Eee... a więc tak - bardzo aktywna nie jestem - tylko nie zadania związane z wytępem przed dużą grupą ludzi!!! Apele i nne tego typu odpadają. Po prostu wiem, że i tak ze stresu albo się pomylę, albo zapomnę, co miałam powiedzieć... wiem, że powinnam się przyzwyczaić do występów jako takich, żeby jakoś zdać maturę ustną, ale na razie perspektywa przemiawiana do większej liczby osób "lekko" mnie przeraża. Za to aktywnie udzielam się w szkolnym wolontariacie

Tylko trochę się stresowałam przy świątecznej zbiórce żywności, bo trzeba było coś powiedzieć, wręczając ulotkę... ale przeżyłam to jakoś

Szkoda, że czytanie bajek dzieciom w szpitalu mnie ominęło - mogłoby być ciekawie
Konkursy - oczywiście, ale nie wszystkie. Skoro wiem, że nie dam rady, to nie idę na np. fizyczny albo jakieś zawody sportowe... za to niemiecki, polski - obowiązkowo

. Moja matematyczka wysyła mnie na każdy konkurs z tego przedmiotu

. Nie uważam się za kogoś wyspecjalizowanego akurat z tej dziedziny, ale w porównaniu do klasy chyba nadaję się na te konkursy - lecz staram się unikać porównań z klasą, bo im to różnie wychodzi. I chyba dla rozwoju lepsze jest, jak się porównuje do lepszych i próbuje im dorównać
Poza tym pomagam niepełnosprawnej koleżance w przemieszczaniu się po szkole i regularnie szturmuję bibliotekę. Chyba przystopuję, bo mi same romanse do czytania zostaną, a to do wciągającej lektury raczej nie należy
To chyba wszystko, jeśli chodzi o moją aktywność w szkole.
Denerwuje mnie postawa roszczeniowa co niektórych osób z klasy - jakby sama obecność na lekcji była powodem do wystawienia dobrej oceny. Albo - "bo mi się należy", "bo ona ma podobne oceny!" - co się należy? Chyba każdy jest oceniany osobno, a należy to się uczyć

. I - co z tego, że oceny podobne - a aktywność, nieuciekanie ze sprawdzianów?
...