Wyszłam na pięć minut przed dom, poszłam po wiśnie i w ciągu kilku sekund zostałm oblana strugą deszczu, który przestał padać po około dziesięciu minutach. A ja wróciłam przemoczona do suchej nitki.
Cała natura jest chemią, a ród ludzki akademią:
Całe twe życie w tej szkole, rozpędzaj w ciężkim mozole...
Czuję się błogo...nie muszę nigdzie gnać, spieszyć się do pracy, szykować w łazience 20minut...to jest czas dla siebie (i dla męża rzecz jasna). On za tydzien wraca do pracy, a ja.... szelmowski usmieszek...dopiero lipiec się zaczął. Nie chciałabym pracować nigdzie indziej.... bynajmniej na razie.
Ps. Załączam zdjęcie z mojej "drugiej pracy". a także Moją Ukochaną Świetlicę! tęsknię
Załączniki
świetliczunia ukochana
rs_003.JPG (72.54 KiB) Przejrzano 3896 razy
w pracy
rs_002.JPG (43.91 KiB) Przejrzano 3904 razy
Ostatnio zmieniony 2008-07-09, 17:28 przez świetliczanka, łącznie zmieniany 1 raz.