Jestem początkującym nauczycielem w podstawowej szkole państwowej o profilu artystycznym. Uczę maluszki (6-9 lat), co niestety nie było moim marzeniem, znacznie lepiej pracuje mi się ze starszą młodzieżą - w tym nawet z niesławną 'gimbazą". Ale, jak się nie ma tego, co się lubi...

Uczę angielskiego. Mam też uprawnienia i marzenia, by prowadzić lekcje chemii w gimnazjum. Ale godzin brak - zwykle wystarczy jeden nauczyciel chemii w szkole i zwykle już jest.
Jeśli macie jakieś doświadczenia z nauczaniem i języka, i ścisłego/przyrodniczego przedmiotu (zwłaszcza chemii) - lub uczycie chemii itp. w języku angielskim, napiszcie proszę mi wiadomość, jak to ogarniacie

Za mną oprócz raptem pół roku pracy w szkole parę lat pracy w szkole korepetycyjnej i blisko 10 lat udzielania korków na własną rękę.
Pozdrawiam towarzyszy nauczycielskiej doli i niedoli
