Tu masz rację. Czasem się zastanawiam, czemu dziecko, które sobie kompoletnie nie radzi( i nie wynika to z jego lenistwa, naprawdę nie jest w stanie czegoś zrozumieć i ja to widzę) wraca do mnie z PPP z orzeczeniem, że nie jest w żadnym stopniu upośledzone. Żeby takie dziecko osiągnęło sukces, to w zasadzie trzeba by było mu poświęcić godzinę czasu( co najmniej) indywidualnie, a i to pewnie by było za mało. W szkole- nie oszukujmy się- na lekcji nie da się tego zrobić, choć zalecenia PPP brzmią bardzo mądrze i szlachetnie.
Staram się jak mogę pomóc takim dzieciom i bardzo mi ich zal, bo mamw rażenie, że ocena jest mało prorpocjonalna do ich wysiłku( w końcu mnie też obowiązują jakieś kryteria, do tego dochodzi "głos sprawiedliwości społecznej"- dzieci widzą, że ów uczeń żle napisał pracę klasową i pytają z wyrzutem "A czemu on dostał taką ocenę, a nie gorszą? A dlaczego ma więcej czasu, a ja nie?". Trudno im to zrozumieć, a mi trudno wytłumaczyć tak, aby to dziecko nie poczuło się gorsze...).
To są te niedociągnięcia naszego systemu.
Wg mnie takie dziecko powinno mieć zapewnioną r e a l n ą opiekę indywidualną, najlepiej w domu, ale z pewnych względów (każdy wie jakich) jest to nie możliwe i błędne koło się zamyka.
Dlatego generalnie nie lubię oceniać, nigdy ta ocenia nie jest do końca sprawiedliwa a ja się czuję podle. I wcale się nie dziwię, że społeczeństwo za nami nie przepada...
