Ocena z każdego przedmiotu szkolnego powinna uwzględniać możliwości ucznia, obiektywne trudności, wysiłek i aktywność ucznia.
W przeciwieństwie do innych przedmiotów, WF jest tym nieco drażliwym przypadkiem, bo warunki fizyczne ucznia mogą być uwarunkowane wieloma czynnikami, a i przedmiot niezwykle przydatny dl;a prawidłowego rozwoju fizycznego dziecka jest często z inicjatywy uczniów lub/i rodziców ignorowany, podobnie jak aktywność fizyczna w czasie wolnym, bo rodzice godzą się na siedzący tryb życia własnego dziecka i ślęczenie przy komputerze od rana do nocy.
Inne przedmioty - w tym te "egzaminacyjne" - w znakomitej większości opierają się na możliwościach intelektualnych dziecka, nakładach pracy i systematyczności.
Tu łatwiej o "wymierną" ocenę, ustaloną określoną choćby liczbowym wynikiem. I uczniowie muszą się do takiego oceniania przyzwyczajać, bo prędzej czy później będą w taki sposób oceniani. Jeśli nie w podstawówce, to w gimnazjum, liceum, na studiach, czy w końcu w pracy.
Kiedyś nadejdzie ten czas, gdy osoba staje przed oceną, która nie uwzględnia w żaden sposób ich absolutnie zrozumiałych trudności, które na poziomie szkoły są uwzględniane.
Postulujesz uwzględnienie określonych orzeczeń przez nauczycieli na poziomie nauczania i oceniania, a one przecież są uwzględniane. To, że w szkole Twoich dzieci ktoś sprawę zawalił, to nie znaczy, że kuleje cała edukacja.
Poza tym tak czytam te postulaty i odnoszę wrażenie, że czytam coś od dekad, bo to postulaty podnoszone od zarania dziejów

Oczywiste oczywistości, drogi ZM.
P.S. W niejednej szkole jest wiele do naprawienia, ale ten zatrważający ton, jakoby polska szkoła była na dnie to chyba przesada, nie sądzisz?