Pytam się nauczycieli z większym stażem, aczkolwiek młodzi nauczyciele, także mogą zabrać głos. Wychowawstwo - nagroda czy kara? + jakaś krótka argumentacja.
Dla mnie - nagroda częściej Ale ja moje dzieciaki znam już 5 rok, od pierwszej klasy, tak więc jest to nieco łatwiejsza sprawa. No i jestem na każdej lekcji, co też znacznie ułatwia pracę wychowawczą. I lubię tę grupę moją.
Pierwsza lepsza zaleta - ktoś ma zrobić np. akademię na Dzień Nauczyciela - mając klasę nie ma sprawy, znasz dzieciaki, masz z kim pracować. Nie mając klasy - kłopot.
Ja pracuję w małej szkole i dyrekcja, bez względu na swoje intencje przyznaje nam co roku wychowawstwa i to idzie cykliczne. Praktycznie każdy (poza Księdzem ) ma jakieś wychowawstwo (w szk. podstawowej lub w gimnazjum).
Wydaje mi się,że wychowawstwo w niektórych szkołach może być swego rodzaju wyróżnieniem. W szkole, w której uczę nie wszyscy nadają się do pełnienia tej funkcji i dlatego nie wszyscy otrzymują wychowawstwo od dyrektora szkoły.Dyrektor przydziela tym najbardziej odpowiedzialnym osobom.
Nie taki diabeł straszny! U mnie w szkole wuefista też bronił się przed wychowawstwem rękami i nogami a teraz całkiem nieźle mu idzie. Głowa do góry. Wcale nie ma aż tak dużo papierkowej roboty.
Ale wuefista raczej powinien umieć pisać i od czasu do czasu policzyć frekwencje ( może użyć kalkulatora, jesli wie jak). Uważam, że wychowawstwo powinni mieć przydzielane tylko bardzo odpowiedzialni nauczyciele i tak też jest w szkole, w której pracuję.
Zdarza sie, że ktoś jest świetnym przedmiotowcem i trochę słabszym wychowawcą i na odwrót. Dlatego dyrektor powinien brać wiele za i przeciw zanim przydzieli konkretną osobę do tej funkcji
Uczę w 1-3, więc wychowawstwo mam odgórnie. Co do papierków to nie jest to zbyt wielka robota (przynajmniej w moim odczuciu), więcej nerwów wywołuje rozwiązywanie spraw wychowawczych i kontakt z rodzicem...
Kontakt z żywym człowiekiem zawsze wywoła więcej nerwów niż papierki, czyż nie? A doskonale wiesz, że rozmowy z rodzicami potrafią być niemiłe, nie rozumiem więc zdziwienia