Ostatnio zdarzyło mi się "zasiać" kilka sprawdzianów i odnalazłam je dopiero po miesiącu, kiedy sama się upomniałam uczniom czemu nie zaliczają zaległego sprawdzianu

Bardzo się tym zestresowałam bo takie sytuacje są paskudne, podkopują autorytet nauczyciela i trzeba się przyznać do błędu, rozumiecie... a to nie takie łatwe

Ale szybko wszystko wyjaśniłam i dałam możliwość spokojnej poprawy dzieciom więc chyba odbyło się bez większego przypału. Jeszcze byłam w 100% pewna, że ich wtedy nie było

I jeszcze narzekałam, że się ze mną kłócą ale obciach
A największy problem mam zawsze z pieniędzmi składkowymi. Zazwyczaj nie gubię pieniędzy tylko listę kto już zapłacił. I w ogóle tonę w papierkach.