Jako członek zarządu stowarzyszenia prowadzącego szkołę niewątpliwie starasz się ograniczyć koszty - zatem nie mów, że celem szkoły jest dobra edukacja. Wciąż mam wrażenie - a Ty tylko to potwierdziłeś - że szkoła to tylko zło konieczne, które istnieje tylko dlatego, że sejm polski jeszcze nie zlikwidował obowiązku nauki.
Ja patrzę na problem z innej strony - jako wieloletni nauczyciel, którego dążeniem były efekty kształcenia moich uczniów, bo za to mnie rozliczano (dyrektor, kuratorium, dzieciaki i rodzice) i to gwarantowało mi dobre samopoczucie. Tak samo lekarz chce wyleczyć, szewc zrobić wygodne buty, krawcowa uszyć dobrze leżącą sukienkę, a Ty utrzymać szkołę stowarzyszeniową.
Zatem:
1. Oprócz "dobrych" dzieci radzących sobie jak Ty, na klasę przypada ok. 25 % uczniów ze specyficznymi potrzebami i różnymi zaburzeniami, którymi nauczyciel - aby ich szkolna kariera w ogóle przyniosła efekty - powinien zająć się indywidualnie. Tacy w dużej klasie nie zafunkcjonują.
2. Świetlice NIE POWINNY pełnić roli "przechowalni" - dzieciaki powinny odrobić lekcje pod kontrolą wychowawcy, zjeść obiad, pobawić się, rozwijać zainteresowania. No bo skoro szkoła dzieckiem stoi, to chyba można tego od niej wymagać?
3. Opieka psychologiczno - pedagogiczna to nie tylko pedagog, a raczej jeden z nauczycieli, który robi ankiety, nie wiadomo po co...To terapia, logopedia...Skoro szkoła dzieckiem stoi, to chyba można mu nie pozwolić, by seplenił czy się staczał, bo rodzina patologiczna?
4. Jeżeli ludzie nie czytają, to powinno się likwidować biblioteki?? A może raczej prowadzić edukację czytelniczą (wszak szkoła - jak twierdzisz - służy edukacji, ale edukacja to nie tylko wykład przed klasą

Ja wiem, rozumiem, że brakuje pieniędzy...wiem, jaka jest subwencja...wiem, że samorządy cienko przędą...
Tylko przestańmy kłamać, że chodzi o dobro ucznia - bo tak naprawdę w naszym chorym państwie nikt dobrem dziecka się nie kieruje.
Państwo daje setki milionów złotych najbogatszej instytucji świata, jaką jest instytucja kościelna - a na dzieci nie ma.
Ani te w szkole, ani te w szpitalach. Gadają tylko o tych nienarodzonych - jak już się narodzą, to w cholerę z nimi...
