rzekome i inne nieżyciowe bzdury i bardzo mało prawdziwej informatyki, a jak już jest to szczególiki budowy podzespołów, albo ćwiczenia żeby naposać w C++ program wyliczający trajektorię lotu na księżyc , lu b co gorsza
n- ty element ciągu "Fanaberiego" czy inne teoretyczne dywagacje w 6 stopniu abstrakcji.
Z kolei na niektórych przedmiotach trzeba rozpracować każdy obwód układu scalonego, i 5783 typy procesorów, pamięci, złącz, .... A pamiętaj że to cały czas idzie naprzód - każdego dnia nowe modele urządzeń wchodzą na rynek.
-----------
Całkowicie zgadzam się że NAUCZYCIEL informatyki powinien sam znać to czego ma uczyć uczniów, problem w tym że zostaje zatrudniony przez dyrektora który często chodzi na rzęsach żeby być większym biurokratą niż te tłuczki w ministerstwie, opiera się na ministerialnych wymogach , żąda od kandydata papierka STUDIÓW INFORMATYCZNYCH - jakby trzeba 3 lata studiować żeby Worda POWIERZCHOWNIE ogarnąć; za to z samego Worda testów nie ma,;;
A i w drugą stronę:
możesz sobie być najlepszym szkoleniowcem w całej UE , możesz mieć 10 lat sukcesów w nauczaniu na kursach i indywidualnie ludzi upośledzonych umysłowo , nauczaniu ich worda na poziomie zaawansowanym , możesz dokonywać cudów nauczania komputerowych antytalentów w wieku od lat 5 do 105 a , możesz szkolić nauczycieli informatyki w liceum ,
a i tak nigdy nie dostaniesz się na nauczyciela choćby w podstawówce. I nie ważne że masz "uprawnienia pedagogiczne" na przedmioty ogólne i zawodowe.
===========
Tak żeby przelać czarę goryczy:
Ostatnia reforma nauczania zawodowego USUNĘŁA CAŁKOWICIE nauczanie pakietu Office ze ścieżki "technik informatyk".No i dla tego jesteśmy pod względm nauczania informatyki w

a nie w czołówce czy choćby w ogonku Europy.
Baz danych podstawy wbijają do głów uczniom w szkołach , a ze zrobieniem Print Screena i odróżnieniem portalu od wortalu sami ministerialni mają zdaje się problem i uczniowie też. Z tego o co obserwuję informatyczny "geniusz" młodego pokolenia kończy się na "lajkowaniu słitfoci na fejsie" i "obczajaniu przypałowych fotek na instagramie"