Przeczytałam cały wątek od poczatku.
Trochę się obruszyłam, trochę pośmiałam, a trochę się zadumałam.
Też uczyłam plastyki w gimanzjum. Nie wiem, czy jeszcze są takie lekcje plastyki w w gimanzjum, na których się tylko rysuje (ktoś wspomniał o teorii). TEoria to naturalna rzecz na takich lekcjach - przecież w programie połowa to historia sztuki. Ale teoria nie załatwia sprawy - dwie, trzy osoby się zainteresują, a reszta nie. I niestety takie sprawdziany z teorii wychodza po prostu fatalnie. Poza tym - nie o tym pisała Arvenaa - nie o teorii,a le o zajęciach praktycznych było -z tym ma problem, a teoria pewnie u niej kwitnie.
Wypalenie to normlana rzecz przy plastyce w gimanjum - uczyłam tez tego przedmiotu w podstawówce - zupełeni co innego - dzieci są chętne, lubią zabawy "papierowe" i bardziej interesuje ich tzw. "teoria" - opowieści o sztuce. Ja się cieszę, że nie uczę juz plastyki - choć to moje hobby.
Naprawdę "orka na ugorze". Dobrze, że choć jedno dziecko sie zdarzało z jakimikolwiek chęciami i pojęciem. Zazwyczaj uczniowie "olewają" ten przedmiot - bo nie możńa z niego nie zdać. Tak jak olewają panie czy panów na zastępstach, bo też im "guzik mogą zrobić". To nie moja opinia - to opinia uczniów.
"Zacznij od siebie" to pustosłowie. "Masaż relaksacyjny" - macie na to czas? Kiedy? Ja non stop zajmuję się sprawami zawodowymi: a to sprawdziany, a to strona internetowa, a to konkursy, a to przygotownaie do lekcji, a to projekty, a to kursy, a to zeszyty, a to imprezy, a to sprawy samorządu, etc.
Może za dużo się angażuję? Hm.. Może

ALe..jeśłi nie ja to zrobię, to kto?
