Wracam, by zaraportować czy i na ile sprawdziły się wspomniane wyżej pomysły na utrzymanie dyscypliny. Krótka odpowiedź brzmi - sprawdziły się i to w dodatku szybciej i bardziej efektywnie niż byłam skłonna przypuszczać.

Szczegóły:
- zaraz na początku zajęć zetknęłam się ze znanym mi już totalnym rozprężeniem, lekceważeniem, wzruszaniem ramion i niewybrednymi komentarzami w odpowiedzi na moje prośby typu "proszę schować kanapki, zaraz zaczynamy zajęcia" etc. Tak jakbym była pierwszą lepszą ich koleżanką, z którą się w dodatku kompletnie nie liczą, a nie dorosłą osobą i nauczycielką. Jedna dziewczynka, najbardziej buntownicza, jawnie okazywała brak szacunku, nie reagując na moje prośby oraz powtarzając kilkakrotnie "ja w ogóle nie chcę tutaj być, ja strajkuję, będę robić, co będę chciała". Otóż w pewnym momencie nachyliłam się nad nią i ostro krzyknęłam, że może robić, co chce poza tą salą, ale póki tu jest, to nie interesuje mnie jej zdanie w tej kwestii i ma zachowywać się tak, jak od niej tego wymagam. Dziewczyna struchlała, a sala zamilkła w ułamku sekundy, kompletnie zaskoczona tym, co się przed chwilą stało. Dzięki temu zyskałam niezbędną ciszę, by wprowadzić kolejne zasady jak niżej;
- zrobiłam mały wykład na temat tego, co wolno, a czego nie wolno od tej chwili na moich zajęciach (nie wolno gadać, jeść, łazić po klasie, należy podnosić rękę itd.). Nagrodą za dobre zachowanie na dwóch kolejnych zajęciach będzie film oglądany na trzecich z kolei zajęciach. Zachowanie będzie oceniane za pomocą narysowanego na tablicy spadochroniarza z otwartym spadochronem. Zajęcia zaczynają się od pełnego rysunku; jeśli pojawi się nieakceptowalne zachowanie, ścieram po jednej kresce. Jeśli pod koniec drugich zajęć zostanie jakaś część rysunku (można to oczywiście uzgodnić dowolnie), seans się odbędzie. Jeśli nie - filmu nie ma. Dzieci mają też szansę odzyskać cały rysunek, jeśli zachowują się wyjątkowo dobrze (aktywność, zaangażowanie, brak nieakceptowalnych zachowań);
- gry i zabawy w nagrodę za dobre zachowanie, inaczej będziemy robili zadania z książki i ćwiczeń;
- jako bonus zapowiedziałam dla najlepszego ucznia (przy czym "najlepszy" oznacza oczywiście aktywność i właściwe zachowanie, a nie zawsze prawidłowe odpowiedzi) dyplom na koniec roku "best English student"

.
Efekty:
- niemal natychmiastowa cisza i ukrócenie lekceważących zachowań;
- zaangażowanie w lekcję, jakiego bym się w życiu po nich nie spodziewała po okropnych pierwszych zajęciach;
- doszło do tego, że się uciszali nawzajem, gdy komuś się coś jednak czasem wyrwało;
- dziewczynki, które na początku lekcji skłamały, że nie mają ze sobą podręczników, bez słowa podeszły do szafy i wyjęły swoje książki;
- kiedy pod koniec lekcji uznałam, że zasłużyli na zabawę, autentycznie widziałam, że się z tego cieszą;
- starali się mówić do mnie po angielsku, na miarę własnych możliwości oczywiście.
O czym trzeba koniecznie pamiętać po wstępnym skarceniu i wykładzie na temat zasad:
- prócz kar, które powinny być postrzegane jako konsekwencje własnego zachowania, równie ważne (a nawet ważniejsze) są nagrody, które z kolei powinny być maksymalnie związane z przedmiotem nauczania, by motywacji wewnętrznej nie zastępować motywacją zewnętrzną;
- fakt, że wystąpiła potrzeba stanowczego skarcenia i podniesienia głosu nie wyklucza bycia miłym nauczycielem na dalszym etapie. Wręcz przeciwnie - dzieciom trzeba pokazać, że mogę być naprawdę miła i lekcje mogą być przyjemnością, jeśli zachowują się właściwie. Gdy dziewczynki wyjęły swoje książki, pochwaliłam je za to. Pod koniec lekcji pogratulowałam grupie, że z rysunku spadochroniarza zniknęła tylko jedna kreska i wyraziłam nadzieję, że następna lekcja też minie w miłej atmosferze. Za każdym razie chwaliłam za dobre zachowanie i podkreślałam, że dzięki temu lekcje będą przyjemne, a my będziemy się częściej bawić;
- pod koniec lekcji dzieci zaczęły wręcz prześcigać się w próbach dobrego zachowania tak jakby chciały zasłużyć na moją pochwałę, a gdy się żegnaliśmy, niemal każdy powiedział mi na do widzenia "goodbye, teacher".

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że pewnie będę musiała jeszcze nieraz przypomnieć zasady lub nawet kogoś ostro napomnieć, ale i tak jestem pozytywnie zaskoczona tak szybkim efektem. Mam nadzieję, że moje szczegółowe wskazówki komuś pomogą, bo czytałam tu wielokrotnie prośby o konkrety, a o te konkrety zwykle trudno.

I'll keep you informed!