Tak sobie czytam wszystkie wpisy i postanowiłam, że również się tutaj udzielę
Z tego co widzę, to nie ja jedyna miałam obawy, jak poradzę sobie z praktykami ... Tak szczerze mówiąc, nie wyobrażałam sobie ich ... Jak tu stanąć przed całą klasą i wytłumaczyć coś tak, żeby dla każdej osoby było to jasne i zrozumiałe ... tym bardziej, że biologia nie jest łatwym przedmiotem i zawiera trudniejsze tematy, które po prostu trzeba jakoś przyswoić. Do tego dochodziła jeszcze chemia, która również nie jest łatwa i, co tu dużo mówić, trzeba umieć jej nauczać.
Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują

No pod warunkiem, że uczniowie mają pewien szacunek do nauczyciela.
W podstawówce było super. W liceum też fajnie. Gimnazjum pozostawia już wiele do życzenia, ponieważ to chyba najgorszy etap wiekowy, na jakim stoi każdy młody człowiek. To co działo się w gimnazjum, w którym miałam praktyki, przechodzi ludzkie pojęcie. I trudno jest w tym przypadku usprawiedliwiać zachowanie uczniów ze względu na wiek.
Ale myślę, że dałam sobie radę. I chyba o to chodzi. Teraz, mimo wszystko, miło wspominam wszystkie praktyki.
Jeśli chodzi o kwestię ubioru - bo widziałam, że taki temat też był poruszany. Moja rada dla osób, które zaczynają praktyki w szkole - ubierać jest się najlepiej schludnie, ale swobodnie. To jak się ubierzesz, wpływa bardzo na Twoje samopoczucie. A wiadomo, że jak masz świadomość, że wyglądasz zarówno porządnie, jak i czujesz się luźno, dodaje Ci pewności siebie.
To czego się nauczyłam jeszcze na praktykach to to, że bardzo ważna jest konsekwencja. Nie można ulegać uczniom, bo wejdą nauczycielowi na głowę. Ale broń Boże, nie można demonstrować agresji ... bo ona budzi agresję z kolei w uczniach.
No to chyba tyle na początek

Wszystkim początkującym praktykantom życzę powodzenia!
Aha. Jeszcze jedno. Strach przed lekcją nie jest przyjemny ... Ale jak już lekcja się rozpocznie, czas leci bardzo szybko. I wtedy człowiek nawet nie ma czasu myśleć o stresie
